"Jeżeli chcemy wygrywać wybory, musimy w sprawach fundamentalnych być wyraziści" – w ten sposób w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prezydent Warszawy i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski odniósł się do wypowiedzi Donalda Tuska. Szef PO zapowiedział, że politycy, którzy nie popierają planów liberalizacji ustawy aborcyjnej, nie powinni startować w wyborach z list PO.

"Myślę, że przy tym średniowiecznym wyroku pseudo Trybunału Konstytucyjnego, który wprowadził prawo - powiedzmy sobie - bardziej restrykcyjne niż w krajach, które nie mają nic wspólnego z demokracją, niektórzy dojrzewają do tego, że rzeczywistość w Polsce się zmienia i ja się z tego cieszę, dlatego że - w moim poczuciu - decyzja powinna należeć do kobiety" - mówił gość Tomasza Terlikowskiego.

"Mówimy o zmianie prawa, mówimy o tym, że będziemy szukali większości do tego, żeby to prawo zmienić" - dodawał.

Czy to oznacza, że "partyjni konserwatyści": Joanna Fabisiak i Bogusław Sonik nie powinni już startować z list PO do parlamentu?

"To zapowiedział Donald Tusk, jasno mówiąc o tym, że jeżeli ktoś nie popiera stanowiska PO w sprawie aborcji, nie może być pewny miejsca na listach. Nie powinien startować" - mówił Trzaskowski.

A do Senatu lub europarlamentu?

"Myślę, że ta dyskusja się dopiero rozpocznie. Wiadomo, jaka jest decyzja zarządu (partii - przyp. red.) sprzed ponad roku, zanim jeszcze Donald Tusk wrócił do polskiej polityki i słyszeliśmy wszystko to, co Donald Tusk powiedział na Campusie Polska Przyszłości. Natomiast teraz szczegółowa rozmowa przed nami. Ja zawsze mówię jedno - że każdy z nas, w momencie, kiedy oddaje głos, nie musi oddawać głosu na osobę, która jest np. pierwsza na liście danej partii, tylko może poszukać sobie osoby, która odpowiada mu poglądami w różnych kwestiach, nie tylko tych, dotyczących aborcji" - podkreślał.

"Ja się nie dziwię Donaldowi Tuskowi, dlatego, że zbyt często w tych sprawach fundamentalnych, PO nie miała jednolitego stanowiska i ja się cieszę też, że taka narracja, że tu nie chodzi o kwestie światopoglądowe, tylko tu chodzi o uznanie spraw kobiet, że tutaj chodzi o kwestie nowoczesnego państwa, zostały uznane i są w tej chwili powszechne w PO" - zaznaczał.

Tomasz Terlikowski zauważył, że dwa lata temu Trzaskowski podkreślał, że w Platformie Obywatelskiej jest dopuszczalna różnica zdań. Co się zatem zmieniło?

"Sporo się przez ten czas - po pierwsze - wydarzyło. Po drugie, wydaje mi się, że wyrazistość poglądów to jest coś, czego wszyscy szukamy w Platformie Obywatelskiej. Dwa lata próbowaliśmy przekonać koleżanki i kolegów do tego, żeby w ogóle zgodzili się z tym, że ta dyskusja w PO jest potrzebna, natomiast w ogóle jako partia - nie mówię akurat o swoich poglądach - w tej kwestii ewoluujemy. Zresztą w paru innych też" - podkreślał.

"Związki partnerskie to jest absolutny fundament"

Rafał Trzaskowski mówił też o związkach partnerskich.

"Związki partnerskie to jest absolutny fundament i one powinny znaleźć się w programie PO" - zaznaczał. Podkreślał jednak, że osoby, które nie popierają związków partnerskich, nie powinny być wyrzucone z listy.

"Bardzo wiele konserwatywnych partii - choćby w UE i nie tylko - wprowadzały związki jednopłciowe i myślę, że młode pokolenie doczeka się bardzo szybko rozwiązań takich, które będą wprowadzały pełną wolność" - zaznaczył.

"Wyrok NSA to zwrot w orzecznictwie w sprawie reprywatyzacji"

W internetowej części rozmowy Tomasz Terlikowski zapytał prezydenta Warszawy o poniedziałkowy wyrok naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie reprywatyzacji. Trzaskowski nazwał orzeczenie "precedensowym". "Mamy w tej chwili absolutny zwrot w linii orzeczniczej, dlatego, że (w sprawie - przyp. red.) tych tak zwanych kupców roszczeń Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że oni nie mogą być stroną umowy. To rzeczywiście powoduje olbrzymią zmianę" - stwierdził polityk. 

Jak dodał, miasto dokonuje obecnie przeglądu decyzji reprywatyzacyjnych z ostatnich 10 lat - tych, gdzie stroną umowy była osoba niebędąca bezpośrednim spadkobiercą właścicieli nieruchomości przejętych w czasach PRL na podstawie tzw. dekretu Bieruta. "Znaleźliśmy 140 takich spraw i odsyłamy je do tych organów, które mogą wzruszyć daną decyzję, czyli do SKO (Samorządowego Kolegium Odwoławczego - przyp. red.). Ewentualnie może to też robić komisja (weryfikacyjna, ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich - przyp. red.) i może to robić wojewoda" - mówił Trzaskowski. 

Według niego, dzięki temu niektóre nieruchomości będą mogły wrócić do miasta. "Jeżeli później SKO czy wojewoda potwierdzi taką wykładnię, to wtedy tak, i my oczywiście wtedy będziemy dokładnie takie decyzje wydawać" - zapewnił samorządowiec. 

O reparacjach: To kampania polityczna PiS, która ma odwrócić uwagę od prawdziwych problemów

Tomasz Terlikowski zapytał też swego gościa o kwestię reperacji wojennych od Niemiec. Rafał Trzaskowski zwrócił uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość rządzi od 7 lat i do tej pory niewiele się działo w tej sprawie. "Jeżeli zaczynamy debatę tak poważną, jak reparacje w momencie, kiedy mamy wojnę za naszą wschodnią granicą i kiedy potrzebujemy jedności Unii Europejskiej, to albo jesteśmy do tego bardzo dobrze przygotowani, mamy ekspertyzy prawne, dokładną drogę prawną i przygotowaną całą strategię poruszania się naszej dyplomacji i traktujemy ten temat na serio i wtedy ja bardzo chętnie się do tego ustosunkuję, albo mamy wyłącznie zagrywkę na potrzeby kampanii politycznej" - powiedział prezydent stolicy. 

Jego zdaniem, temat reparacji ma "odwrócić uwagę od prawdziwych problemów", z którymi mamy obecnie do czynienia w kraju. "Żebyśmy wszyscy rozmawiali o reparacjach, których on sam (PiS - przyp. red.) nie traktuje poważnie" - stwierdził Trzaskowski. 

Zadeklarował, że jeżeli Platforma Obywatelska przejmie w przyszłym roku władzę, będzie rozmawiać z Niemcami o "kwestiach odpowiedzialności" za II wojnę światową. "Będziemy na pewno rozmawiali również o kwestiach rozwiązań finansowych choćby w ramach unijnego budżetu czy bezpośredniej pomocy, w momencie kiedy solidarność energetyczna jest konieczna, kiedy pomoc wojskowa Ukrainie, ale również krajom, które graniczą w tej chwili z Ukrainą, jest konieczna. Będziemy rozmawiali o tym, że dzisiaj niemożliwe jest to, i całkowicie moralnie i politycznie nieuzasadnione, że Polska ma wydawać 2, a nawet 3 proc. PKB na zbrojenia, a Niemcy nie doszły nawet do 2 proc., i to my, państwo znacznie biedniejsze, mamy brać na siebie znacznie większą odpowiedzialność za obronę Europy. Tak, o tym trzeba z Niemcami twardo i szczerze rozmawiać, i my się takich trudnych tematów nie boimy, tylko chcemy je podejmować na serio" - podkreślił wiceszef PO. 

"Nie wykluczam startu w wyborach parlamentarnych"

Prezydent Warszawy został też zapytany, czy rozważa start w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. "Wybory parlamentarne są dlatego istotne, że jeżeli przegramy wybory parlamentarne, to PiS zlikwiduje samorząd, i w tym momencie startowanie do wyborów samorządowych niestety będzie znacznie mniej istotne. To PiS doprowadził do takiej sytuacji, że większość z nas samorządowców nie ma tego typu komfortu, żeby zajmować się wyłącznie naszym własnym miastem, tylko niestety wyciąga nas do wielkiej polityki, bo tam musimy bronić samorządu" - powiedział Trzaskowski.

Jak dodał, być może więc w przyszłym roku potrzebne będą "wszystkie ręce na pokład". Nie wykluczył też, że sam również wystartuje do parlamentu. "Nie wykluczam takiej opcji, natomiast dzisiaj się koncentruję oczywiście na Warszawie, bo ona jest dla mnie najważniejsza" - zaznaczył samorządowiec.

Opracowanie: