"Jak się jeździ po zalanych terenach, to doskonale widać, które samorządy były przygotowane na powódź i uprzedzone wcześniej. One zorganizowały spotkania z mieszkańcami. To np. Racibórz Dolny. Tam z kilku tysięcy mieszkańców ewakuacji odmówiły cztery osoby, ale to wymagało czasu, tłumaczenia, czterech spotkań i właściwej łączności z władzami centralnymi" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Jacek Siewiera. "W wielu miejscowościach zabrakło na to czasu. Ludzie są wściekli i mają do tego prawo" - dodał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który właśnie wrócił z objazdu terenów dotkniętych powodzią, stwierdził w RMF FM, że burmistrzowie nie do końca wiedzieli, że problem będzie tak poważny.
Robert Mazurek pytał swojego gościa o to, jak wygląda przygotowanie służb i państwa w tej krytycznej sytuacji.
Zadał mi to pytanie prezydent. Te zadania można podzielić na trzy etapy: działania przed nadejściem fali, działania ratownicze i usuwanie skutków powodzi. Odbudowa jest osobnym aspektem. Jeśli chodzi o działania ratownicze – jest pełne zaangażowanie zarówno MSW, jak i wojska - tego, które są dostępne i odwodem, które przygotowuje się do działania z użyciem sprzętu ciężkiego. Jeśli chodzi o usuwanie skutków – wchodzimy w tę fazę np. w Głuchołazach. Te działania muszą być wsparte przez rząd. Nie widziałem nigdzie pomocy sojuszniczej, ciężkiego sprzętu - w ramach mechanizmu ochrony ludności - powiedział Jacek Siewiera.
WOT można skierować do wielu miejscowości, ale WOT łopatami może usuwać tylko lekki gruz, lekkie błoto. Nawet żeby dotrzeć do tych miejscowości konieczne jest utworzenie dróg. Część z tych miejscowości była i jest nadal odcięta od świata. Tam potrzebne są spycharki, fadrony, ciężki sprzęt, by chociażby dostarczyć ludziom wodę pitną - stwierdził szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Gość Roberta Mazurka mówił także, co jego zdaniem powinno być dziś priorytetem dla rządzących.
Kluczową sprawą jest dzisiaj – bo polityczna rozgrywka to jest jedno – że mamy "na warsztacie" ustawę o ochronie ludności. Należy wyciągnąć jak najwięcej wniosków, przeanalizować je, spisać i włączyć do ustawy o ochronie ludności, żeby informacje płynęły wcześniej, żeby zbiorniki retencyjne miały możliwość przygotowania na falę przychodzącą.