Niemcy powinny zapłacić miliardy euro odszkodowania za zniszczenie Warszawy, ale także "żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej", czyli warszawskiego getta. Do tego pozwu skierowanego przeciwko Republice Federalnej Niemiec, który moim zdaniem powinien trafić najpierw do niemieckiego sądu, należy dołączyć wszystkie udokumentowane przypadki niszczenia mienia polskiego nie mające związku z działaniami wojennymi.
I to jest najważniejszy punkt tej historii. Niemcy twierdzą, że wypłacały reparacje wojenne, które do Polski trafiały przez ZSRR, czyli dostaliśmy przysłowiową figę. Nawet jakieś umowy polsko-niemieckie były, ale to nie ma znaczenia. Mówimy o przestępstwie, gangsterskim zniszczeniu miasta na podstawie wydanych przez legalne władze Niemiec rozkazów, co nie miało żadnego związku z działaniami wojennymi.
Dlatego jakiekolwiek reparacje wojenne nie dotyczą bestialskiego zniszczenia Warszawy. Burzenie miasta odbywało się po ustaniu walk powstańczych i nie miało żadnego uzasadnienia. Żadne reparacje nie dotyczą takich przestępstw, reparacje wojenne dotyczą szkód wojennych. Zniszczenie Warszawy było przestępstwem władz niemieckich na polskim mieniu. Podobnie należy traktować zniszczenie getta w Warszawie. W getcie nie osadzono Żydów z Madagaskaru, ale polskich obywateli i to Polska ma prawo dochodzić odszkodowania za zniszczony kwartał miasta, zniszczony także bez związku z działaniami wojennymi.
Zupełnie nie rozumiem bierności polskich władz, które zamiast korzystać z najlepszych światowej klasy prawników tylko czasami grożą, że mają wykaz zniszczeń w stolicy. Należy działać i wyłączyć z roszczeń szkody wojenne, czyli te powstałe w 1939 roku, czy podczas samego Powstania Warszawskiego. Zniszczenie Warszawy jest unikalnym przypadkiem prawnym. Zdecydowały o tym jeszcze raz powtórzę legalne władze Niemiec, których władze Republiki Federalnej są kontynuatorem. Jest to przestępstwo przeciwko ludzkości, nie mające związku z działaniami wojennymi. Niemcy powinny za to zapłacić, tak jak płaciły Izraelowi za Holokaust.