"Nie planuję odejścia. Nie podam się do dymisji" - mówi prezes PLL LOT Rafał Milczarski Poranny gość RMF FM. Jak dodaje, zwolnić może go tylko rada nadzorcza spółki. "Wczoraj było spotkanie. Nie zapadła taka decyzja" - twierdzi. Gość Roberta Mazurka ujawnił, że we wtorek odbyło się również spotkanie z ministrem Michałem Dworczykiem szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz częścią rady nadzorczej spółki. "Poprosiłem o to spotkanie, żeby przedstawić sytuację, tak jak ją widzę" – mówi i jak podkreśla nie został wezwany. "Jest różnica między wezwaniem, a zaproszeniem" - tłumaczy prezes LOT.
Od początku z ich strony ( związkowców- przyp.red) protest był czysto personalny. Nie ma podstaw do sporu. Ten strajk jest nielegalny. Organizatorzy to wiedzą. Termin, zaangażowanie osób biorących udział w wyborach. To jest sprawa polityczna. Postulaty są absurdalne - mówi prezes PLL LOT Rafał Milczarski. Jego zdaniem "opcja zerowa" nie jest możliwa. Te osoby zorganizowały strajk wbrew prawu - podkreśla.
Jak ujawnił Rafał Milczarski "dziś w prokuraturze pojawi się wniosek ws. strajku w spółce". Jestem głęboko zaniepokojony tym, że moi pracownicy (którzy pracują- przyp.red) są poddawani brutalnej presji - mówi. Widzę powrót do LOT-u na nowe umowy. Dyscyplinarnych zwolnień nie cofniemy - dodaje.
Prezes LOT pytany, o to kiedy zakończy się strajk odpowiada: pracuję o tym, żeby jak najszybciej. LOT po tym strajku będzie musiał odbudować harmonię między pracownikami - tłumaczy.
Rafał Milczarski na pytanie, ile firma straci na strajku, odpowiada: zbyt wiele. Już teraz to jest kilka milionów złotych. Ale to nie tylko odwołane rejsy. Rzeczywiste koszty policzymy, kiedy ten nielegalny strajk się zakończy - podsumowuje Poranny gość Roberta Mazurka w RMF FM.
I jak twierdzi "chciałbym, żeby ludzie otworzyli swoje serca, bo ja mam serce naprawdę otwarte do zgody".
Robert Mazurek RMF FM: Odejdzie pan, nie odejdzie? Związkowcy wzywają.
Rafał Milczarski prezes PLL LOT: Nie planuje odejścia, z pewnością nie poddam się do dymisji. Oczywiście w każdej chwili, w dowolnym momencie, dowolny zarząd, dowolnej spółki Skarbu Państwa może zwolnić rada nadzorcza tej spółki, to jest jej prerogatywa.
Wczoraj było spotkanie rady nadzorczej?
Było.
I nie zwolnili pana jeszcze?
No nie zwolnili.
A był pan zaproszony do kancelarii premiera?
To jest fake news pana Szumlewicza.
Jest pan tego pewien, że to jest fake news?
Jestem pewien, bo nie byłem nigdzie wzywany.
A zaproszony był pan?
Zaproszony akurat wtedy, kiedy pan Szumlewicz informował nie byłem.
To zostawmy zaproszenie pana Szumlewicza. We wtorek - może pan sobie przypomni - odbyło się pańskie spotkanie z pańskim udziałem w kancelarii premiera z szefem kancelarii premiera ministrem Dworczykiem i częścią rady nadzorczej?
To prawda.
Czyli jednak był tam pan. Rozumiem, że przychodził pan tam z tragarzami.
Nie panie redaktorze, ja poprosiłem o to spotkanie, po to żeby móc przedstawić przewodniczącemu rady nadzorczej i panu Dworczykowi sytuacje tak, jak ja ją widzę. Uważam, że to jest mój obowiązek, a jednak jest istotna różnica między tym czy ktoś jest wzywany...
Ja powiedziałem "zaproszony", ale pan wtedy jeszcze...
...lub zaproszony, czy sam o takie spotkanie prosi żeby spełnić obowiązek informacyjny, który na mnie ciąży.
Dobrze, poinformował pan i jak na razie nie został pan odwołany, ale ja mam takie pytanie: czy nie widzi pan tego panie prezesie, że to jest spór czysto personalny kto kogo zwolni? Pan ich, czy oni pana?
Panie redaktorze, od początku był to protest czysto personalny dlatego, że podstaw do prowadzenia sporu zbiorowego nie ma. Strajk został zakazany zabezpieczeniem sądowym. Strajk jest nielegalny. Organizatorzy tego strajku doskonale o tym wiedzieli, kiedy zaczynali ten strajk na trzy dni przed wyborami samorządowymi. Uważam, że "timing", czyli termin, zaangażowanie osób biorących udział w wyborach...
Ale pan chce zrobić z tego sprawę polityczną?
Nie, to jest sprawa polityczna, dlatego że taką jest od początku. Dlatego, że postulaty, które formułują strajkujący są absurdalnie kompletnie.
To wyjaśnijmy naszym słuchaczom teraz czego oczekują strajkujący, mamy ich wypowiedź:"Przywrócenie pani Moniki Żelazik oraz przywrócenie wszystkich osób zwolnionych i przystąpienie do rozmów, no niestety prawdopodobnie z innym partnerem musimy rozmawiać". Czy nie jest możliwa opcja zerowa: to znaczy pan przywraca wszystkich zwolnionych przez pana, a oni odstępują od strajku i zaczynacie normalne rozmowy?
Nie jest możliwa opcja zerowa, ze względu na to, że te osoby zorganizowały strajk wbrew prawu. Polska nie jest krajem bezprawia, jest państwem prawa. Ja nie wykluczam, a wręcz prowadzę rozmowy z różnymi osobami, które - mam nadzieję - doprowadzą do tego, żeby nasze stanowiska się zbliżyły. Ja widzę oczywiście powrót do LOT-u, ale na nowe umowy. Na pewno nie cofniemy tych dyscyplinarnych wypowiedzeń umów o pracę na nowe zupełnie umowy.
Panie prezesie, a może nie warto deklarować czegoś, z czego będzie się trzeba wycofywać rakiem. Bo jeśli pan zaostrzy za bardzo to stanowisko to to się niczym dobrym nie skończy. Ani dla pana, ani dla nikogo w pana firmie.
Ja go panie redaktorze nie zaostrzam. Osoby, które nie wykonywały takich szaleńczych gestów jak groźby karalne pod adresem różnych osób, jakieś nieuprawnione naciski, obelżywe traktowanie naszych pracowników, którzy...
Panie prezesie, a czy pan sobie nie ma niczego do zarzucenia?
No, panie redaktorze, nie spodziewałem się, może jedynie to, że nie spodziewałem się, że ktoś może być na tyle zdeterminowany, żeby wbrew prawu, manipulując kilkudziesięcioma osobami, sprzecznie z ich interesami, po prostu zorganizować...
Panie prezesie, bo pan ma jedną rzecz za sobą, to są świetne wyniki LOT-u i tutaj wszyscy chylą przed panem czoła.
Bardzo panu dziękuję.
Nie, to akurat prawda, to są proste słupki, które pokazują, że za pana rządów LOT kwitnie. Ale z drugiej strony, no, czy panu się nie pomyliły role karbowego w folwarku z prezesem poważnych linii lotniczych?
Uważam, że określenie, którego pan użył jest obraźliwe. Ja jestem prezesem poważnych linii lotniczych.
Prezes poważnych linii lotniczych, na przykład zabrania ludziom dostępu do toalety, a później na kilkuset protestujących otwiera łaskawie jedną?
Panie redaktorze...
Panie prezesie.
To jest manipulacja, której się dopuścili...
Ale to są fakty przecież.
To nie są fakty.
Panie prezesie, pan ze mną rozmawia w ten sposób...
Panie redaktorze, to dobrze, to ja wyjaśniam. Pierwszego dnia strajku - nielegalnego strajku - protestujący byli w naszym budynku, w naszym budynku biurowym. W tym budynku biurowym zakrzykiwali osoby wchodzące do niego po to, żeby podjąć pracę, awanturowali się, zachowywali się w sposób niegodny. Chcę powiedzieć tak: ja nie tylko mam obowiązek myśleć o osobach, myślę o nich. Jestem bardzo zasmucony tym, że stoją tam i marzną i są do tego nakłonieni przez panią Monikę Żelazik, ale powiem tak: ja mam też przede wszystkim myśleć o osobach, które są cały czas w firmie i pracują. One też potrzebują komfortu psychicznego, bo musza wykonywać odpowiedzialną pracę.
Nikt nie twierdzi, że ma pan nie myśleć o firmie, tylko jest pytanie... Związkowcy mówią, że to co pan robi, to jest "ubecka pułapka".
Musze sprostować jednak, że do momentu rozwiązania tych umów o pracę i skasowania ważności przepustek byłych pracowników, którzy pracownikami nie są, pracownicy ci mogli również korzystać z budynku szatni, który jest w bezpośredniej bliskości. Pan mi zarzucił, że ja uniemożliwiłem dostęp do szatni i do toalet.
Nie, ja cytuję...
A ja panu mówię, że to jest nieprawda i manipulacja.
Wczoraj widzieliśmy w telewizji, jak związkowcy nie mogli wejść do rzeczonych szatni.
Ale mają jeszcze dostępny trzydzieści metrów dalej budynek A300, w którym jest siedziba związkowa, którą my im udostępniamy i tam są toalety.
Pan w poniedziałek zaprosił na spotkanie z zarządem związkowców i jednocześnie na tym spotkaniu wręcza im pan wypowiedzenia. Jeżeli to jest sposób na rozwiązywanie sporów, to naprawdę, muszę powiedzieć dość oryginalny. Oni mówią o tym per "ubecka pułapka".
To jest określenie obraźliwe i jest mi przykro z tego powodu, że tak się wypowiadają. Sugerowałbym, żeby się zastanowili czym jest organizowanie nielegalnego strajku i narażanie ogromnej liczby ludzi, kilkudziesięciu osób na dyscyplinarne zwolnienia, wprowadzając ich w błąd i oszukując.
Kiedy ten strajk się skończy i kiedy samoloty zaczną normalnie latać?
Bardzo pracuję nad tym, żeby się skończył jak najszybciej, bo zdaję sobie z tego sprawę, że musimy wrócić do normalnej działalności i zdaję sobie sprawę z tego, że LOT po tym strajku musi odbudować harmonię i dobre stosunki wewnętrzne.
(ug, nm, mc)