Ulice, dworce i lotniska w Moskwie muszą być czyste na wybory 4 grudnia - zdecydowała władza. I sprzątają. Jest zima, więc trawy na zielono nikt malować nie będzie, chodzi o zupełnie inne sprzątanie.
Właśnie dowiedziałem się od ordynatora jednego z oddziałów dużego moskiewskiego szpitala, że muszą zapewnić odpowiednią ilość łóżek dla bezdomnych i włóczęgów. W Rosji nazywa się ich bomżami. Polecenie pochodzi gdzieś ze szczytów władzy rosyjskiej stolicy. Przed wyborami policja będzie do szpitali zwozić wszystkich szpecących wizerunek Moskwy. Akcja sprzątania już się rozpoczęła, bo zagraniczni obserwatorzy i dziennikarze, zjeżdżający masowo na wybory, mają widzieć tylko dostatnie, imperialne oblicze Moskwy.
Chociaż muszę przyznać, że demokratyzacja w tej materii jest faktem. Teraz wywożą bomżów do szpitali, a przed olimpiadą w 1980 roku wywożono ich i porzucano... sto kilometrów od miasta.