"Nie wierzę w wersję ministra Błaszczaka, że nie wiedział o wlocie rosyjskiej rakiety. Zresztą on sam tego nie napisał. Bo w tym oświadczeniu, bardzo pokrętnym, jest mowa o tym, że nie poinformował go dowódca operacyjny i że nie było tego w sprawozdaniu za 16 grudnia. Natomiast szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak, powiedział, że poinformował przełożonych i do tego minister Błaszczak już się nie odniósł. Szuka kozła ofiarnego w dowódcy operacyjnym. Natomiast zręcznie - być może obawiając się jakichś postępowań prokuratorskich w przyszłości - nie napisał, że w ogóle nie wiedział, a to ma znaczenie. Jakie ma znaczenie od kogo się dowiedział?" - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM Tomasz Siemoniak, poseł PO i były szef MON.

Prowadzący rozmowę Roch Kowalski dopytywał, czy jest możliwe o tym, że nie wiedzieli o tym premier i prezydent.

Premier powiedział, że nie wiedział, więc tutaj trudno to podważać. Myślę, że premier sprawdził wcześniej w papierach, czy nie dostał jakiejś notatki. Najwyraźniej nie dostał. Co do prezydenta - trudno się wypowiedzieć, bo na razie milczy w tej sprawie. Jego urzędnicy sugerują, że wie o wszystkim. Trochę inna jest jego sytuacja, jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, być może szef Sztabu Generalnego bezpośrednio go informował. Natomiast premiera powinien poinformować minister obrony od razu. Cóż ważniejszego jest niż rosyjska rakieta lecąca nad Polską? Nie wiem, o czym minister w takim razie informuje premiera - stwierdził.

Dzisiaj wraz z posłem Tomczykiem i posłem Mroczkiem złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury z paragrafu 231 Kodeksu karnego, który mówi o niedopełnieniu obowiązków. Bo to, co się dzieje wokół tej sprawy, podręcznikowo wypełnia znamiona tego przestępstwa - dodał.

Nie wiem, jakie są relacje wewnątrz PiS-u. Może wicepremier Błaszczak raportuje wszystko prezesowi Kaczyńskiemu, a Morawieckiego w tym wszystkim lekceważy. Brak tutaj jakiekolwiek informacji, dlaczego tak się mogło stać. I jak przez miesiące premier o takiej sprawie nie wiedział - podkreślił.

Czy generałowie się obronią? Myślę, że padną ofiarą tej sytuacji, bo kariera ministra Błaszczaka, który marzy o premierostwie o prezydenturze, zawisła na włosku. Wczorajsze oświadczenie ma sens taki: to nie ja, ja nie wiedziałem, winni są generałowie. Fatalne, bo po pierwsze wiedział - wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują, a po drugie - po prostu zaniechał działania. Ta obrona, którą on przyjął wczoraj, jest katastrofalna. Też katastrofalna dla armii, bo na czele resortu stoi ktoś, kto nie stoi za żołnierzami, nie wspiera ich, tylko zrzuca brutalnie na podwładnych swoje zaniechania. On odpowiada politycznie za resort - dodał gość RMF FM.

"Ludzie znacznie bardziej ufają generałom niż ministrowi Błaszczakowi"

Roch Kowalski przypomniał stanowisko gen. Andrzejczaka, który mówił, że poinformował swoich przełożonych o rakiecie. Da się zrobić z generałów kozłów ofiarnych?

Nie da się, bo - po pierwszej - ludzie znacznie bardziej ufają generałom niż ministrowi Błaszczakowi. Po drugie - nawet jak ktoś nie ma większego wyobrażenia, jak funkcjonuje Wojsko Polskie, resort obrony, to nie wyobraża sobie sytuacji takiej, w której tak masywne zdarzenie, którym jest wlot rosyjskiej rakiety, w czasie wojny blisko polskich granic, kilka tygodniu po tym, co się zdarzyło w Przewodowie, że o takiej sprawie wojskowi nie zameldują ministrowi - odpowiadał Siemoniak.

Dlaczego wojsko miałoby chcieć to ukryć? 

Nie rozumiem tego. Minister ma przecież służby specjalne, które nie podlegają szefowi Sztabu Generalnego, służby kontrwywiadu wojskowego, służby wywiadu wojskowego, więc jeśli miałoby być tak, jak w wersji ministra Błaszczaka, że gen. Piotrowski, wybitny oficer, doświadczony - też niemożliwe, żeby zataił coś takiego - nawet gdyby tak było, że ktoś chce zataić, to minister ma narzędzia do tego, żeby tak ważną informację powziąć w ten czy inny sposób. Zwłaszcza, że była mowa o działaniach centrum operacji powietrznych, o poderwaniu samolotów. To albo minister w ogóle nie zajmuje się resortem - to jest jedna hipoteza, albo wiedział i postanowił tę sprawę zataić - podkreślił. 

Ja zwracam uwagę, kiedy to się działo. To się działo w szczycie dyskusji o tym, czy przyjmować niemieckie baterie Patriot, kiedy prezes Kaczyński mówił: to do dekoracji, nie chcemy od Niemców, a dlaczego Niemcy. Szalenie niezręcznie było przyznać, że w tym czasie przelatuje nie niepokojona i spada nie wiadomo gdzie rosyjska rakieta. Będziemy tego dochodzić, będzie posiedzenie komisji obrony, będziemy domagać się różnych informacji, ale wydaje się, że zapadła polityczna decyzja, żeby była wokół tej sprawy cicho. Nie sądzę, żeby tutaj wojskowi takie sytuacje podejmowali - tłumaczył gość Rocha Kowalskiego.

"Błaszczak utracił zdolność do kierowania ministerstwem"

Jeśli zwierzchnik sił zbrojnych w tak ewidentnej sprawie nie stanie po stronie wojska, to też w bardzo istotny sposób podważy swoją zdolność do zwierzchnictwa, tak jak minister obrony utracił tak naprawdę zdolność do kierowania Wojskiem Polskim i nadzorowania. Bo ktoś, kto tak się zachowuje i zwala na podwładnych, jeszcze w tak bezceremonialny sposób, nie widząc żadnej swojej odpowiedzialności, traci taką zdolność. I kto będzie chciał być dowódcą przy ministrze Błaszczaku, jeśli będzie wiedział, że z byle partyjnego powodu może za chwilę być nazwany kimś, kto się do niczego nie nadaje, kto zaniechał, zaniedbał, zapomniał powiedzieć o rosyjskiej rakiecie? - pytał wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. 

Jego zdaniem prezydent Andrzej Duda jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji. Bardziej zdaje sobie sprawę niż my, bo zapewne więcej wie o sprawie. I ma pełniejszą ocenę oficerów, i sądzę, że skoro powołał kiedyś generała Andrzejczaka i generała Piotrowskiego, to ma do nich zaufanie. Ma zatem bardzo ciężką sytuację, bo to jest dziś na ostrzu noża albo - albo. Albo Błaszczak, albo Piotrowski. Albo Błaszczak, albo Andrzejczak - mówił Siemoniak. Z wybitnego generała Piotrowskiego, który przeszedł piękną drogę, jest po drodze Afganistan, sztaby, to jest wojskowy, który nie siedział w jakichś gabinetach, tylko przeszedł całą drogę po najwyższą funkcję. I Błaszczak przekreśla jego karierę, nieważne, że służy kilkadziesiąt lat, jednym oświadczeniem podważa się jego kompetencje - dodał gość RMF FM. 

Zdaniem byłego szefa Ministerstwa Obrony Narodowej taka sytuacja źle wpływa na resztę wojska. To widzą ludzie, to widzą żołnierze, to widzą oficerowie. Dlaczego mamy rekordową liczbę odejść z Wojska Polskiego w ciągu ostatniego roku? W tak trudnej sytuacji, bo mimo materialnych dodatków, zachęt, właśnie dlatego, że tą armią tak się kieruje. Dziś zobaczono, że nic nie znaczy kilkadziesiąt lat kariery, bo na ołtarzu partyjnej pozycji ministra można poświęcić wszystko i każdego - mówił polityk opozycji.

Gość RMF FM mówił, że "Błaszczak utracił zdolność do kierowania ministerstwem". Mamy wojnę obok, mamy bardzo trudną sytuację. Nich zajmie się innym resortem: może rolnictwem, może czymkolwiek innym, a od armii powinien się trzymać z daleka - stwierdził. 

Gość RMF FM był również pytany, czy o wlocie rosyjskiej rakiety mogło nie wiedzieć NATO. Z informacji wynika, że to Ukraińcy poinformowali nas o zmierzającej w naszą stronę rakiecie. Wiedzą, bo nasz system jest wpięty w system natowski, jeśli chodzi o przestrzeń powietrzną. Z natury rzeczy wszystko się wyświetla na ekranach dowódców natowskich. Natomiast sposób reagowania na terytorium Polski, a potem przebieg działania, przebieg informacji i decyzji należy do Polski. Tu NATO, w takim sensie operacyjnym, nie było w tę kwestię wciągnięte - wyjaśniał Siemoniak. 

NATO działa inaczej niż Unia Europejska. NATO nie ma takiej struktury jak Komisja Europejska, która ma pewną władzę. Nie ma szefa NATO. W gruncie rzeczy to jest sekretarz generalny NATO. On organizuje pracę państw członkowskich i jest dość przestrzeganą zasadą niewtrącanie się w pewne sprawy narodowe czy w to, co się dzieje w danym kraju. NATO z pewnością wiedziało, natomiast jeśli Rzeczpospolita Polska uznała, że tak się będzie zachowywała, jak minister Błaszczak linię wytyczył, to było to szanowane. Chyba nawet ministrowi Błaszczakowi nie przyjdzie do głowy zwalać na NATO czegokolwiek w tej kwestii - dodał Siemoniak.

Opracowanie: