„Przez pewien okres byliśmy w jednej partii, w SKL-u. (...). Był bardzo ciekawym rozmówcą, bardzo mi imponowało jego oczytanie, dużo czytał. (...) Chociaż był liberałem, miał liberalne bardziej poglądy. Z sympatią wspominam te czasy” - mówi w Porannej rozmowie w RMF FM poseł PiS Tadeusz Cymański wspominając zmarłego tragicznie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Robert Mazurek dopytywał też posła PiS o to, czy po śmierci Pawła Adamowicza zmieni się styl polskiej polityki. Serce nie mówi, serce bardziej chce. Ale rozum chłodny i krytyczny mówi: no nie, nie czarujmy się, to będzie bardzo trudne. Liczyłbym na zbicie tej temperatury - uważa Cymański.
Parlamentarzysta był też pytany o to, czy według niego Jacek Kurski powinien pozostać na stanowisku prezesa Telewizji Polskiej. Na szczęście od mnie nie zależy taka decyzja. (...) Pan, panie redaktorze żąda ode mnie radykalnej odpowiedzi, czy ja bym odwołał, czy nie odwołał. Nie odpowiem na takie pytanie - powiedział poseł PiS.
Robert Mazurek pytał w internetowej części Rozmowy w RMF FM o telewizję publiczną i o Wiadomości TVP, które po poniedziałkowym materiale o hejcie w polityce, były krytykowane za stronniczość także przez środowiska związane z obecną władzą. Mam nadzieję, że te rzeczy ulęgną poprawie i że będzie lepsza jakość - mówił nasz gość i wskazał Radę Mediów Narodowych jako organ, który powinien w takich sprawach interweniować. Na pytanie czy docierają do niego oceny i opinie na temat Wiadomości TVP, nasz gość powiedział. Krytyczne głosy do nas docierają i nie będę udawał Greka czy głupka - powiedział Cymański.
Robert Mazurek, RMF FM: Tadeusz Cymański, niegdyś samorządowiec województwa gdańskiego, tego samego - to było jeszcze przed reformą - którego samorządowcem był świętej pamięci Paweł Adamowicz.
Tadeusz Cymański: Tak, historia się złożyła. Ja byłem w latach 90-98. Moja historia z samorządem kończyła się w 98., natomiast Paweł Adamowicz zaczynał swoją długą samorządową historię, która trwała przez 20 lat. Przez jeden okres byliśmy w jednej partii, w SKL (Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe). To ciekawostka. I z tamtego okresu, może trochę przez mgłę, mam wspomnienia. Później się nasze drogi polityczne rozeszły, ale również osobiście się z nim nie widywałem. Miałem kilka razy przyjemność z nim rozmawiać, bo był bardzo ciekawym rozmówcą. Bardzo mi imponowało jego oczytanie, dużo czytał. Ja wtedy się interesowałem Tomaszem Mannem. I chociaż był liberałem, miał liberalne bardziej poglądy, ale można było bardzo ciekawie...
I rozmawialiście o Tomaszu Mannie?
Może nie aż tak, żeby nie przeceniać tego, co ja mówię. Nie byliśmy jakimiś literatami czy erudytami w tej mierze. Ale lubiliśmy czytać. I ja mogę to powiedzieć, z sympatią te czasy wspominam i myślę, że gdyby można go wskrzesić, to powiedziałby coś podobnego. To jest takie miłe, wdzięczne wspomnienie po latach.
Pan o nim mówił inaczej. Pan o nim nie mówił Paweł, pan o nim nie mówił Paweł Adamowicz. Jak pan go nazywał?
Paweł.
Nie, pan o nim mówił "Adam".
Przepraszam, to za tą pomyłkę, może z nazwiskiem...
Myślałem, że to taka ksywa była.
Nie było ksywy. Myślę, że przez te 20 lat mogłem śledzić, bo mieszkałem i mieszkam do dzisiaj w Malborku, więc trudno, żeby nie śledzić na bieżąco tych wydarzeń.
Jutro pogrzeb. Pan się wybiera właśnie?
Tak, mam zamiar tą ostatnią posługę wobec zmarłego. Będzie to pogrzeb niezwykły. Myślę, że pochowanie w bazylice, obok - tu nie sposób nie wspomnieć też o Macieju Płażyńskim. Myślę, że to była osoba też niezwykła, która sobie zaskarbiła ogromną sympatię i poparcie gdańszczan. Myślę, że to co zapamiętałem od Macieja, to to, że on tak ubolewał i to dzisiaj bardzo boleśnie widać. On mówił często o dramatycznej nieobecności refleksji. Mówił "zatrzymajmy się na chwilę". I dopiero czasami śmierć... Nie wiem czy się uda zatrzymać i pomyśleć, bo mówimy dużo, a mało myślimy.
Myśli pan, że uda się utrzymać tę atmosferę? Bo cokolwiek mówić, to jednak politycy - w przeciwieństwie do dziennikarzy, muszę to przyznać - zachowują się w swojej masie przyzwoicie po śmierci Pawła Adamowicza, po zabójstwie Pawła Adamowicza.
Po raz kolejny, mam nadzieję. "Po raz kolejny" mówię, bo były wielkie nadzieje przy dramatycznych czy smutnych momentach - śmierci papieża, katastrofa smoleńska. Ale czy zdaliśmy egzamin? Po latach można to ocenić, natomiast....
Myśli pan, że w roku podwójnej kampanii wyborczej uda się utrzymać choćby minimalne, cywilizowane jakieś ryzy?
Serce nie mówi, serce bardziej chce. Ale rozum, chłodny i krytyczny, mówi "no nie, nie czarujmy się" i będzie to bardzo trudne. Ja liczyłbym na zbicie tej temperatury na może takie wysiłki, by było...
A myśli pan, że to co się dzieje w telewizji publicznej tę temperaturę obniża czy podwyższa?
To chyba za mocno powiedziane, pan pewnie nawiązuje do tego poniedziałkowego wydania, które wzbudziło...
Poniedziałkowego wydania "Wiadomości".
Na takiej podstawie nie możemy mówić, że to się dzieje. Wszędzie są ludzie, za każdym programem, za pańskim też. Dlaczego do pana nikt nigdy nie ma pretensji?
Nie no, mnóstwo ludzi mają do mnie pretensje, czasami uzasadnione jak sądzę, czasami mniej, ale nieważne.
Natomiast uogólnianie i mówienie o całości... Ja widzę w tej chwili w różnych miejscach, po różnych stronach coś, co mi się nie podoba.
Panie pośle, pan pozwoli, że ja zadam konkretne pytanie i byłbym zobowiązany, gdyby pan zechciał jasno odpowiedzieć. Czy gdyby od pana to zależało, od Tadeusza Cymańskiego, to Jacek Kurski byłby prezesem Telewizji Polskiej?
Na szczęście od mnie nie zależy taka decyzja.
A gdyby od pana zależała, to?
Musiałbym sprawdzać to... Nie odpowiem panu wprost, bo to jest dla mnie...
Bo to jest polityczne, a pan nie chce w tej chwili odpowiadać szczerze?
Szczerze mówię, nie wiem.
Nie wie pan? To ja panu powiem uczciwie: gdyby od mnie zależało, to ja wiem co ja bym zrobił. Tak, siak, owak. Ale bym zrobił.
Pan jest w łatwiejszej sytuacji, bo gdyby się pan musiał wypowiadać o redaktorze naczelnym... Nie wiem czy też był by pan taki skłonny do decyzyjności.
Mogę panu powiedzieć, co by było gdybym ja np. był - na nieszczęście - prezesem RMF to oczywiście to radio by padło, ale mniej więcej wiem, co bym robił.
Może było by tak, że bym reagował na takie sytuacje i może bym wpłynął na taki kształt, trochę inny, może lepszy, że takich pytań by nie było jak teraz.
Pan odpowiada tak ezopowym językiem. Ja rozumiem to nawiązanie do literatury i do Ezopa tym razem, ale...
Pan, panie redaktorze żąda ode mnie radykalnej odpowiedzi, czy ja bym odwołał, czy nie odwołał. Nie odpowiem na takie pytanie.
To może inne pytanie. "Telewizja TVP zaangażowała się w spór polityczny i ideologiczny i stała się w nim stroną".
To bardzo radykalne i mocne określenie.
To powiedział Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w dzisiejszym "Dzienniku Gazecie Prawnej".
To jest jego ocena.
Tak to jest jego ocena.
Jeżeli tych ocen jest dużo, to jest jakiś temat, jakiś problem.
Witold Kołodziejski mówi wprost: taki materiał jak ten w "Wiadomościach" nie powinien się pojawić w tym dniu w ogóle, bo to był dzień śmierci prezydenta Adamowicza, a nawet jeśli się pojawił, to powinien być zrównoważony. Przypomnijmy tym z państwa, którzy mieli to szczęście nie oglądać go, że za przykłady mowy nienawiści posłużyły tam wyłącznie wypowiedzi polityków opozycji.
Pewna stronniczość została zarzucona i chodziło tam o pewien fragment tego materiału.
A pana zdaniem to nie było stronnicze?
Myślę, że jest coś na rzeczy. Ja nie mogę zaprzeczać faktom, bo odbiór tak mocny i radykalny nie bierze się znikąd.
A co się mówi PiS-ie na temat Telewizji Polskiej, co mówicie między sobą?
Ja nie oglądam wszystkiego, ale przez te ostatnie kilka dni oglądałem różne publikatory i sprawiedliwie trzeba powiedzieć, że to nie jest jedyny przekaz i nawet dzisiaj rano...
Pytam co posłowie między sobą mówią o tym, co się dzieje w telewizji.
Myślę, że mają różne głosy. Są również krytyczne, ale nie ma takiego głosu, który mówiłby, że kogoś mamy wyrzucać czy odwoływać.
Pan poseł jest dziś wyjątkowo oszczędny w słowach. Ja tutaj mam czasami gości z PiS i słyszę, co oni mówią .
Nie oszczędny tylko rozważny, bo łatwo jest powiedzieć coś...
Bardzo wielu polityków PiS łapie się za głowę, gdy mówią o telewizji publicznej.
Tutaj u pana w studio?
W studio raczej są oszczędniejsi w gestach.
To niech pan doceni i moje otwarcie.
Właśnie go pan nie zaprezentował.
To ocenią słuchacze.
"Nie możemy nawoływać do pojednanie dokonując rachunku cudzego sumienia. Aby przerwać nienawiść jest tylko jeden sposób, bezwarunkowe i radykalne wybaczenie". To jest przepis na hejtstop według środowiska "Liberte", to jest liberalne środowisko i katolickiej "Więzi". I co pan na to ?
Przepisy tu nic nie dadzą.
Przepisy były w cudzysłowie.
No to nawet. Ja sądzę że trzeba zacząć od siebie samego. Ja mam taka prostą receptę i uważam, że każdy za siebie odpowiada.
Czy pan jest gotów przeprosić, ale tak szczerze za słowa którymi pan kogoś uraził. Czy pan gotów jest wybaczyć?
To nie jest dla mnie trudne pytanie, bo tak zostałem wychowany i nie miałem z tym nigdy najmniejszego problemu. Co więcej, uczono mnie, że trzeba przeprosić nawet wtedy, kiedy nie czuję takiej potrzeby. Kiedy druga strona uważa, że powiedziałem coś złego, to jest tzw. wyższa szkoła pilotażu, że przeprosiny mają sens tylko wtedy, kiedy niosą pokój i silny ustępuje słabszemu. To jest ta szkoła.