„Powstanie w getcie warszawskim było dziełem polskich Żydów. Nieważne, że oni się między sobą różnili (…). To byli polscy Żydzi wychowani na polskiej literaturze, chodzili do polskich szkół – oczywiście też żydowskich – bo to nie było w sprzeczności. Oni dobrze znali literaturę romantyczną, samą idę powstania, która w polskiej tradycji historycznej jest bardzo silna. Polscy Żydzi uczestniczyli w XIX wieku w polskich powstaniach: listopadowym, styczniowym, więc (powstanie – przyp. RMF FM) to była rzecz – wydaje się – naturalna” – tak o powstaniu w warszawskim getcie, którego 80. rocznicę obchodzimy dziś, mówił w Porannej rozmowie w RMF FM historyk dr Mikołaj Mirowski. „Pytanie (o to dlaczego mielibyśmy świętować rocznicę powstania w getcie, skoro w Izraelu nie świętuje się rocznicy powstania warszawskiego – RMF FM) jest absurdalne” – zaznaczył.

Współautor projektu "Warszawa dwóch powstań" dopytywany o to, dlaczego powstanie w getcie wybuchło dopiero w kwietniu 1943 roku, odpowiedział: Było dużo niedowierzania. Więźniowie getta nie dowierzali, że ich los jest już dawno przypieczętowany (...). Sam Marek Edelman podaje najbardziej tragiczny casus, że ludzie szli na Umschlagplatz wierząc, że jak Niemcy dają im chleb, to nie będą ich mordować (...). Większość mieszkańców getta wierzyła albo chciała wierzyć, że nie będzie mordowana.

Robert Mazurek zauważył też, że w rocznicę powstania w getcie w Warszawie nie wybrzmiewają syreny, choć w podobny sposób czci się pamięć o powstańcach warszawskich. Gospodarz Porannej rozmowy w RMF FM dopytywał, dlaczego tak jest.  Mnie to by w ogóle nie przeszkadzało. Pamiętajmy, w powstaniu warszawskim walczyli ci, którzy przeżyli powstanie w getcie. Walczyli także ci z Żydowskiego Związku Wojskowego. Jeżeli wtedy nie było to zdziwieniem żadnym, to jestem wręcz zszokowany, że wciąż zadajemy takie pytanie (dlaczego w Polsce powinno się pamiętać o powstaniu w getcie - RMF FM). Warto jednak przypomnieć, że dziś w 80. rocznicę powstania syreny zostaną włączone w samo południe.

Historyk podkreślił, że trudno określić, ile osób zginęło w powstaniu. Zaznaczył jednak, że jeśli chodzi o bojowników, to powstanie przeżyła większa liczba członków Żydowskiej Organizacji Bojowej. ŻOB-owcy mieli lepsze kanały przerzutowe i im udawało się uciec - zaznaczył Mirowski.

Zdaniem historyka świadomość tego, co stało się w 1943 roku w getcie, rośnie. Jestem bardzo zbudowany, że sformułowanie ‘Warszawa dwóch powstań’ zafunkcjonowało powszechnie. Jest używane przez polityków, władze Polski, ale nie tylko, bo też w Izraelu to zafunkcjonowało. 10 lat temu, kiedy ten projekt ruszał w Muzeum Powstania Warszawskiego, to było o wiele gorzej. Jest zdecydowanie lepiej - mówił.

"Powstańcy mieli świadomość, że powstanie nie ma szans"

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM dr Mirowski przyznał, iż powstańcy z getta mieli świadomość, że zryw jest skazany na niepowodzenie. Przypomniał, że przywódca powstania Mordechaj Anielewicz 8 maja 1943 roku popełnił samobójstwo w otoczonym przez Niemców bunkrze przy ul. Miłej. To też jest taki symbol zakorzeniony w historii Izraela, że Żydzi nie oddają się wrogowi - podkreślał historyk.

Zastrzegł, że o ile w powstańcach nie było nadziei, to mieli ogromną chęć zamanifestowania sprzeciwu i czynnej walki z bronią w ręku. 

Dlaczego Izrael ma lepsze stosunki z Niemcami niż Polską?

W dalszej części rozmowy Robert Mazurek pytał dlaczego obecnie lepsze relacje z Izraelem mają Niemcy, niż Polska. Dr Mirowski tłumaczył, że to między innymi pokłosie polityki władz PRL. Państwo komunistyczne nie prowadziło żadnej polityki w tym względzie, a RFN prowadziła - wskazał historyk.

W jego ocenie, obecnie tak w Warszawie, jak i w Jerozolimie jest dobry klimat do rozmów, także na tematy trudne. W latach 90. historia nie była modna i myśmy się tymi tematami nie zajmowali. Sprawa wybuchła za sprawą książki Jana Tomasza Grossa (kontrowersje wywołały m.in. książki "Strach" i "Złote żniwa" - przyp. red.). To jest dobry argument na rzecz tego, że Polacy rozmawiają, rozliczają się, dyskutują. Proszę pokazać mi równie głęboką dyskusję nawet z tymi ostrymi fragmentami, awanturami, z tym wszystkim we Francji na temat rządu Vichy i kolaboracji Francuzów z Niemcami. Takiej rozmowy nie było - podkreślił Mirowski.

Polska debata nt. II wojny światowej jest głębsza i sensowniejsza niż chociażby we Francji

Za "fatalną" uznał zarazem "licytację szmalcownicy versus Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata". To jest fatalne, nie należy tak robić, natomiast dobrze jest porównywać się z krajami demokratycznego Zachodu, które nie miały okresu komunistycznego, nie były wasalem Związku Radzieckiego. Jeżeli prezydent Jacques Chirac w 1996 roku mówi o odpowiedzialności Francji za rząd Vichy, to bardzo przepraszam. To polska debata po Jedwabnem albo po kolejnych książkach Grossa jest o wiele mocniejsza, głębsza, sensowniejsza i poważniejsza niż rozliczenia chociażby francuskie - wskazał historyk.

Powstanie w getcie warszawskim w kulturze masowej?

Dr Mirowski nie zgodził się z tezą, że powstanie w getcie warszawskim nie przebiło się do kultury masowej. Przypomniał, że jeszcze w czasach PRL powstał film "Ulica Graniczna" Aleksandra Forda, a później "Wielki tydzień" Andrzeja Wajdy i "Pianista" Romana Polańskiego. 

Opracowanie: