Kilkaset osób w centrum Moskwy protestowało przeciwko kandydowaniu Władimira Putina w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w Rosji. Wczoraj z taką inicjatywą wystąpił Dmitrij Miedwiediew. Obecny prezydent miałby zostać premierem. O swoich planach obaj politycy poinformowali podczas zjazdu partii Jedna Rosja.
Putin to niegodziwiec, obrzydliwa "persona" i dyktator. Wynik wyborów znamy wcześniej i to nie jest żadna demokracja. Co najmniej już 10 lat mamy u nas dyktaturę - przyznał pewien mężczyzna, z którym rozmawiał korespondent RMF FM Przemysław Marzec.
Naszym zadaniem jest, aby rządził jak najkrócej, bo czeka nas prawdziwa katastrofa. Będziemy mieć krwawą dyktaturę. To nieodpowiedzialny człowiek. Może, podobnie jak Kaddafi, rozpocząć wojnę w dowolnym momencie - mówili protestujący.
Putin był już prezydentem FR w latach 2000-2008. Konstytucja zabraniała mu kandydować na trzecią kadencję z rzędu. Odchodząc z urzędu na swojego następcę zaproponował Miedwiediewa, a sam stanął na czele rządu. Już wtedy analitycy prognozowali, że Miedwiediew będzie jedynie strażnikiem kremlowskiego tronu i że Putin w 2012 roku zechce wrócić na Kreml.
Wybory parlamentarne w Rosji odbędą się 4 grudnia tego roku, a prezydenckie - 4 marca 2012 roku.