Medal z piernika, porcję moczki i makówek dostali na mecie uczestnicy niezwykłego, świątecznego biegu w Stanowicach na Śląsku. Już po raz 12. odbył się tam "Bieg po moczkę i makówki".

"Bieg po moczkę i makówki" organizuje stowarzyszenie Luxtorpeda. 

Kiedy zakładaliśmy stowarzyszenie 12 lat temu, bieg był naszą pierwszą inicjatywą. Początkowo była to impreza dla naszych biegowych przyjaciół. Wtedy dopiero grupy biegowe się tworzyły. Po prostu zaprosiliśmy przyjaciół na świąteczny bieg. Już podczas pierwszej edycji z inicjatywy samych biegaczy uczestnicy przebrali się - mówi Edyta Woryna, prezes stowarzyszenia Luxtorpeda. 

Na starcie "Biegu po moczkę i makówki" stanęli uczestnicy przebrani m.in. za anioła, diabła i Mikołaja, ale także za Wilmę i Freda Finstone'ów. Niektórzy mieli na głowach mikołajowe czapki, rogi renifera albo choinki. Były też przebrania niemające nic wspólnego ze świętami. 

Trasa "Biegu po moczkę i makówki" ma 10 km. Zawodnicy pokonują cztery pętle po 2,5 km, ale mogą zakończyć swój udział wcześniej, po dowolnej licznie pętli. 

Medale z piernika, moczka i makówki są dla wszystkich. Śląskie świąteczne przysmaki czekały na zawodników w Szkole Podstawowej, w której znajdowało się biuro zawodów. 

Makówki przygotowały specjalnie na tę okazję panie z koła gospodyń. Moczkę zrobiły osoby ze stowarzyszenia Luxtorpeda. Świetna impreza, chwała organizatorom - mówili po biegu zawodnicy. 


Podczas biegu można było też wspomóc 7-letnią Hanię z rzadką chorobą - zespołem Angelmana. Jej rodzice przygotowali mały kiermasz ze świątecznymi ozdobami. Dochód z ich sprzedaży przeznaczony jest na leczenie i rehabilitację dziewczynki. 

Opracowanie: