W listopadzie będziemy procedować nad projektem ustawy o zadośćuczynieniu - powiedział Aleksander Grad w „Kontrapunkcie RMF FM i Newsweeka”. Zaznaczył, że na odszkodowania rząd przeznaczy co najmniej 20 mld zł. Minister skarbu stwierdził, że kolejny audyt w telewizji publicznej potwierdził, że sposób kierowania tą spółką, w tym tworzenie rezerw finansowych, jest nieprawidłowy. Dla mnie te informacje są szokujące.
Agnieszka Burzyńska: Gościem Kontrapunktu jest minister skarbu Aleksander Grad. Czy ma pan jakieś sygnały z Brukseli w sprawie stoczni?
Aleksander Grad: Na razie nie. Eksperci z Komisji Europejskiej i urzędnicy czytają te dokumenty. A one są obszerne. W przypadku Gdyni i Gdańska liczą ponad tysiąc stron, więc jest co czytać i analizować. Czekamy.
Andrzej Stankiewicz: A ile by pan postawił na to, że ta odpowiedź będzie pozytywna?
Agnieszka Burzyńska: Oszczędności trochę pan ma - postawi je pan?
Aleksander Grad: Ja nie jestem hazardzistą i w ogóle bym nie obstawiał. To jest naprawdę w rękach ekspertów i urzędników Komisji Europejskiej. Poczekajmy cierpliwie na ocenę.
Agnieszka Burzyńska: Dlaczego mamy znów dopłacać do stoczni ponad miliard złotych?
Andrzej Stankiewicz: Rząd zadecydował o przekazaniu takiej dodatkowej pomocy, jeśli zgodzi się na to Komisja Europejska. Dlaczego ciągle mamy dopłacać do stoczni?
Aleksander Grad: Uważam, że powinniśmy dopłacić po raz ostatni. Dzisiaj opłaca się nam po raz ostatni udzielić tej pomocy i uczynić z tych stoczni firmy trwale rentowne, do których już nasi podatnicy nie będą dopłacać.
Andrzej Stankiewicz: A ile będzie kosztowała ewentualna upadłość?
Aleksander Grad: Z analiz, które posiadamy, upadłość w długim horyzoncie czasowym to są koszty, które grubo przekraczają trzy miliardy złotych. Takie koszty, które trzeba ponieść na początku, w pierwszych miesiącach po upadłości, to kwota blisko miliard złotych strat dla budżetu.
Agnieszka Burzyńska: Poda się pan do dymisji, jeżeli Bruksela powie „nie”?
Aleksander Grad: Myślę, że opinia publiczna to doskonale wie, że ja i nasz rząd zrobiliśmy wszystko. Nie było w ciągu ostatnich czterech lat takiej sytuacji, w której rząd miał inwestorów, miał z nimi wynegocjowane programy restrukturyzacyjne, miał parafowane umowy prywatyzacyjne i wyraził gotowość udzielenia dodatkowej pomocy.
Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą. Na pana spadnie odpowiedzialność.
Aleksander Grad: To, co przez dziesięć miesięcy zostało zrobione, jest widoczne i opinia publiczna to oceni.
Agnieszka Burzyńska: Czyli Aleksander Grad czuje się dobrze i nawet jeśli Bruksela powie „nie”, nie będzie podawał się do dymisji?
Aleksander Grad: Uważam, że wszystko, co było możliwe w tych warunkach, ja i moi koledzy z rządu zrobiliśmy. W ciągu dziesięciu miesięcy nadrobiliśmy wszystkie zaległości z ostatnich czterech lat.
Agnieszka Burzyńska: Na odpowiedź w sprawie stoczni czekamy, ale czekamy też na nowy konkurs na prezesa Orlenu. Kiedy będzie?
Andrzej Stankiewicz: Kolejnego prezesa Orlenu, bo prezesi tak się zmieniają, że zastanawiamy się czy my nie powinniśmy zgłosić swoich kandydatur. Konkursów nie ma.
Aleksander Grad: Ja to nie ma konkursów? No szanowni państwo, warto przypomnieć, że było postępowanie konkursowe na prezesa.
Agnieszka Burzyńska: W maju. I nowy prezes je wtedy przegrał.
Aleksander Grad: Wygrał je prezes Wojciech Heydel
Andrzej Stankiewicz: Którego już dzisiaj nie ma…
Aleksander Grad: Prezes Heydel postanowił sam zrezygnować z tej funkcji.
Andrzej Stankiewicz: Powinien być kolejny konkurs.
Aleksander Grad: Rada nadzorcza jednogłośnie przyjęła jego rezygnację i jednogłośnie powołała zastępcę, który brał udział w konkursie na prezesa. Myślę, że dla dobra firmy należało postąpić tak, żeby nie tworzyć w firmie okresu przejściowego. Zresztą bardzo ciekawa była również reakcja giełdy – prawie 5-procentowy wzrost po powołaniu nowego prezesa. To coś znaczy.
Agnieszka Burzyńska: Koniec z konkursami?
Andrzej Stankiewicz: „Konkursy w spółkach skarbu państwa powinny być robione od góry do dołu”. Kto to mówił?
Aleksander Grad: Dokładnie. I chcę powiedzieć, że to robię. Jestem pierwszym ministrem skarbu państwa, który wprowadził jawne nabory do rad nadzorczych.
Andrzej Stankiewicz: Ale pan Jacek Krawiec został prezesem Orlenu bez konkursu.
Aleksander Grad: Nie ma sensu wydawać następnych pieniędzy i czekać na rozstrzygnięcie, kiedy z tego samego konkursu było dwóch kandydatów. Zresztą równorzędnych.
Agnieszka Burzyńska: A nie boicie się, że Jacek Krawiec nie wygrałby znowu konkursu? Podobno premier bardzo się na pana zdenerwował z tym majowym konkursem. Nawet chciał pana zdymisjonować.
Aleksander Grad: Nikt się na mnie nie denerwował. Była decyzja rady nadzorczej i ja ją uszanowałem. Tak jak teraz szanuję decyzję prezesa Heydela, że postanowił odejść. Nie widzę tutaj żadnych problemów.
Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, ile kosztuje kierowców, którzy tankują na stacjach Orlenu zmiana prezesa? Te odprawy, zakazy konkurencji, to są grube pieniądze, prawda?
Aleksander Grad: Tak, to są określone kwoty wynikające z kontraktów.
Agnieszka Burzyńska: Ile otrzymał ostatni prezes?
Aleksander Grad: Nie wiem.
Agnieszka Burzyńska: Gazety piszą, że półtora miliona.
Aleksander Grad: To jest sprawa, która jest rozstrzygana na poziomie zarząd - rada nadzorcza. Trzeba pytać samych zainteresowanych i radę nadzorczą. Ja w to nie wnikam.
Andrzej Stankiewicz: A czy były szef Orlenu – Piotr Kownacki, który jest teraz szefem Kancelarii Prezydenta nadal dostaje pieniądze z Orlenu?
Aleksander Grad: Nie wiem jaki miał kontrakt, ale jeśli miał kontrakt o zakazie konkurencji i on w dalszym ciągu obowiązuje, to zapewne przez dwanaście miesięcy - bo takie były kontrakty wcześniej - od czasu zakończenia swojej pracy pobiera ekwiwalent za to, że nie pracuje u konkurencji.
Agnieszka Burzyńska: A ile?
Aleksander Grad: Nie wiem…
Andrzej Stankiewicz: Mówi się, że około stu tysięcy. Piotr Kownacki jest urzędnikiem, ministrem, a oprócz tego dostaje około stu tysięcy miesięcznie. Czy to normalne panie ministrze?
Agnieszka Burzyńska: Czy tak powinno być?
Aleksander Grad: Jeżeli jest prawdą to, co pan mówi, to pan Kownacki mając taki kontrakt dzisiaj, nie pracując w firmie konkurencyjnej, pobiera takie wynagrodzenie.
Agnieszka Burzyńska: Panie ministrze, czy telewizja publiczna ma bardzo dużo pieniędzy, które ukrywa?
Andrzej Stankiewicz: Pan nasyła na telewizję kolejne kontrole skarbówki, na razie nic z tego nie wynika. Nic pan nie udowodnił prezesowi Urbańskiemu?
Aleksander Grad: Myślę, że gdyby ten pierwszy audyt był jawny, to państwo sami mielibyście wyrobione zdanie, jak funkcjonuje telewizja i jaki jest sposób kierowania tą instytucją.
Agnieszka Burzyńska: Mówił pan, że prezes powinien się czerwienić ze wstydu, ale miesiąc temu zlecił pan kolejne audyty. I jakie są wyniki?
Aleksander Grad: No właśnie, dostałem audyt w piątek. I powiem tak: znowu został utajniony, ale jego zawartość w pełni dzisiaj potwierdza, że sposób kierowania tą spółka, a szczególnie jeśli chodzi o kwestie finansowe - o tworzenie rezerw, jest nieprawidłowy. Dla mnie te informacje są szokujące.
Andrzej Stankiewicz: Czy to znaczy, że będzie doniesienie do prokuratora? Jeżeli pan twierdzi, że są nieprawidłowości finansowe, naturalne jest złożenie doniesienia.
Aleksander Grad: Miałem zbyt mało czasu, aby się zapoznać z tym audytem. W najbliższych dniach będę go ponownie analizował, poprosiłem już również o analizę prawników ministerstwa. Ten drugi audyt potwierdza nieprawidłowości, o których mówiłem przy zawiązywaniu rezerw. To bezpośrednio ma wpływ na wynik finansowy jaki telewizja pokazała...
Andrzej Stankiewicz: Pan stwierdził, że telewizja ukryła przed panem około 180 mln złotych.
Agnieszka Burzyńska: Czy ukryła te pieniądze? Może to pan powiedzieć?
Aleksander Grad: Jeżeli są zawiązywane rezerwy, które obniżają wynik finansowy, a są zawiązywane w sposób nieprawidłowy, to gdyby ich nie było to wynik finansowy byłby dużo większy. Ja nie chcę się spierać o te 130, 150 czy 180 milionów...
Andrzej Stankiewicz: A w jakim celu prezes Urbański to robił?
Aleksander Grad: Nie wiem, proszę zapytać pana prezesa, ja tego nie rozumiem.
Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, projekt ustawy reprywatyzacyjnej będzie gotowy w czerwcu, a przegłosowany przez parlament w listopadzie.
Agnieszka Burzyńska: Będzie projekt?
Aleksander Grad: Projekt ustawy o zadośćuczynieniu, bo tak to się nazywa, trafił do uzgodnień międzyresortowych i zgodnie z planem będziemy nad tym projektem procedować w listopadzie.
Andrzej Stankiewicz: Emocje budzi procent, w jakim państwo będzie zwracało odszkodowania za utracone nieruchomości. Jaka jest propozycja z pana strony?
Aleksander Grad: Wprowadziliśmy moim zdaniem dosyć ciekawą konstrukcję w tej ustawie, bo nie operujemy tam procentami. Z tej ustawy będzie wynikało jaką minimalną kwotę możemy przeznaczyć na zadośćuczynienie.
Andrzej Stankiewicz: Jaka to będzie kwota?
Aleksander Grad: To będzie kwota około 20 mld złotych – minimalna. Będzie czas na przyjmowanie wniosków od osób, którym to zadośćuczynienie się należy. Zostanie ocenione, czy te wnioski są prawidłowe, w trybie administracyjnym zostanie to wszystko rozpatrzone i na końcu dopiero powstanie jakby pełny zestaw tych roszczeń. I ta kwota zostanie wtedy podzielona na tych wnioskodawców.
Agnieszka Burzyńska: A jak te roszczenia będę o wiele, wiele, wiele większe?
Aleksander Grad: Ale nas naprawdę nie stać.
Agnieszka Burzyńska: Ale czy ta kwota 20 mld to jest kwota minimalna i ostateczna? Czy można ją jeszcze jakoś powiększyć?
Aleksander Grad: To jest ogromna kwota. O tym będzie decydować rada ministrów, a nie ja, ani minister skarbu państwa.
Andrzej Stankiewicz: Panie ministrze, a czy to będzie dotyczyć zwrotu obywatelom polskim, czy na przykład, czego dopominają się środowiska żydowskie, spadkobiercom mieszkającym za granicą?
Aleksander Grad: Prawo spadkowe będzie obowiązywać, ale prawo polskie, a prawo do skorzystania z tego zadośćuczynienia będą mieli ci, którzy byli obywatelami polskimi z chwilą gdy ten majątek był nacjonalizowany i przedłożą odpowiednie wnioski, udokumentują, że byli właścicielami tych nieruchomości. I ta ustawa będzie dotyczyć osób fizycznych, to warto podkreślić, nie osób prawnych.