„Małgorzata Kidawa-Błońska umie wszystko, co potrzebne, żeby być dobrym prezydentem, prawdziwą prezydent”- powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Izabela Leszczyna, posłanka Platformy Obywatelskiej. „Od prezydenta oczekujemy przede wszystkim tego, żeby był stanowczy, niezależny i tego, żeby był gwarantem wszystkiego, co Polakom gwarantuje konstytucja. (...) Poczynając od państwa prawa, kończąc na takich, jak czyste powietrze, bo ochrona środowiska też jest zapisana w konstytucji. To nie jest konkurs krasomówczy, czego państwo oczekujecie od naszego prezydenta?” - stwierdziła członkini sztabu wyborczego Kidawy-Błońskiej.
Małgorzata Kidawa-Błońska chce, żeby rodzice w danej szkole decydowali, czy religia odbywa się w szkole, czy w salce katechetycznej. Religia musi też być na pierwszej lub ostatniej lekcji, ponieważ większość młodzieży w liceach na religię już nie chodzi i nie może tak być, że ta młodzież siedzi w świetlicy i czeka godzinę na inną lekcję - oświadczyła Leszczyna.
Członkini sztabu Kidawy-Błońskiej została też zapytana o to, czy kandydatka PO na prezydenta chce podtrzymać finansowanie religii z budżetu państwa.Jeśli okaże się, że na religię chce chodzić 1/5 dzisiejszych uczniów, to finansowanie religii będzie stanowiło jakiś niewielki fragment budżetu państwa i wtedy można taką religię finansować - zaznaczyła polityk.
Pani marszałek (Małgorzata Kidawa-Błońska - przyp.red.) jest zdecydowana i mówi: ustawa jaką mamy, jest najlepszą z możliwych ustaw i oczywiście jest kompromisem, bo mówimy o życiu ludzkim i tu zawsze będą ludzie, którzy będą uważali, że ona jest zbyt łagodna i będą tacy, którzy uważają, że jest zbyt restrykcyjna. Nie znajdziemy tutaj kompromisu, wypracowaliśmy go bardzo dawno temu, więc myślę, że aborcję powinniśmy odłożyć ad acta, mamy rozwiązanie jakie mamy - dodała Leszczyna.
"Prezydent Andrzej Duda jest z PiS-u, jest PiS-em, jest wyrazicielem woli PiS. Jest przerażony tym, że koszmarnie zaczął kampanię" - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Izabela Leszczyna. Przedstawicielka sztabu wyborczego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej podkreślała, że "w chwili gdy prezentował sztab, biły się gangi PiS-owskie - CBA z NIK, NIK z CBA i jeszcze zamieszana w to była prokuratura". Odniosła się do udziału głowy państwa w poniedziałkowym spotkaniu klubu PiS. "Zaczął najgorzej jak było to możliwe i musiał iść błagać o pomoc" - oceniła Leszczyna.
Posłanka KO była też pytana o to, czy w kampanii wyborczej Kidawy-Błońskiej jest planowany udział byłych prezydentów, w tym Bronisława Komorowskiego. "Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli takie plany. Naszą największą wartością jest marszałek Kidawa-Błońska i na niej budujemy kampanię. Ona sama buduje tę kampanię razem z nami" - stwierdził gość RMF FM.
Marcin Zaborski, RMF FM: Czego jeszcze nie umie, czego jeszcze musi się nauczyć w kampanii wyborczej Małgorzata Kidawa-Błońska?
Izabela Leszczyna: Myślę, że Małgorzata Kidawa-Błońska umie wszystko...
Naprawdę? Śmiała teza.
Co potrzebne, żeby być dobrym prezydentem, prawdziwą prezydent.
Odważnie powiedziane.
Panie redaktorze, czego oczekujemy od prezydenta? Od prezydenta oczekujemy przede wszystkim tego, żeby był stanowczy i niezależny, i tego, żeby był gwarantem tego wszystkiego, co Polakom gwarantuje Konstytucja.
Antoni Dudek w tym studiu mówił tak: "Ku mojemu zdumieniu Małgorzata Kidawa-Błońska okazała się - jako kandydatka - osobą bardzo mocno dotkniętą tremą. Mam wrażenie, że w wielu sytuacjach kompletnie nie potrafi się odnaleźć".
Ale myśli pan, że prezydent jest aktorem i musi walczyć z tremą?
Stremowany prezydent? Słaba opcja.
Nie, to w ogóle nie o to chodzi. Prezydent na być gwarantem praw obywatelskich Polaków. A te prawa wszystkie mamy zapisane w Konstytucji - poczynając od państwa prawa, a kończąc na takich jak czyste powietrze, bo ochrona środowiska tez jest zapisana w Konstytucji. Naprawdę, proszę mi wierzyć, to nie jest konkurs krasomówczy. Panie redaktorze, czego państwo oczekujecie od naszego prezydenta?
To się okaże, jaki to jest konkurs pani poseł, zobaczymy. Porozmawiajmy o programie, bo pani za program odpowiada w sztabie wyborczym. Czy Małgorzata Kidawa-Błońska będzie miała w swoim programie pomysł wyprowadzenia lekcji religii ze szkół?
Źle postawione pytanie.
Bardzo dobrze postawione pytanie, na podstawie tego, co mówi Małgorzata Kidawa-Błońska na spotkaniach z wyborcami.
Małgorzata Kidawa-Błońska bardzo wyraźnie powiedziała, że okazało się po tych wielu już latach, kiedy religię mamy w szkołach, że ona robi mniej dobrego dla uczniów, dla rodzin, dla wspólnoty katolickiej, niż wtedy, kiedy była w salkach katechetycznych.
Pani marszałek powiedziała dalej: "Wydaje mi się, że jesteśmy w tej chwili w przededniu dyskusji, by lekcje religii wróciły do parafii". Czy Małgorzata Kidawa-Błońska jest za tym, żeby lekcje religii wróciły do parafii?
Bardzo dziękuję, że pan rzeczywiście zacytował słowa pani marszałek Kidawy-Błońskiej. Pani marszałek chce, żeby to rodzice zdecydowali i żeby podjęli taką dyskusję. Ja powiem o co chodzi.
Ale czego chce Małgorzata Kidawa-Błońska?
Chce przede wszystkim tego, żeby rodzice wiedzieli, jakie mają prawa. A mają takie oto prawo: dzisiaj, żeby dziecko chodziło na religię, to rodzic powinien złożyć oświadczenie, że tego chce. Tymczasem szkoły robią zupełnie coś innego, to znaczy rodzic musi złożyć oświadczenie, kiedy nie chce, żeby dziecko chodziło na religię. Postawiliśmy wszystko na głowie i to nie jest dobre.
To postawmy na nogi też to pytanie. Czy Małgorzata Kidawa-Błońska chce przeniesienia lekcji religii ze szkół do parafii? A dalej: czy też odcięcia finansowania lekcji religii z budżetu państwa?
Małgorzata Kidawa-Błońska chce, żeby rodzice w dalej szkole decydowali czy religia odbywa się w szkole, czy religia odbywa się w salce katechetycznej.
I przez kogo ma być finansowana?
Dalej idźmy. Religia musi być na pierwszej lub ostatniej lekcji, ponieważ większość dzieciaków, przepraszam, większość młodzieży w liceach na religię już nie chodzi i nie może tak być, że ta młodzież siedzi w świetlicy i godzinę czeka na inną lekcję.
Pani poseł, czy Małgorzata Kidawa-Błońska, jako prezydent Polski, podpisałaby ustawę, która kończy finansowanie lekcji religii z budżetu państwa?
Powtórzę jeszcze raz.
Nie, proszę nie powtarzać, tylko odpowiedzieć na moje pytanie.
Nie, panie redaktorze, nie mówiliśmy o zmianie zasad finansowania. Powiem panu dlaczego. Jeśli okaże się, że na religię chce chodzić jedna piąta dzisiejszych uczniów, to finansowanie religii będzie stanowiło jakiś niewielki fragment budżetu państwa i wtedy można taką religię finansować.
Mało konkretnie, ale spróbujmy z innej strony.
Nie mało konkretnie.
Jednak wydaje mi się, że tak, ale spróbujmy, może tu będzie konkretniej. Czy gdyby na prezydenckie biurko Małgorzaty Kidawy-Błońskiej trafił wniosek od miliona obywateli, którzy domagają się referendum w sprawie przepisów aborcyjnych, to prezydent Małgorzata Kidawa-Błońska poprosiłaby o takie referendum?
Sądzę, że tak. Małgorzata Kidawa-Błońska zawsze powtarza to, że nie tylko słucha ludzi, ale też wszystkie ich ważne sprawy chce uczynić przedmiotem swojej prezydentury i debaty wokół tych ważnych spraw.
Aborcja jest tematem, o którym powinniśmy zdecydować w referendum ogólnopolskim?
Natomiast pani marszałek mówiła wyraźnie - i tutaj jest zdecydowana, i mówi zawsze: ustawa, jaką mamy, jest najlepszą z możliwych ustaw. I oczywiście jest kompromisem, bo mówimy o życiu ludzkim. I tu zawsze będą ludzie, którzy będą uważali, że ona jest zbyt łagodna, i będą tacy, którzy uważają, że jest za słaba - że jest zbyt restrykcyjna lub zbyt łagodna. Nie znajdziemy tu kompromisu, wypracowaliśmy go bardzo dawno temu, więc myślę, że aborcję powinniśmy odłożyć ad acta. Mamy takie rozwiązanie, jakie mamy.
Ale jeśli milion obywateli przynosi wniosek, to rozumiem, że pani marszałek, prezydent Kidawa-Błońska takie referendum by poparła - zgodnie zresztą z programem Koalicji Obywatelskiej.
Tylko proszę sobie wyobrazić... Czy pan sobie wyobraża, co by się działo przed takim referendum w Polsce?
To może inne referendum w takim razie? Może zapytać Polaków o konstytucję w drodze referendum, bo może czas zadać pytanie Polakom, czy chcą żeby prezydent był wybierany przez zgromadzenie parlamentarne, czyli przez posłów i senatorów. Podoba się pani taki pomysł?
Nie, bo to by zupełnie zmniejszyło rolę prezydenta. Dzisiaj prezydent jest pierwszą osobą w państwie, ma bardzo silny mandat do tego, żeby podejmować takie inicjatywy ustawodawcze lub wetować te, które są niekorzystne dla Polaków.
To ja konkretny pomysł pani przedstawię: prezydent bez prawa weta, prezydent wybierany przez zgromadzenie parlamentarne, bo rząd powinien ponosić pełnię odpowiedzialności za władzę wykonawczą w Polsce. I to wszystko prowadzi do ograniczenia konfliktu i kłótni w życiu publicznym w Polsce. Pamięta pani może, kto to zaproponował?
Nie, nie pamiętam.
Donald Tusk, jako premier. Zły pomysł?
Kiedy to było?
W 2009 roku.
Ile lat temu? 10? 11. Naprawdę świat się...
Naprawdę tyle się zmieniło od tamtego czasu?
Myślę, że tak. Myślę, że jesteśmy paradoksalnie dojrzalszą demokracją. Dlaczego? Dlatego że przez cztery lata łamania demokracji przez PiS, Polacy się nauczyli demokracji i Polacy wiedzą, jakie mają prawa i Polacy wiedzą doskonale, że jedyną szansą na powstrzymanie tej degrengolady, którą PiS nam wszystkim funduje, wszechogarniającej korupcji, tego wszystkiego, co się dzieje z naszym chorym państwem... Jedynym gwarantem jest prezydent, który będzie niezależny od PiS-u i będzie mógł powiedzieć: weto. Nie zgadzam się. Ta ustawa nie przejdzie. Nie zgadzam się na miliardy dla Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego.
Donald Tusk będzie się pojawiał w kampanii wyborczej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i będzie przemawiał na wiecach, na konwencjach wyborczych?
Nie wiem, panie redaktorze.
Naprawdę? Pani w sztabie wyborczym takiej wiedzy nie ma?
Ja w sztabie wyborczym odpowiadam za program, spotykam się bardzo często z panią marszałek, z zespołem programowym...
Dziś pani z nią rozmawiała. I nie rozmawiałyście o tym, że premier Donald Tusk będzie wsparciem w kampanii, takim fizycznym?
Kompletnie nie rozmawiałyśmy o Donaldzie Tusku. Rozmawiałyśmy o tym, co powinno być fundamentem prezydentury, co powinno być priorytetem i - według pani marszałek -fundamentem jest bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo rozumiane nie tylko jako silna i nowoczesna armia, i silne sojusze, ale przede wszystkim jako bezpieczeństwo także zdrowotne, ekonomiczne, bezpieczeństwo seniorów. Trzeba skończyć z ubóstwem seniorów.