Odejście prezesa Listkiewicza nie uzdrowi sytuacji w polskiej piłce z dnia na dzień. To jest dopiero połowa tego, co należy zrobić w PZPN. Potem powinny być daleko idące zmiany - od struktury po zmiany w statucie w zakresie wyborczym – mówi RMF FM Piotr Dziurowicz, były prezes GKS Katowice.
Marcin Buczek, RMF FM: Pan uważa, że Michał Listkiewicz powinien zrezygnować?
Piotr Dziurowicz: Z jednej strony to zła informacja dla polskiego futbolu, ale z drugiej – być może to dobrze, że osoba kojarzona z tą całą sytuacją będzie stała na czele tego Związku. Wróg jest bardzo dobrze znany; nie będzie jakiś działań pozornych, próby oddalenia odpowiedzialności, kierowania z tylnego siedzenia tą całą sytuacją. Każdy dzień funkcjonowania tego układu z prezesem Listkiewiczem na czele jest ze szkodą dla polskiej piłki. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak dzisiaj funkcjonuje Związek, jeżeli chodzi o walkę z korupcją.
Marcin Buczek: To jest wina prezesa Listkiewicza?
Piotr Dziurowicz: Nie można wszystkiego zwalać na prezesa. Na pewno to, że w odpowiednim czasie nie dokonywał odpowiednich działań, dawał przyzwolenie na takie działaniem, na taką sytuację. Osoby, które dopuszczały się takich czynów, mogły odbierać mylne wrażenie, że prezes akceptuje to. Pomimo sygnałów, o których ja wiem i wiedzą inne osoby, nie były podejmowane działania. Ale są także inne zarzuty, które mogą mieć znamiona przestępstw kryminalnych, które były udziałem osób z najwyższego kierownictwa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Marcin Buczek: O jakie zarzuty chodzi?
Piotr Dziurowicz: To pytanie nie do mnie, tylko do organów ścigania.
Marcin Buczek: Używał pan wcześniej określenia wróg. Kto jest wrogiem?
Piotr Dziurowicz: Wrogiem porządku w piłce nożnej są wszyscy, którzy nie podejmują działań, którzy chcą, aby dalej ten skostniały, niewydolny układ funkcjonował. To jest wróg wszystkich zamian.
Marcin Buczek: Prezes Listkiewicz jest takim człowiekiem?
Piotr Dziurowicz: Swoim dotychczasowym działaniem pokazał, że boi się wszelkich zmian. Z jakich powodów? To można jedynie domniemywać. Jest to osoba, która broni dzisiejszego układu.
Marcin Buczek: Polski Związek Piłki Nożnej bez Listkiewicza ma szansę na oczyszczenie?
Piotr Dziurowicz: Nie. Odejście prezesa Listkiewicza nie uzdrowi tej sytuacji z dnia na dzień. To jest dopiero połowa tego, co należy zrobić w PZPN. Potem powinny być daleko idące zmiany - od struktury po zmiany w statucie w zakresie wyborczym. Musi być normalna reprezentacja środowiska piłkarskiego na zjeździe, który wybiera prezesa – nie może się to odbywać jak do tej pory. Wybór odbywa się bowiem w sposób hermetyczny; broni się przed napływem ludzi z zewnątrz. Należy wziąć wzór z pewnych organów państwa. Za oczyszczanie policji wziął się człowiek, który nie jest związany z policją. Tylko taka osoba, która nie jest związana ze środowiskiem, jest w stanie tę sytuację uzdrowić.
Marcin Buczek: W ciągu ostatnich miesięcy pan przyglądał się temu, co dzieje się w polskiej piłce. Czuje pan satysfakcję, że był pan pierwszą osobą, która rzucała kamieniem?
Piotr Dziurowicz: Nie miałem na celu satysfakcji. Chciałem, aby ta sytuacja się zmieniła. Aby o wynikach spotkań nie decydowali ludzie, którzy nie są na boisku, którzy nie biorą udziału w grze. Którzy za pomocą zakulisowych działań są w stanie pozmieniać te wszystkie sytuacje. Drugi cel to była obrona mojej osoby. Kto poniesie konsekwencje – to mnie nie interesuje, to nie jest moja kwestia. Cieszę się, że to wszystko, co zrobiłem w tym zakresie, nie poszło na marne. Taka obawa na pewno na początku było. Po pierwszych aresztowaniach była cisza. Ale tylko pozorna. Prokuratura zbierała po prostu dowody.
Marcin Buczek: Pan spodziewał się, że będą takie zatrzymania?
Piotr Dziurowicz: O skali wiedziałem, choć nie spodziewałem się, że tylu osobom uda się postawić zarzuty. A to i tak niewielki wycinek tego, co działo się w polskiej piłce.
Marcin Buczek: A poznamy go?
Piotr Dziurowicz: Wszystko zależy od sposobu i operatywności działań prokuratury. Myślę, że zaskoczy to jeszcze sporo osób.
Marcin Buczek: Będą kolejne aresztowania?
Piotr Dziurowicz: To pytanie do organów ścigania.