„Jestem absolutnie przeciwny robieniu czegoś na siłę, nakładaniu obowiązku, zanim nie wykorzystamy zachęt. Zanim nie wykorzystamy marchewek, nie powinniśmy wykorzystywać kijka” – tak w Porannej rozmowie w RMF FM prof. Robert Flisiak skomentował pomysł wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciwko Covid-19. „Powinniśmy stosować metody, które zachęcą i nawet dadzą profity osobom zaszczepionym, które ułatwią im życie i sprawią, że więcej osób będzie chętnych na szczepienie” – dodał prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, a także członek Rady Medycznej przy premierze.
Aktualna sytuacja epidemiczna i szczepienia przeciw Covid-19 były głównymi tematami Porannej rozmowy w RMF FM.
Dane dotyczące szczepień nie są takie tragiczne. Spójrzmy na to z perspektywy całej Europy. Jesteśmy typowymi średniakami. Koło nas są wszystkie te najważniejsze kraje europejskie z podobnymi odsetkami zaszczepionych w przeliczeniu na milion mieszkańców - powiedział prof. Robert Flisiak. Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, a także członek Rady Medycznej przy Premierze RP przyznał, że jest przeciwny wprowadzaniu obowiązkowych szczepień przeciw Covid-19.
Nie siłą a perswazją? - dopytywał swojego gościa Robert Mazurek.
Człowiek działa bardzo często z wyrachowania. Nie ma się co oszukiwać. Perswazję już wyczerpaliśmy. Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze można bardziej reklamować i mówić o tym, że warto się szczepić. Nie wierzę, że do kogokolwiek w Polsce nie dotarła informacja, że może się zaszczepić i jak groźny jest Covid-19 - zaznaczył profesor.
Prowadzący Poranną rozmowę w RMF FM zapytał prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych i członka Rady Medycznej przy Premierze RP także o możliwość nabycia przez Polaków tzw. odporności stadnej.
Na odporność stadną składa się teraz przede wszystkim ta grupa, która miała kontakt z wirusem i wytworzyła odporność. Niestety, ta grupa stopniowo, z upływem czasu będzie nam się wykruszała, dlatego, że będzie traciła tę odporność - przekazał profesor.
Myślę, że zatwierdzenie szczepionki dla dzieci i młodzieży to kwestia dni. Nie ma żadnych sygnałów, aby były jakiekolwiek wątpliwości w tej kwestii - dodał prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, a także członek Rady Medycznej przy premierze.
Nie wierzę, że w odniesieniu do Covid-19 będziemy mieli jakikolwiek lek przeciwwirusowy, który będzie naprawdę skuteczny - powiedział w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM prof. Robert Flisiak. Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, a także członek Rady Medycznej przy premierze zwrócił uwagę, że Covid-19 to inny typ wirusa.
Dlaczego mamy problem z opanowaniem tej epidemii? Ponieważ wirus namnaża się w organizmie człowieka przed wystąpieniem objawów. A kiedy działa najlepiej lek przeciwwirusowy? Wtedy kiedy jest wirus. Wniosek jest taki, że żeby lek przeciwwirusowy mógł być skutecznie zastosowany, to musiałby być zastosowany na 2/3 przed wystąpieniem objawów - dodał.
Dlaczego ci wspaniali naukowcy, którzy głoszą taką cudowność tego leku nie prowadzą intensywnie badań? - pytał prof. Robert Flisiak zapytany o leczenie Covid-19 za pomocą amantadyny.
Dr Bodnar zamieścił na stronie internetowej, pod chyba naszą presją, wyniki tego, co zaobserwował u 55 pacjentów, a mówił o 3 tysiącach. Jaki to jest dowód? To nie jest dowód naukowy ani medyczny. To nie jest praca naukowa. To jest seria przypadków, która nie została jeszcze zrecenzowana i przeanalizowana (...) Autorzy tej burzy sami muszą udowodnić, że ten lek działa - dodał gość Roberta Mazurka.
Robert Mazurek pytał swojego gościa także o to czy osoby zaszczepione powinny obawiać się indyjskiej odmiany koronawirusa. Zdaniem prof. Roberta Flisiaka, na tę chwilę nie.
W Indiach mamy cały czas ogniska zakażeń brytyjskim wariantem koronawirusa. Tam jest stosowana szczepionka, która bazuje na preparatach u nas dostępnych (...) W Indiach te szczepionki działają - przekonywał gość Porannej rozmowy w RMF FM, który zwracał także uwagę, że to właśnie Wielka Brytania ma największy kontakt z Indiami.
Na Wyspach szczepi się przede wszystkim AstrąZeneką i Pfizerem. Połączenia lotnicze między tymi krajami (Indiami i Wielką Brytanią - przyp. red.) ciągle funkcjonują. Nie obserwujemy wzrostu zachorowań w Wielkiej Brytanii, które można byłoby powiązać z wariantem indyjskim. Na razie możemy przypuszczać, że nie taki diabeł straszny, jak go malują - uspokoił.
Robert Mazurek, RMF FM: Czy szczepienia przeciwko Covid-19 powinny powinny być obowiązkowe, biorąc pod uwagę, że co trzeci Polak po pięćdziesiątym piątym roku życia nie chcę się szczepić, a co drugi po osiemdziesiątce jeszcze nie został zaszczepiony, bo nie mógł albo nie potrafił się zarejestrować. To wygląda na to, że tutaj spotkamy pewną barierę?
Prof. Robert Flisiak: Jestem absolutnie przeciwny robieniu czegoś na siłę, nakładaniu obowiązków. Zanim nie wykorzystamy zachęt, zanim nie wykorzystamy marchewek, nie powinniśmy używać kijka. Tak więc tych marchewek potrzeba nam jak najbardziej. Powinniśmy stosować metody, które zachęcą, które nawet dadzą profity jakieś osobom zaszczepionym, które ułatwią im życie, które sprawią, że więcej osób będzie chętnych.
Czyli pan mówi nie siłą a perswazją?
Nawet nie perswazją. Człowiek działa bardzo często z wyrachowania, więc nie ma się co oszukiwać. Perswazję to już wyczerpaliśmy, bo chyba trudno sobie wyobrazić, żeby jeszcze można bardziej reklamować, mówić o tym. Nie wierzę, że do kogokolwiek w Polsce nie dotarła informacja, że może się zaszczepić, żeby nie dotarła informacja, jak groźny jest Covid-19. Inna sprawa czy wierzy w to czy nie...
Dr Artur Zaczyński, też członek Rady Medycznej przy premierze, lekarz ze szpitala przy Wołoskiej szpitala MSW ma pomysł, który mnie się bardzo podoba. Otóż jego zdaniem należałoby po prostu ogłosić, że zaraz szczepionki się skończą i kto pierwszy ten lepszy, bo zaraz nie będzie.
No tak. To by się bardzo wpasowało w polską mentalność. Pamiętamy, a pan nie pamięta, pan jest za młody.
Niestety rozczaruję pana, pamiętam zapewne.
W czasach prehistorycznych, w czasach kartkowych, gdy na kartki były papierosy, to nawet rodziny niepalące nabywały te papierosy.
Ja pamiętam gdy byłem w przedszkolu, chodziłem na spotkania z żołnierzami i dzieci przedszkolne, żeby pójść do tych żołnierzy, by coś im dać, przynosiły papierosy. Więc pamiętam i takie rzeczy. Ale zostawmy to. Panie profesorze, w tej chwili w pełni zaszczepiło się niespełna 4 miliony Polaków. W ogóle ilość szczepień, to 14 milionów. Kiedy osiągniemy odporność stadną? Pytam po pierwsze o datę, a po drugie, ilu nas się musi zaszczepić, żebyśmy tę odporność stadną osiągnęli?
Zacznijmy od tego, że te dane nie są takie tragiczne. Spójrzmy na to z perspektywy całej Europy. Ja pozwoliłem sobie dla potrzeb pewnej prezentacji, którą dzisiaj mam zresztą Polskiej Akademii Nauk przedstawiać, przygotować taką analizę całej Europy i jesteśmy typowymi średniakami. Koło nas są wszystkie najważniejsze kraje europejskie z podobnymi odsetkami zaszczepionych w przeliczeniu na milion mieszkańców.
No dobrze, ale ja nie mówię tego tonem krytyki, ani pochwały, tylko chce się dowiedzieć.
W wielu wystąpienia słyszymy taką przyganą, że to za mało, albo w podtekście to brzmi. Nie, Polska szczepi w takim tempie średnim jak Europa.
Ale ilu z nas, dorosłych Polaków musi się zaszczepić, byśmy osiągnęli odporność stadną?
Pamiętajmy, że na odporność stadną, składa się niestety na tę chwilę przede wszystkim ta grupa, która miała kontakt z wirusem i wytworzyła odporność. Niestety pamiętajmy, że ta grupa stopniowo z upływem czasu, będzie nam się wykruszała. To nie będzie szybki proces, będzie powolny.
Ilu z nas musi się zaszczepić?
Ta grupa jest około 50 proc. Musimy w związku z tym, żeby osiągnąć 70 proc., zaszczepić jeszcze 20 proc. 70 proc. dorosłych Polaków?Musi nabyć odporność. 50 proc. już ma, bo miało kontakt z wirusem.
50 proc. Polaków?
Ale wśród tych szczepiony pamiętajmy, że zapewne połowa też już przechorowała.
Panie profesorze, mamy 31 milionów dorosłych Polaków.
Musimy przynajmniej 40 proc. zaszczepić, żeby osiągnąć te 70 proc.
Jeśli dobrze liczę, to co najmniej 20 milionów, o których mówił premier Morawiecki powinno być zaszczepione. To nam jeszcze trochę brakuje. W tej chwili otwierane będą szkoły podstawowe, szkoły średnie, niektórzy już się obawiają się to spowoduje jakiś gwałtowny wzrost zachorowań, inni uspokajają, że gwałtownego nie będzie, że będzie nieznaczny. Czy młodzież powinna być szczepiona?
Tak, oczywiście, że powinna być szczepiona wtedy tylko gdy Europejska Agencja Leków zatwierdzi szczepionki, dokona zmian w charakterystykach produktów leczniczych. Wtedy natychmiast powinno być wdrożone szczepienie wśród stosownych grup wiekowych młodzieży i dzieci.
Znana nam z seriali o handlarzach narkotyków Amerykańska Agencja do Spraw Leków już zatwierdziła szczepionkę Pfizera dla wszystkich powyżej dwunastego roku życia. Myśli pan, że u nas będzie podobnie?
Tak myślę, Europejska Agencja jest niestety pewnym opóźnieniem zawsze w stosunku do tej amerykańskiej, ale to jest myślę kwestia dni. Nie ma żadnych sygnałów, aby były jakiekolwiek wątpliwości.
To jak to będzie w Polsce? Kto w Polsce powinien być szczepiony w tej chwili? Gdy już będą zaszczepieni wszyscy dorośli, to rozumiem, że młodzież po 16-tym roku życia?
No jeżeli będzie jeszcze młodsza grupa, to też po 12-tym roku życia. Także w tym momencie to jest kwestia tylko logistyki. Bo to przecież zależy od tego, jaką mamy przepustowość punktu szczepień, i ile szczepionek jednoczasowo jest dostarczanych. Spodziewam się, że w początkowym momencie, gdy szczepionka stanie się dopuszczona, będzie duże zainteresowanie i trzeba będzie tę kolejkę jakoś regulować.