"Mam wrażenie, że tego nie było, że to jest nieprawda, że to jest po prostu niemożliwe, że coś takiego się wydarzyło. Dla wszystkich to jest szok, to co się dzisiaj dzieje w Gdańsku. To jest niewiarygodne. Nikt nie chce w to uwierzyć. To się stało, ale my cały czas nie chcemy w to uwierzyć" - mówi w Porannej rozmowie w RMF FM Sławomir Neumann, szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.
Neumann odniósł się też do apelu intelektualistów, którzy wzywają do bezwarunkowego i radykalnego wybaczenia sobie nawzajem w polityce: "Nie wiem, mam nadzieję, że śmierć Pawła nie będzie śmiercią bez kompletnego sensu, że to będzie jakieś przesłanie. To przesłanie, które on miał na scenie w ostatnich słowach. Mam nadzieję, że to będzie wyznacznik i drogowskaz do tego, żeby myśleć i bronić. Myślę, że dzisiaj mamy wielką odpowiedzialność w polityce - obronić Polskę przed nienawiścią. Dać odwagę ludziom, żeby nie bali się dawać dobrego świadectwa, bycia dobrym. To jest wielkie wyzwanie" - mówi gość Roberta Mazurka.
Robert Mazurek, RMF FM: Cały czas wraca temat Pawła Adamowicza. Pan go dobrze znał. Pan go pamięta jako kogo?
Sławomir Neumann: Znaliśmy się kilkadziesiąt lat. Jesteśmy z tego samego miejsca. Zawsze jako samorządowca, znaliśmy się od momentu, kiedy ja pracowałem w samorządzie, Paweł zostawał prezydentem. Nie było na Pomorzu ludzi samorządu, którzy by Pawła nie znali. Będąc 20 lat prezydentem, wcześniej będąc szefem Rady Miasta Gdańska naturą rzeczy jest, że wszyscy się spotykamy. Już niezależnie od tego, że z Platformy, że pracowaliśmy z sobą razem, to też od wielu lat znaliśmy się. To (śmierć Pawła Adamowicza - przyp. red.) jest niewyobrażalne dla wszystkich w Gdańsku, na Pomorzu.
Trudno to potraktować jako coś realnego. Jest takie poczucie, że za chwilę świat wróci do normy i...
Ja do dzisiaj, jak o tym myślę, to nie wierzę. Mam wrażenie, że tego nie było, że to jest nieprawda, że to jest po prostu niemożliwe, że coś takiego się wydarzyło. I chyba tak wszyscy mamy. Ci którzy Pawła bliżej znali, dalej znali, ale dla wszystkich to jest szok. To co się dzisiaj w Gdańsku dzieje... To jest niewiarygodne, nikt nie chce w to uwierzyć. To się stało, ale cały czas nie chcemy w to uwierzyć.
Sam pan mówi, że dzisiaj zaczyna się Sejm i wraca polityka.
Mam nadzieję, że też nie wróci w taki sposób jakiś ostry dzisiaj. Prosiliśmy marszałka Kuchcińskiego, żeby móc na początku posiedzenia Sejmu pożegnać Pawła Adamowicza, uczcić jego pamięć...
Posiedzenie rządu zaczęło się od tego, więc jest nadzieja...
Mamy zgodę, potwierdzenie przez marszałka Kuchcińskiego, że możemy to zrobić w sposób godny, spokojny. Zginął na służbie, w służbie publicznej człowiek zamordowany...
A poza tym bezsensownie, bo każda śmierć jest bezsensowna.
Ta jest szczególnie, jeszcze zdarzyła się w momencie takim - to jest wręcz abstrakcyjne - bo na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W momencie, kiedy Paweł dzielił się dobrem, dawał nadzieję, radość, pomoc, no i dostał nożem w serce...
Kiedy wszystko przestaje mieć zdarzenie, czy głosowałem na tego pana, czy nie, czy zawsze byłem z nim w zgodzie, czy nie. Mówimy sobie: dobra, to wszystko się nie liczy, bo ten człowiek zginął.
To jest tak abstrakcyjne, bo to jest powiązanie jeszcze tego, że to się zdarzyło na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. To był pokaz miłości, solidarności, jeszcze w Gdańsku, to miasto wolne, solidarne, dobre dla ludzi, które dzieliło się i pomagało tym wszystkim, którzy potrzebowali. To wszystko jak pan złoży razem, to nie chce się w to wierzyć.
Spróbujmy pójść krok do przodu. Wczoraj pojawił się list intelektualistów, dziennikarzy, głównie ze środowiska pisma "Liberte" i "Więzi", wzywający do takiego pojednania. Jest to jeden z kolejnych apeli, bo przecież mieliśmy to i po Smoleńsku, a wcześniej po śmierci papieża. Ale tym razem autorzy piszą tak: "Nie możemy nawoływać do pojednania dokonując rachunku cudzego sumienia. Aby przerwać nienawiść jest tylko jeden sposób, bezwarunkowe i radykalne wybaczenie". Oni wybaczają i przepraszają za to, co złego zrobili.
Wie pan, ja mam za dużo emocji dzisiaj, żeby jeszcze... Nie mówię, żeby odrzucać jakiekolwiek...
A czy pan myśli w ogóle, że takie rzeczy w polityce mają jakiekolwiek szanse? Przed nami trzy kampanie...
Mam nadzieję, że śmierć Pawła nie będzie śmiercią taką bez kompletnego sensu, że to będzie jakieś przesłanie. To przesłanie, które on miał na scenie w ostatnich słowach, że to będzie jakiś wyznacznik i drogowskaz do tego, żeby myśleć i bronić... Ja myślę, że my dzisiaj mamy odpowiedzialność wielką w polityce, by obronić Polskę przed nienawiścią, dać odwagę ludziom, żeby nie bali się dawać dobrego świadectwa, bycia dobrym. To jest wielkie wyzwanie.
Tylko wie pan, ja mam takie uczucie - przepraszam jeśli kogoś dotknę - że ludzie pójdą na marsz przeciw nienawiści, na marsz milczenia, a później wracają do domu, siadają przed klawiaturą komputera i piszą nienawistne komentarze wobec wszystkich tych, którzy się z nimi nie zgadzają.
No, ja niestety staram się ostatnio unikać jakichkolwiek mediów społecznościowych czy też niektórych portali, bo fala tego hejtu cały czas niestety się wylewa. Dla niektórych to nic nie zadziałało, nie trafiło do głowy. Ale my musimy znaleźć siłę w sobie, żeby tę nienawiść odrzucić, żeby ją zatrzymać.
A jak to jest możliwe w polityce? Pan jest politykiem od lat. Nie mówię teraz tego w formie wyrzutu, bo to naturalne, że pan też stawał i walczył ostro. Pan też nie dzielił włosa na czworo tylko...
Ale wie pan, każdy z nas może sobie rachunku sumienia dokonywać.
Nie, ja nie dokonuje rachunku sumienia, to nie o to chodzi. Chodzi mi o to, że pan ma doświadczenie, że jak walczy pan o to, żeby pańska partia wygrała, a przecież wybory są po to, żeby pańska partia wygrała, no to udzielają się emocje.
Oczywiście. One dzisiaj są takie, jakie są. Nie chce mi się w ogóle o polityce gadać szczerze mówiąc.
I nie będziemy mówić.
Czekam na to, żeby Pawła pożegnać w sobotę na pogrzebie. Ale naprawdę to nie chodzi o spór polityczny, bo one są zawsze w każdym kraju, debaty są ostre. Chodzi o to, że nawoływanie do nienawiści, takie groźby wręcz fizycznej eliminacji, to co się zdarzało, one musza być napiętnowane przez wszystkich normalnych ludzi. Przez wszystkich. Mówię tu o politykach, o państwie, jako instytucjach, mówię tu o dziennikarzach. Wielokrotnie widziałem podawane dalej nie raz takie hejterskie wpisy na Twitterze...
To może od tego zacznijmy.
... które po prostu nie powinny nigdy się pojawić, a już na pewno nie powinny być dalej promowane. Wyciągnijmy jakieś sensowne wnioski z tego, co się wydarzyło, bo straszna tragedia się zdarzyła. Tego nie odwrócimy, mimo że nie chcemy w to uwierzyć. Ale musimy nienawiść wyrzucić, zatrzymać ją. Nie mam dzisiaj pomysłu, my dzisiaj jesteśmy w ogóle w innej rzeczywistości, trochę myślimy w inny sposób.
Bardzo panu dziękuję, że pan zgodził się przyjść w tym dniu do nas do studia RMF FM i porozmawiać. Tak, uszanuję pańskie życzenie i też mam takie poczucie, że pytanie pana teraz o politykę byłoby bez sensu.
Nie chce mi się o tym mówić.
A mnie się nie chcę o to pytać. Zrozumiemy wszyscy, że są rzeczy ważniejsze. Tam naprawdę zginął człowiek.
Zginął porządny człowiek.
Mąż, ojciec, syn, brat. I co można powiedzieć?
Nie wierzymy w to. Cały czas nie chcemy w to wierzyć. I pożegnamy Pawła w sobotę na pogrzebie.
Pożegnajmy go więc wszyscy tak, jak umiemy, tak jak możemy. Ja pana Pawła Adamowicza znałem bardzo słabo. Rozmawiałem z nim raptem kilka razy w życiu, ale na mnie to też robiło wrażenie.
Ja myślę, że na wszystkich.
To niech każdy sobie zrobi rachunek własnego sumienia, czy nie hejtuje, czy nie podaje dalej w internecie rozmaitych wpisów. Jeśli ja to robię, autentycznie przepraszam.
Myślę, że wszyscy powinniśmy zastanowić się zanim klikniemy.