Jestem zwolennikiem stosowania metod indywidualnych w pracy z młodymi ludźmi – mówi Andrzej Rogoziński, dyrektor ośrodka wychowawczego nr 4 w Warszawie. Gość Faktów RMF FM uważa, że rygor nie zawsze przynosi pozytywne efekty.
Konrad Piasecki : Czy jeśli chodzi o wychowanie młodych ludzi, pan jest raczej liberalnym gołębiem czy konserwatywnym jastrzębiem?
Andrzej Rogoziński: Jestem zwolennikiem stosowania metod indywidualnych; w każdym przypadku postawienia diagnozy i pracy z tak zwanym indywidualnym przypadkiem.
Konrad Piasecki : Zero tolerancji, twarde, ostre traktowanie młodych ludzi, którzy wymykają się z tych schematów edukacyjnych. Pomysł Romana Giertycha to dobry pomysł?
Andrzej Rogoziński: Jeżeli stosujemy indywidualne metody, nie wkluczają one tego, że można stosować pewien rygoryzm.
Konrad Piasecki : Czy takie skoszarowanie młodych ludzi i poddanie ich twardemu rygorowi pomaga?
Andrzej Rogoziński: Skoszarowanie i twardy rygor nie zawsze przynoszą pozytywne efekty stosowane do większej populacji. W ośrodkach będą ludzie, którzy wymagają pomocy, wręcz terapii wspomagającej. Będą również osoby, które wymagałyby pewnej dyscypliny, chociażby wojskowej. Specjaliści, którzy będą tym się zajmować powinni na wstępie opracować diagnozę indywidualnego przypadku.
Konrad Piasecki : Czym będzie różnił się pański ośrodek od „ośrodka Romana Giertycha”?
Andrzej Rogoziński: Różnica jest zasadnicza. Do nas trafiają młodzi ludzie na podstawie postanowienia sądu, którzy popełnili jakieś wykroczenie.
Konrad Piasecki : Czy ma pan takie poczucie, że ci młodzi ludzie inni wchodzą, a inni wychodzą z ośrodka?
Andrzej Rogoziński: Jest różnica. Po rocznym bądź dwuletnim pobycie ten człowiek się zmienia.
Konrad Piasecki : Ale czy na lepsze?
Andrzej Rogoziński: Przez rok lub dwa lata u człowieka, który ma 17 bądź 18 lat niezwykle ciężko jest zmienić hierarchię wartości. Taki człowiek po pobycie u nas wraca do swojego środowiska. Na ile te normy, które my próbowaliśmy mu pokazać zostaną uwewnętrznione? To potem determinowane jest przez środowisko, w którym przebywa.
Konrad Piasecki : A kiedy pan patrzy na dalsze losy swoich wychowanków – ma pan poczucie tryumfu czy porażki?
Andrzej Rogoziński: To jest chyba tak jak z lekarzem. Na przykład lekarz udzieli pomocy przy złamaniu nogi – później pacjent sam wybiera, czy będzie przechodził przez ulicę na czerwonym świetle i znów ulegnie wypadkowi. Podobnie jest z naszymi wychowankami. Mamy przykłady takich, którzy dalej się edukowali, osiągnęli pewien sukces w życiu, ale również jest wielu takich, którzy trafiają do zakładów karnych.
Konrad Piasecki : Których jest więcej?
Andrzej Rogoziński: Mniej więcej pół na pół.
Konrad Piasecki : Co pan sądzi o tym, aby ten program „zero tolerancji dla złego zachowania” ogłaszać właśnie w tej szkole w Gdańsku, w której doszło do tragedii.
Andrzej Rogoziński: Nie znam wszystkich uwarunkowań. Nie wiem, jaka jest tam atmosfera, jaka kadra. Należałoby się zastanowić zarówno nad momentem, jak i miejscem. Należałoby to wszystko przeanalizować i podejść do tego z należytą rozwagą.