Pożar dzielnicy celebrytów Pacific Palisades w Los Angeles obecnie pochłania w ciągu minuty obszar równy pięciu boiskom do futbolu - przekazał w środę portal CNN. Spłonęło już blisko 1,2 tys. ha, miasto ogłosiło stan wyjątkowy, a akcję gaśniczą utrudniają wiatry wiejące z siłą tornada. 100 tys. mieszkańców otrzymało nakaz ewakuacji z powodu zagrażających życiu warunków. "Może to zadecydować o czyimś życiu lub śmierci" - podkreśliła cytowana przez CNN Margaret Stewart, rzeczniczka straży pożarnej. Media określają to jako "sytuację apokaliptyczną". Joe Biden opublikował komunikat i apel do mieszkańców.

Gigantyczny pożar tuż obok Los Angeles

Według CBS News o godzinie 10.30 czasu lokalnego straż pożarna Los Angeles jako pierwsza powiadomiła o pożarze. Ogień obejmował wówczas 8 hektarów. 

Już około 11.30 Kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej, tzw. CAL FIRE, oszacował, że żywioł rozprzestrzenił się na ponad 81 hektarów, a około godziny 15.00 już na 510. 

Zamknięta została całkowicie m.in. malownicza, biegnąca wzdłuż wybrzeża oceanu autostrada Pacific Coast Highway. Dziesiątki ludzi porzuciły swoje samochody. Strażacy kazali im wysiąść i uciekać pieszo, gdy zbliżały się płomienie.

Strażaków przebywających na urlopach i odbierających dni wolne wezwano do zgłoszenia gotowości do powrotu do pracy.

Prawie 100 tys. osób otrzymało nakaz ewakuacji

W wielu rejonach hrabstw Los Angeles i Ventura gdzie szaleje pożar, obowiązuje w tym tygodniu ostrzeżenie o „szczególnie niebezpiecznej sytuacji”. Tę stosunkowo rzadką decyzję Krajowa Służba Pogodowa (NWS) wydaje tylko w ekstremalnych przypadkach. 

Szefowa departamentu straży pożarnej w Los Angeles Kristin Crowley informowała, że ponad 30 000 osób otrzymało nakaz ewakuacji. W środę po godz. 15 czasu polskiego pojawiły się informacje, że nakazem ewakuacji objęto prawie 100 tys. mieszkańców. Zagrożonych ogniem jest 13 000 budynków. Pożar podsyca silny wiatr i niska wilgotność. Zgodnie z prognozami podmuchy mogą osiągać prędkość od około 90 do niemal 120 km/godz., a nawet do 160 km/godz. w kilku częściach południowej Kalifornii.

Jeśli uda nam się bezpiecznie ewakuować ludzi, może to zadecydować o czyimś życiu lub śmierci - podkreśliła cytowana przez CNN Margaret Stewart, rzeczniczka straży pożarnej.

Na schronienie dla ewakuowanych osób oraz małych zwierząt przekształcono m.in. ośrodek rekreacyjny w Los Angeles, Westwood Recreation Center. W bezpieczne miejsca przeniesiono uczniów i pracowników z wielu szkół.

Prezydent USA Joe Biden: Moja administracja zrobi wszystko

"Często otrzymuję informacje na temat pożarów w zachodnim Los Angeles. Mój zespół i ja jesteśmy w kontakcie z urzędnikami stanowymi i lokalnymi i zaoferowałem wszelką pomoc federalną niezbędną do stłumienia straszliwego pożaru Pacific Palisades. Dziś wieczorem FEMA zatwierdziła dotację na pomoc w zarządzaniu pożarami, aby wesprzeć dotknięte pożarem obszary i pomóc stanowi Kalifornia. Moja administracja zrobi wszystko, co w jej mocy, aby wesprzeć tę odpowiedź. Wzywam mieszkańców Pacific Palisades i okolic Los Angeles, aby zachowali czujność i słuchali lokalnych urzędników" - napisał Joe Biden.

W grudniu mieszkańcy zachodniego wybrzeża musieli zmierzyć się z pożarem Franklin. Strawił on wówczas ponad dwadzieścia obiektów, w tym wiele domów, na obszarze ponad 1600 hektarów.

Pożar pochłania w ciągu minuty obszar równy pięciu boiskom futbolowym

Kapitan straży pożarnej Sheila Kelliher w rozmowie z CNN powiedziała, że zmieniające kierunek podmuchy wiatru o prędkości sięgającej 160 km/godz. nasilają pożary, przesuwające się w kierunku oceanu. We wpisie w mediach społecznościowych zamieszczonym tuż przez północą (przed godz. 9 w środę w Polsce) straż pożarna przyznała, że walka z żywiołem "nie przyniosła dotąd żadnych efektów".

Przedstawiciel prasowy straży David Acuna podkreślił, że nie ma szansy na powstrzymanie ognia w najbliższych godzinach. Strażacy skupiają się obecnie na ratowaniu ludzkiego życia - dodał.

Polka mieszkająca w Santa Monica dla RMF FM: Proszono, by nie wychodzić z domu

Pani Jaśmina, Polka mieszająca w Santa Monica w zachodniej części Los Angeles, prowadząca kanał na YouTube „Stanowo.com”, przekazała RMF FM, że w jej bezpośredniej okolicy na razie jest spokojnie.

Nie słychać karetek ani samolotów. Wszystkie siły są skupione w Pacific Palisades i okolicach Altadeny. Na ulicach Santa Monica jest cicho i pusto. Proszono, by nie wychodzić z domu, zamknąć drzwi i okna, by nie narażać się na gryzący dym - powiedziała.

Kalifornijskie stowarzyszenie pożarnicze ostrzegło, by gapie nie próbowali zbliżać się do obszarów ogarniętych ogniem. Nie wybierajcie się na zwiedzanie. Dym jest jak trująca zupa. Płoną nie tylko krzaki, płoną domy zawierające plastiki. Wdychanie ich jest niebezpieczne - ostrzegł przewodniczący stowarzyszenia, Brian Rice.

Na razie ciężko przewidzieć, jak sytuacja się rozwinie. Rozmówczyni RMF FM zauważyła, ze wszystko zależy od tego, jak w nocy będzie wiał wiatr fenowy Santa Ana. Są jednak szanse, że Santa Monica uniknie najgorszego.

Pacific Palisades, Malibu czy ogólnie tamtejsze wzgórza obrośnięte są suchą trawą, do tego każdy bogaty dom musi być otoczony jodełkami (…), a te piją wodę, jak nieprzytomne. Do tego jest tam dość wąsko, a ulice niewielkie. Santa Monica i Culver City to zupełnie inny temat (…). Wprawdzie wszystko jest budowane z drewna, ale zabudowa jest inna - wyjaśniła.