"Mamy bardzo niepokojącą sytuację w finansach publicznych. Mamy wydatki, które w tej chwili - jako odsetek PKB - są wyższe niż w wielu bogatszych od nas krajach UE łącznie ze Szwecją. To np. duże wydatki nie na zbrojenia, ale socjalne, które niekoniecznie trafiają do ludzi, którzy naprawdę ich potrzebują. 800 plus w ogóle nie powinno być wprowadzone, bo deklarowany cel, czyli zwiększenie dzietności, od początku był kpiną" - powiedział gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM prof. Leszek Balcerowicz. "800 plus to łapówka polityczna. Mamy dwie partie, które ze sobą rywalizują - PiS i PO - przy pomocy tego 'kto da więcej'. Ale kto daje więcej, ten więcej zabiera" - dodał prof. Balcerowicz.
Musimy patrzeć na gospodarkę na podstawie dłuższych tendencji. Polska, jak wiemy, po roku 89. roku doganiała pod względem gospodarczym Zachód. Mam w tej chwili ok. 80 proc. dochodu rdr., ale jeszcze sporo nam zostało do zrobienia. Balasty opóźniające to to, że mamy w gospodarce dużo socjalizmu, własności państwowej. Niektórych polityków to nęci, bo mogą „obsadzać swoimi” – nie mówię o konkretach, mówię o tendencjach. Szkodzi to rywalizacji politycznej - powiedział gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM Leszek Balcerowicz.
Mamy bardzo niepokojącą sytuację w finansach publicznych (...). Duże wydatki - nie na zbrojenia, ale socjalne, które niekoniecznie trafiają do ludzi, którzy ich naprawdę potrzebują. 800 plus w ogóle nie powinno być wprowadzone, bo deklarowany cel, czyli zwiększenie dzietności, od początku był kpiną. Tak się nie zwiększa dzietności - stwierdził prof. Balcerowicz.
800 plus to łapówka polityczna. Obserwujemy w ostatnich latach polityczną degenerację. Mamy dwie partie, które ze sobą rywalizują - PiS i PO - przy pomocy tego „kto da więcej”. Ale kto daje więcej, ten więcej zabiera, w związku z tym podatki są wysokie i - jak powiedziałem - mamy największy w Europie (po chyba jakimś mniejszym kraju) deficyt budżetu, czyli zadłużanie kraju. A odsetki, które płacimy są prawie dwa razy wyższe niż odsetki, które płacą kraje strefy euro. Opieram się na danych, z których wynika, że jak tak dalej pójdzie, to coraz większa część budżetu będzie przeznaczana na obsługę długu, co będzie wypierało inne wydatki - stwierdził ekonomista i były minister finansów.