"Przygody Bartłomieja Misiewicza są medialne. Czy to jest prawda? Nie umiem panu odpowiedzieć" – mówiła Elżbieta Witek w Porannej rozmowie w RMF FM, nawiązując do doniesień gazety "Fakt" o wizycie rzecznika MON w klubie w Białymstoku. Dziennik twierdził między innymi, że Misiewicz pojechał do klubu służbowym autem z ochroną. "Nie mam pewności, że doniesienia w sprawie Misiewicza są prawdziwe" – mówiła nam szefowa gabinetu politycznego premier Beaty Szydło. "Sprawdzę!" – obiecywała w rozmowie z Robertem Mazurkiem.

Rober Mazurek, RMF FM: Zanim zaczniemy rozmawiać o tej nudnej polityce, do której jeszcze wrócimy, to chciałbym o czymś ważniejszym. 84 proc. gimnazjalistów piło już alkohol. 10 proc., co dziesiąty 14-15 latek upija się do nieprzytomności. No to są dane przerażające. Naprawdę, co rząd może z tym i co zechce z tym zrobić?

Elżbieta Witek: To są wyniki zatrważające, ale to nie są jedyne badania. Już kilka lat temu badania przeprowadzane chociażby przez policję pokazywały, że wzrasta liczba przestępstw w gimnazjach, także gwałtów. Ja chciałabym powiedzieć, że podstawową rolą każdej rodziny, czyli rodziców jest troska o wychowanie dzieci. Szkoła powinna wspierać rodziców w tym wychowaniu. Niestety, przez ostatnie lata tak zmieniono polską szkołę i tak zmieniono przepisy, że nawet rodzice mogą być oskarżeni przez własne dzieci - np. o poniżanie albo znęcanie się. Wystarczy zawiadomienie. Tak się działo, byłam tego zresztą świadkiem, że syn donosił na własnego ojca tylko dlatego, że ten starał mu się zwrócić uwagę. Jeśli pan pyta o to, czy rząd może coś zrobić - no nawet, jeżeli wydamy takie rozporządzenie to proszę mi powiedzieć, czy jest możliwe, żeby to zadziałało? To nie zadziała.

Ale pani minister...

Trzeba zmienić.

Pani była nauczycielką, pani jest matką, nie tylko politykiem.

Tak. 

To są przerażające dane i jeżeli my powiemy "no trudno, rodzice powinni się troszczyć o dzieci" to jest stanowczo za mało. 

Nie, oczywiście, że za mało, ale to jest podstawa, panie redaktorze. Wszystko zaczyna się od rodziny.

Jasne, że powinniśmy się troszczyć o dzieci, zgoda. 

Jeśli rodzice będą na to pozwalali... Bo proszę zobaczyć - dziecko przychodzi w nocy pijane. Czy rodzic tego nie widzi? Widzi, ale nie reaguje. Bardzo często rodzic woli nie wiedzieć, co złego dzieje się z jego dzieckiem, bo nie bardzo wie, jak mu pomóc. A co można zrobić w szkole? Oczywiście, że wyszło wychowanie chociażby w ostatnich latach ze szkoły - my to przywracamy, ale to będzie proces. Nie da się tego zrobić...

A reforma edukacji ma zmienić również to?

Oczywiście, że tak. Stawiamy bardzo mocno na wychowanie. Rodzic, który daje swoje dziecko do szkoły ma mieć świadomość, że tam jest bezpiecznie - że nie ma alkoholu, że nauczyciel zwraca na to uwagę, że są także kary za to, szkoła ma instrumenty i nauczyciel również, żeby takie sytuacje się nie powtarzały. 

Ale pani minister: wizja, że zlikwidujemy gimnazja i w związku z tym dzieci z miejsca staną się grzeczniejsze, przestaną pić jest jakąś wizją ryzykowną, powiedziałabym.

Nie, ja nie powiedziałam o tym, że likwidacja gimnazjów spowoduje to, że ten problem zniknie, bo to jest problem, który narasta od lat. To, o czym pan mówi nie dotyczy tylko gimnazjalistów - także uczniów ze szkoły podstawowej. 

To prawda.

Już tam piją, palą i biorą narkotyki. 

Jeżeli szkoła nic nie robi w tej sprawie...

Szkoła robi, stara się, ale to jest naprawdę proces. Jeżeli rodzice nas nie wesprą to będzie to bardzo trudne. 

Na razie jest takie ciało, które się nazywa PARPA - Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ich jedyny pomysł to jest likwidacja internetowego handlu winem. Mam wrażenie, że taka wizja, iż gimbaza upija się burgundami za 250 złotych jest wizją kosmiczną. Może byśmy zeszli na ziemię i zajęli się piwem smakowym za 2,3 zł z "Biedronki".

Gwarantuję panu, że kuratorzy i wizytatorzy, a także dyrektorzy pod nowym kierownictwem pani minister Anny Zalewskiej będą robić wszystko, żeby te przypadki eliminować. Ale jak powtarzam - to się naprawdę nie stanie z dnia na dzień. Potrzebujemy z tym walczyć razem, razem z rodzicami. To jest to pierwsze środowisko wychowawcze. Naprawdę, ja zwracam na to bardzo mocno uwagę, bo szkoła nie jest w stanie sama z tym problemem walczyć. 

Wczoraj był przegląd ministerstw - m.in. przeglądano resort edukacji. Rozmawialiście o tym z panią minister Zalewską?

Z panią minister Zalewską rozmawialiśmy o wszystkim, właściwie nie ja rozmawiałam, tylko rozmawiała pani premier. Zresztą na konferencji prasowej można było usłyszeć, co zrobiła już pani minister Zalewska w roku 2016 i co w roku 2017. Bardzo wiele się udało, ale bardzo wiele jeszcze przed nami. 

A nie ma pani takiej obawy, że ten cały rząd wywali się przez reformę edukacji, że nawet, jeżeli ona ma szczytne cele to po prostu diabeł tkwi w szczegółach i chaos, który powstanie, niechybnie doprowadzi do upadku rządu?

Pan wieszczy chaos, natomiast ja i cały rząd jesteśmy zdeterminowani. Jeżeli się ma klarowną wizję tego, jak powinna wyglądać polska szkoła, do czego powinna zmierzać i jeżeli się nad tym rzeczywiście bardzo intensywnie będzie pracowało, będziemy robić to wspólnie i dobrze to przygotujemy - a to jest przygotowane - to oczywiście, że będą się zdarzały przypadki trudne, ale po to właśnie jesteśmy, żeby przeciwdziałać tym trudnym przypadkom. A jak się zdarzą - żeby je rozwiązywać.

Pani minister, wy macie wizję i determinację...

Ale plan...

A ja mam dzieci w szkole. Moje dziecko w klasie szóstej zostanie w tej szkole - to świetnie. Tylko że moje młodsze dziecko, które chodzi do tej samej szkoły już teraz chodzi na 12:40. Jeżeli jeszcze będą dwa roczniki więcej, to na którą będzie chodził młodszy syn? Będzie chodził, przepraszam, na 16:00?

Nie będzie chodził na 16:00, to jest też kolejny mit, który propagowany jest...

Nie, to nie jest mit. Dodanie dwóch roczników więcej spowoduje, że szkoła nie zwiększy liczby sal.

Ale proszę zobaczyć, co w tej chwili robimy. W tej chwili stawiamy na mało liczne klasy, na jednozmianowość, na zachowanie tych szkół małych - szczególnie w środowiskach wiejskich - i to nie będzie żadna przeszkoda.

Rozumiem, że mogę wozić swojego syna gdzieś na wieś do szkoły, to prawda, ale mieszkam w Warszawie.

Ale nie musi pan, nie będzie pan musiał wozić na wieś. Proszę zobaczyć jak wygląda sytuacja w tej chwili. To w tej chwili jest albo dwuzmianowość, albo są przepełnione klasy. 

Tak, to prawda.

Dlatego, że samorządy chcą na tym zaoszczędzić.

Ale pani minister, ja nie widzę logiki. Jeżeli zwiększy się liczbę klas w szkole podstawowej, a zwiększy się o dwie, no to naprawdę będzie więcej uczniów tej szkole, a nie mniej.

Będzie więcej, ale w tej chwili jest mniej. W związku z tym nawet, jeżeli przyjdą te dwa roczniki to nie będzie ich aż tak dużo, żeby było przepełnienie, o którym pan mówi.

Ale to przepełnienie nie jest moją fantazją. Ja mogę pani pokazać plan lekcji.

No to w tej chwili tak jest. Natomiast ja panu tłumaczę raz jeszcze: my stawiamy na mało liczne klasy w tej chwili.

Zostawmy reformę edukacji...

Proszę uwierzyć, że ona jest przygotowana, ta reforma. My jesteśmy zdeterminowani, żeby ją wprowadzić.

Proszę mi uwierzyć, że będę panią o to pytał po wakacjach, kiedy się to wszystko zacznie.

Bardzo proszę.

Natomiast... Nie ma pani takiego wrażenia, tak całkiem serio - i chciałbym, żeby to zabrzmiało jakoś grzecznie - że cały ten przegląd ministerstw to jest jakaś farsa?

Nie, to nie jest farsa.

Ale to jest jakiś trzeci przegląd ministerstw, z którego wynika, że ministrami w rządzie Beaty Szydło są ludzi świetni i wybitni, ale niektórzy są jeszcze świetniejsi. 

Je muszę powiedzieć, że rzadko mamy okazję tak na co dzień zobaczyć, co dzieje się w poszczególnych ministerstwach. Ja myślę, że to dobrze i myślę, że dobrą praktyką byłoby, gdyby przynajmniej raz w roku premier polskiego rządu razem z ministrami pokazywał, mówił obywatelom, bo to im służymy, co w tych ministerstwach zostało zrobione, a co jest planowane na kolejny rok. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany, nie chce słuchać, co się będzie działo w oświacie, w służbie zdrowia...

A rozmawialiście z Antonim Macierewiczem o jego rzeczniku, o Bartłomieju Misiewiczu?

Ja w tych rozmowach nie uczestniczę. To są rozmowy...

A pani premier pytała o Bartłomieja Misiewicza?

Nie wiem, czy pytała o Bartłomieja Misiewicza. Nie umiem panu na to odpowiedzieć.

A nie ma pani wrażenia, że jego przygody zaczynają wam coraz bardziej ciążyć?

Tylko te przygody są medialne. Ja naprawdę nie jestem w stanie potwierdzić, czy to, o czym piszą media...

Tak czy owak.

No tak, można medialnie człowieka zniszczyć, to też wiem. Natomiast czy to jest prawda, nie umiem panu odpowiedzieć.

Jeżeli ktoś prowadzi rozrywkowy tryb życia i jest człowiekiem prywatnym, to jest jego sprawa. Jeżeli jednak w imprezach towarzyszy mu na przykład ochrona i jedzie na imprezę służbowy autem, to nie jest już sprawa prywatna.

Ja tego nie widziałam. Powtarzam panu raz jeszcze: Doniesienia medialne są dla mnie niesprawdzone.

Życie prywatne Ryszarda Petru nikogo nie powinno interesować, ale jeżeli Ryszard Petru jeździ za sejmowe pieniądze z kimś po to, żeby się z nim całkiem prywatnie spotykać, to jest to sprawa. Tak samo jest tutaj. To że pan Misiewicz ma bogate życie towarzyskie, to jest jego sprawa. Natomiast jeżeli on tam jeździ służbowym autem i jeżeli towarzyszy mu ochrona, to nie jest jego sprawa, bo ja za to płacę.

Ale jest pan pewien, że tak było?

A było dementi ministerstwa?

Nie, ale jest pan pewien, że tak było? Bo ja przeczytałam...

Nie, ja nie jestem pewien. Mówię o doniesieniach prasowych nie z jednego miasta.

No właśnie. Wolałabym się nie posługiwać, panie redaktorze, doniesieniami prasowymi, bo po prostu nie mam pewności. Nie wiem. Nie umiem panu na to odpowiedzieć.

To może pani by to sprawdziła?

Jeżeli pan chce, to sprawdzę.

Tak. Bardzo bym chciał, żeby...

I jeżeli pan uwierzy w to, co powie...

...żeby kancelaria premiera jasno powiedziała: "Pan Misiewicz nie bawi się za publiczne pieniądze" albo "bawi się i dlatego wylatuje ze stanowiska".

Pan Misiewicz nie pracuje w kancelarii, chciałabym to sprostować. Pracuje w MON.

To prawda. Wy możecie to sprawdzić.

Można. Oczywiście, że tak.

Dobrze, to trzymam panią za słowo - pani to sprawdzi i poinformuje nas o wynikach.

Jeżeli pan mnie o to prosi, to spróbuję sprawdzić.

Bardzo serdecznie o to panią proszę.

Dobrze.

Od wymienienia listy zalet Jarosława Kaczyńskiego rozpoczęła się internetowa część Porannej rozmowy w RMF FM. „Ja się bardzo cieszę, że on jest. Że jest ktoś taki, kto wie, kto analizuje, kto ma ogromne doświadczenie, od kogo się można uczyć, z kim można dyskutować, komu można zaufać” – mówiła Elżbieta Witek, dodając, że „jest dumna, że może współpracować z Jarosławem Kaczyńskim i się od niego uczyć”. „To, że jest wytrawnym politykiem od wielu lat, od 40 lat na scenie politycznej i że dzisiaj bardzo wielu polityków zgadza się z tym, za co jeszcze niedawno go krytykowano, to jestem wdzięczna losowi, że jest w tym czasie w polityce” - uzasadniała. Robert Mazurek pytał minister w rządzie PiS o plany dekoncentracji zagranicznego finansowania mediów zapowiedziane przez prezesa partii rządzącej. „Trzeba by było jednak doprowadzić do sytuacji, żebyśmy mieli przede wszystkim polskie media. My nie jesteśmy przeciwni temu kapitałowi zagranicznemu, ale on nie może być aż w tak przeważającej sile, jak w tej chwili. Gazety mają polskie tytuły, ale kapitał nie jest polski” – mówiła Witek.