Podwyżki cen energii w jakiejś mierze zapewne nas dotkną. Jest szansa, że jednak dzięki działaniom administracyjnym, podejmowanym w całej Europie - także w Polsce takie działania są rozważane - wzrost kosztów użytkowania mieszkania, kosztów energii przede wszystkim, będzie ograniczony i do uniesienia przez zdecydowaną większość gospodarstw domowych - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak.
Kurs franka szwajcarskiego dzisiaj to już okolice 5 zł. Na pewien czas musimy się przyzwyczaić do takiego poziomu kursu franka. Niestety sytuacja na świecie jest taka, że dominuje na rynkach awersja do ryzyka. Inwestorzy boją się różnych czynników, takich jak wojna na Ukrainie, czy problemy szwajcarskiego banku Credit Suisse, obawa o bankructwo. To wszystko podwyższa awersję do ryzyka, a to sprzyja takim walutom jak frank, który umacnia się w tej chwili do wszystkich głównych walut, w tym do dolara, który też radzi sobie bardzo dobrze - tłumaczył gość Pawła Balinowskiego.
W środę Rada Polityki Pieniężnej po 11 podwyżkach z rzędu utrzymała stopy procentowe na tym samym poziomie. To było częściowe zaskoczenie, bo jednak rada, w tym prezes NBP, sygnalizowali w ostatnich miesiącach, że zbliża się koniec cyklu podwyżek procentowych, więc nie był to szok, natomiast większość rynku obstawiała delikatną podwyżkę o 25 punktów bazowych i w tym sensie jest to zaskoczenie - mówił Bujak.
Jaki los czeka zatem kredytobiorców? Mogą odetchnąć z ulgą. Jeśli sprawdzą się prognozy, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy inflacja zacznie spadać, to może się okazać, że nie będzie już więcej podwyżek stóp procentowych NBP i ta ostatnia, z września tego roku, była ostatnią w cyklu - powiedział ekonomista.
Gość RMF FM nie spodziewa się w tym roku inflacji na poziomie 20 proc. Pod koniec tego roku raczej nie, to nie wydaje się jakoś mocno prawdopodobne mimo wszystko, natomiast na początku przyszłego roku, gdyby doszło do podwyżek taryf na różnego rodzaju nośniki energii, to byłoby możliwe - ocenił. Lepiej ma być w 2023 roku. Nawet ci ekonomiści, którzy mają dosyć wysokie prognozy inflacji, oczekują, przynajmniej minimalnego spadku inflacji w przyszłym roku - mówił Bujak.
Polaków może czekać bardzo ciężka zima, głównie ze względu na spodziewane rosnące ceny energii. W jakiejś mierze te podwyżki zapewne nas dotkną. Jest szansa, że jednak dzięki działaniom administracyjnym, podejmowanym w całej Europie - także w Polsce takie działania są rozważane - wzrost kosztów użytkowania mieszkania, kosztów energii przede wszystkim, będzie ograniczony i do uniesienia przez zdecydowaną większość gospodarstw domowych - zaznaczył rozmówca RMF FM.
Kiedy można spodziewać się spadku poziomu inflacji do 2,5 proc.? Koniec wojny na Ukrainie, powrót ukraińskich, rosyjskich surowców energetycznych, rolnych na światowe rynki, normalizacja sytuacji po pandemii - jak te dwa czynniki by się zbiegły w najbliższych dwóch-trzech latach, inflacja może wrócić w latach 2024-25 do tego normalnego poziomu, który znamy sprzed tych olbrzymich szoków. Jest to jednak obarczone bardzo wysoką niepewnością. Nie da się wykluczyć, że zaistnieją kolejne szoki działające w stronę wzrostu inflacji, podtrzymujące inflację na podwyższonym poziomie jeszcze przez wiele kwartałów - powiedział Bujak.
Piotr Bujak spodziewa się raczej wyważonego przekazu podczas czwartkowej konferencji prasowej prezesa NBP Adama Glapińskiego. Może bardziej jastrzębi, niż ten, który popłynął z innych banków centralnych w naszym regionie w ostatnich tygodniach, miesiącach. Warto zwrócić uwagę, że czeski bank centralny zasygnalizował koniec podwyżek stóp procentowych i to było już od jakiego czasu oczekiwane. W ostatnich tygodniach też węgierski bank centralny zakończył cykl podwyżek stóp procentowych, ale z przytupem, dużą podwyżką stóp o ponad sto punktów bazowych. Ta podwyżka nie była zaskoczeniem, ale zaskoczeniem był taki sygnał wyraźny wprost, że to ostatnia podwyżka w cyklu i że więcej podwyżek stóp procentowych na Węgrzech nie będzie - powiedział ekonomista.
Jego zdaniem, takiej deklaracji nie złoży, a swoje dalsze decyzje będzie uzależniał od kształtowania się procesów inflacyjnych i co będzie się działo na świecie, m.in. w Ukrainie. Myślę, że to będzie taka nie do końca jednoznaczna postawa. Myślę, że nie usłyszymy deklaracji, że to jest definitywnie koniec cyklu podwyżek stóp procentowych - zaznaczył Piotr Bujak.
Paweł Balinowski zapytał też swego rozmówcę, w co Polacy inwestują, by chronić oszczędności. Widać duże przesunięcie w kierunku lokat terminowych, które są już oprocentowane nawet na 8 czy 9 procent. Te oferty są niezłe jak na ten poziom stopy procentowej wyznaczany przez bank centralny - ocenił główny ekonomista PKO BP.
Jak dodał, widać również zwiększone zainteresowanie detalicznymi obligacjami skarbowymi. To też całkiem niezła oferta - niektóre obligacje uzależnione od poziomu stopy referencyjnej NBP, niektóre od poziomu inflacji, indeksowane do inflacji - mówił Bujak.
Zwrócił ponadto uwagę, że mimo drastycznego spadku zdolności kredytowej Polaków, wciąż utrzymuje się popyt, ale gotówkowy, na mieszkania. To też chyba jest swojego rodzaju forma ucieczki przed tą podwyższoną inflacją - powiedział.
Pytany o sytuację polskich firm ekonomista przyznał, że część z nich ma problemy, ale ogólnie nie jest ona zła. Rentowność polskich przedsiębiorstw, także tych małych i średnich w ciągu ostatnich kwartałów była przeciętnie rekordowo wysoka, więc to nie jest problem powszechny, natomiast na pewno dla części branż, tych najbardziej energochłonnych, także tych, które są jeszcze dodatkowo dotknięte mocnym wzrostem kosztów pracy, sytuacja jest bardzo trudna - ocenił Bujak.
Zgodził się jednak, że dla małych firm zagrożenie stanowi wzrost cen energii elektrycznej oraz kosztów pracy. W tym kontekście uzasadnione wydaje się poszukiwanie rozwiązań np. subsydiów, nie tylko dla gospodarstw domowych, ale też dla firm najmocniej dotkniętych obecnym szokiem energetycznym. I pewnie trzeba się spodziewać, że takie rozwiązania zostaną wdrożone - podkreślił Piotr Bujak.