"Uważam, że zbudowanie koalicji z PSL-em jest niemożliwe w tym momencie. Ale to jest moja opinia. Być może w gronie naszego klubu parlamentarnego PiS znajdą się tacy negocjatorzy, którzy spowodują, że PSL zgodzi się realizować nasz program wyborczy w zamian za to, że my część ich programu zrealizujemy" – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM polityk Suwerennej Polski, Sebastian Kaleta.

Już się wycofują (politycy PSL - przyp. red.) ze swojego programu, bo w perspektywie mają rządy z Donaldem Tuskiem, który wiadomo, że łamie obietnice, a my umiemy je spełniać. Więc może, ale daję małe szanse takiemu scenariuszowi - podkreślał.

Robert Mazurek pytał swojego gościa także o to, czy Suwerenna Polska dalej będzie w klubie parlamentarnym PiS. Planujemy uczestniczyć od pierwszego posiedzenia nowej kadencji w klubie PiS. Nie mamy w planach tworzenia nowego klubu. Niedawno poznaliśmy wynik wyborów, a wszelkie analizy, plany działania, w zależności od tego, jaka będzie większość w parlamencie, to zdarzenia przyszłe - odpowiadał.

"Mamy do czynienia z nową sytuacją w naszym parlamentaryzmie"

Komu prezydent powinien powierzyć misję tworzenia rządu? Mamy procedury konstytucyjne, które wskazują, że za kilka tygodni zbierze się Sejm nowej kadencji i wywczas zakładamy, że będziemy wiedzieli, jaki będzie układ nowej większości parlamentarnej. W mojej ocenie, jeśli siły polityczne w nowym parlamencie ustalą, jaką większość będą chciały budować, wybiorą np. marszałka, to wówczas jasnym jest, że kandydat takiej koalicji uzyska wotum zaufania - podkreślał Kaleta.

Mamy w swoim systemie zwyczaj, że misję tworzenia rządu powierza się zwycięskiej partii, natomiast mamy też do czynienia z nową sytuacją w naszym parlamentaryzmie, mimo że to my wgraliśmy wybory, mamy najwięcej posłów, to prawdopodobnie nie zbudujemy większości. To będzie decyzja prezydenta, komu powierzy misję tworzenia rządu - zaznaczał.

Polityk Suwerennej Polski podkreślił także, że będzie analizował swój wynik wyborczy. Pytany o to, jak ocenia wynik Zjednoczonej Prawicy, odpowiedział: "Trwają analizy, ponieśliśmy zwycięstwo, albo nawet porażkę z tego powodu, że nie mamy większości".

Na pewno wynik będzie szczegółowo analizowany. Na tych wyborach się świat nie kończy i będzie - mam nadzieję - jeszcze w Polsce kolejny proces wyborczy, bo jesteśmy państwem demokratycznym. (...)  Musimy jednak przeanalizować, dlaczego nie będziemy prawdopodobnie rządzić - mówił Kaleta.

"Nasz błąd, że pozwoliliśmy Polakom uwierzyć w nową jakość Trzeciej Drogi"

W internetowej części rozmowy Kaleta mówił, że o klęsce wyborczej Zjednoczonej Prawicy będzie można mówić po pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji. Jestem zdania, że jeśli nie stworzymy większości parlamentarnej po 15 listopada, to wówczas wybory należy uznać za przegrane - mówił. 

Zapytany, co w kampanii poszło nie tak, nie chciał wskazać osób odpowiedzialnych za zły wynik PiS i Suwerennej Polski. Będziemy to oceniać. (...) Skoro nie osiągnęliśmy wyniku, który daje nam samodzielną większość lub utrzymanie wyniku z poprzedniej kadencji, popełnione zostały jakieś błędy - zaznaczył. 

Jego zdaniem, błędem w kampanii było to, że Zjednoczona Prawica za mało uwagi poświęciła w niej koalicji Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza. 

Jedną z kwestii, którą uważam za istotną z perspektywy potencjalnych błędów tej kampanii jest to, że pozwoliliśmy na to, że Trzecia Droga została odebrana przez Polaków jako partia, tzw. nowa, która oferuje coś nowego, w sytuacji, gdy Trzecia Droga, to jest partia złożona z byłych polityków PO i PSL, którzy rządzili z PO. A stworzyli wrażenie u bardzo dużej grupy wyborców, że są nową jakością w polityce. Uważam, że to jest jeden z błędów, który popełniliśmy w tej kampanii (...) Nową jakością (Trzecia Droga - przyp. red.) nie jest, o czym świadczy, (...) że się rakiem wycofują ze swoich obietnic wyborczych, bo wiedzą, że z Tuskiem nic nie zrobią - powiedział Kaleta w Porannej rozmowie w RMF. 

Opracowanie: