"Mnie akurat nikt nie próbował przekonać, żebym dołączył do rządowej koalicji" - mówi wiceprezes PSL Dariusz Klimczak w Popołudniowej rozmowie w RMF FM. Czy Polskie Stronnictwo Ludowe mogłoby zastąpić Solidarną Polskę w koalicji rządowej? "Jest to wykluczone i praktycznie codziennie to dementuje nasz prezes Władysław Kosiniak-Kamysz" - odpowiada gość Marcina Zaborskiego.

Zasadniczo różnimy się z PiS. (...) Spieramy się o kwestie kardynalne.(...) Wydaje mi się, że mogę ręczyć za cały klub - za ludowców i przyjaciół z Kukiz'15, Unii Europejskich Demokratów (...) - w kwestii niewchodzenia w koalicję z PiS-em -zapewnia Klimczak. 

Naprawdę nikt nie jest znudzony byciem w opozycji. (...) Czujemy się jak osoba, która jest ochlapana przez autobus. Idziemy sobie normalnie ulicą - prowadzimy normalną politykę - a tu nas ochlapuje autobus co i rusz. Mimo że później ktoś nas przeprosi, zawsze człowiek jest ochlapany. Ja tak odbieram wszystkie informacje dotyczące koalicji PSL-u z PiS-em - mówi wiceprezes PSL Dariusz Klimczak. I dodaje: My jako młode, nowe PSL, chcemy odkręcić stereotyp partii obrotowej.

Pytany o zakończony niepowodzeniem - w czasie koalicji PO-PSL - projekt obiecujący tablet dla każdego ucznia, Klimczak odpowiada: Nie byłem wtedy posłem, nie będę się tłumaczyć za Donalda Tuska". (...) Proszę ścigać o to Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka.

Dariusz Klimczak: Każdego dnia próbujemy odzyskać wieś

Generalnie współpraca w Koalicji Polskiej między ludowcami a posłami Kukiz’15 układa się bardzo dobrze. Ja na co dzień współpracuję z tymi posłami, dziś rozmawiałem z Pawłem Szramką na temat niektórych projektów. Nie uważam, że jest jakiś problem - mówił Dariusz Klimczak w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Ja często rozmawiam z Pawłem Kukizem i wszystkie nieporozumienia sobie na bieżąco wyjaśniamy. (...) Trzymam za niego kciuki, żeby ta partia się rozrastała. Bo im bardziej będzie silny Kukiz’15, tym bardziej silna będzie Koalicja Polska - dodał wiceprezes PSL.

Poseł PSL mówił też, że jego partia chce kontynuacji koalicji z ugrupowaniem Pawła Kukiza: Myślę, że jesteśmy najbardziej wiarygodnym partnerem Pawła Kukiza i bardzo jesteśmy sobie potrzebni. I warto kontynuować tę ideę Koalicji Polskiej. Natomiast jeżeli Paweł Kukiz uzna, mówiąc językiem muzycznym, że coś tu nie gra, to przecież droga jest wolna - może zwijać żagle i szukać szczęścia na innych morzach i oceanach.

Marcin Zaborski zapytał swojego gościa, czy żałuje, że zagłosował za przyznaniem podwyżek parlamentarzystom. Jak podejmuję decyzje, to raczej niczego nie żałuję. Natomiast mam dla siebie jakieś usprawiedliwienie - byłem wtedy w kwarantannie, chory na koronawirusa, nie wszystkie informacje miałem, dowiedziałem się de facto o tym w dniu, kiedy głosowaliśmy. Nie miałem zbyt dużo czasu do namysłu i do konsultacji. Natomiast trzeba podejmować męskie decyzje i ja wtedy męską decyzję podjąłem" - odpowiedział Klimczak. Czy wobec tego dziś zagłosowałby w tej sprawie identycznie jak w sierpniu? "Nie, kierowałem się tym, że duża część będzie w ten sposób głosowała, a ja nie jestem łamistrajkiem i głosuję tak, jak klub - odparł.

W rozmowie padło też pytanie o wieś. W małych miejscowościach Władysław Kosiniak-Kamysz uzyskał bardzo słaby wynik w ostatnich wyborach prezydenckich. Czy PSL porzuciło walkę o odzyskanie głosów na wsi? Każdego dnia próbujemy odzyskać wieś. To nie polega jedynie na naszych występach medialnych i konferencjach prasowych. To jest nasza nieustanna praca w terenie każdego dnia. Nie pojawiamy się na terenach wiejskich i na terenach małych miast tylko wtedy, gdy idą wybory albo trzeba zorganizować konferencję prasową. Jesteśmy tam cały czas i rozwiązujemy problemy - odpowiedział wiceprezes ludowców.

Poniżej pełna treść rozmowy:

Marcin Zaborski, RMF FM: Możemy rozmawiać naprawdę szczerze?

Dariusz Klimczak: Jak zawsze.

To powie mi pan, czy ktoś próbował pana ostatnio poderwać?


Nie.

Żadnych zalotów, żadnych umizgów?

Nie, nie, nie...

Nikt nie próbował pana namówić do tego, żeby pan dołączył do rządowej koalicji?

Nie, nie, mnie akurat nie.

A pana akurat nie. No bo tak - szef PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz, mówi, że nie od dzisiaj trwają takie podchody do różnych waszych parlamentarzystów. Kto do kogo podchodzi i co mu oferuje?

No najczęściej wypowiadali się na ten temat posłowie Koalicji Polskiej z tej części Kukiz'15. M.in. Jarosław Sachajko mówił nie pierwszy raz, że proponuje mu się posadę rządową w resorcie rolnictwa - raz wiceminister, raz minister. I przy okazji każdego przesilenia i kłopotów Prawa i Sprawiedliwości lub przygotowań do wyborów takie propozycje się pojawiały. Ja pamiętam - jeden z naszych radnych wojewódzkich miał zaszczyt gościć marszałka Senatu w miejscowości wypoczynkowej, gdzie akurat przebywał, nad morzem, na wypoczynku. Tam przyjechał do niego namawiać go, żeby przystąpił do jakichś planów Prawa i Sprawiedliwości. Nawet nie pamiętam już, o co dokładnie w tym chodziło, bo takich zabiegów jest bardzo dużo.

To konkretnie, panie prezesie. Czy Polskie Stronnictwo Ludowe mogłoby zastąpić Solidarną Polskę w koalicji rządowej?

Nie. Jest to wykluczone i praktycznie codziennie to dementuje nasz prezes Władysław Kosiniak-Kamysz.

I cóż z tego, że on dementuje, kiedy np. wychodzi wasz poseł, jeden z ważnych posłów - Władysław Teofil Bartoszewski, który mówi tak: Gdyby Prawo i Sprawiedliwość chciało oddać w ręce ludowców kierowanie Ministerstwem Sprawiedliwości, żebyście tam mogli zrobić porządek, to trzeba byłoby się nad tym poważnie zastanowić.

Władysław Teofil Bartoszewski jest jednym z najbardziej udanych naszych posłów i piekielnie inteligentny, i czasem złośliwy...

I inteligentnie mruga do Prawa i Sprawiedliwości?

... i czasem wie dokładnie, w jaką nutę uderzyć, żeby to wywołało rezonans w Prawie i Sprawiedliwości. I z tego, co wiem - wywołało.

A nie znajdę w PSL-u nikogo, kto chciałby do rządu dzisiaj dołączyć?


Nie. My zasadniczo różnimy się z Prawem i Sprawiedliwością i od wielu, wielu lat toczymy boje, zarówno ci ludowcy, którzy pracują w samorządzie jak i ci, którzy są parlamentarzystami. Spieramy się o kwestie kardynalne, zasadnicze, o pryncypia nasze państwowe. M.in. taką zasadniczą kwestią jest, czy centralizować państwo czy decentralizować. My oczywiście jesteśmy za decentralizacją.

Czy może pan ręczyć za wszystkich posłów Koalicji Polskiej? Bo PSL to jest tylko część tej koalicji. Czy np. może pan ręczyć za posłów Kukiz'15?

Wydaje się, że mogę ręczyć za cały klub. I zarówno ludowców, jak i naszych przyjaciół z Kukiz'15, Unii Europejskich Demokratów, którzy chyba są jeszcze większymi sceptykami Prawa i Sprawiedliwości, niż sami ludowcy czy konserwatyści Marka Biernackiego.

Nikt nie jest znudzony byciem w opozycji?

Naprawdę nikt. I to są często poważne rozmowy. I my mamy z tym kłopot, bo generalnie czujemy się jak osoba, która jest ochlapana przez autobus. Idziemy sobie spokojnie ulicą, prowadzimy normalną politykę, a tu nas ochlapuje autobus co i rusz. I mimo, że ktoś nas później przeprosi, zawsze człowiek jest ochlapany. Ja tak odbieram te wszystkie informacje dotyczące koalicji PSL-u z PiS-em. Bo my jako to nowe, młode PSL chcemy odkręcić stereotyp partii obrotowej. I ja i Władysław Kosiniak-Kamysz, i Adam Jarubas, Urszula Pasławska pracujemy nad tym, żeby z tego stereotypu wyjść. A niestety ciągle takie informacje się pojawiają, co nas nie cieszy.

Ba, bycie w opozycji to wcale nie takie straszne życie, panie prezesie, przyzna pan? Można wszystko obiecać, można zgłaszać najbardziej daleko idące pomysły. Nawet takie, których nie da się zrealizować. No np. przychodzicie i mówicie, żeby na początek roku szkolnego takie hasło - "tablet dla każdego ucznia". Policzyliście o jakich pieniądzach rozmawiamy?

Generalnie mamy cały pakiet rozwiązań dla ministra edukacji narodowej.

Tak, tak. To po kolei. Najpierw tablet dla każdego ucznia. Ile pieniędzy potrzeba?

Na pewno jest to wyliczone. Nie mam przed sobą tych wyliczeń, nie chciałbym nieprawdziwych cyfr podawać.

Tych propozycji, które zgłosiliście jest kilka ledwie, panie prezesie. Więc rozumiem, że jak usłyszał pan hasło "tablet dla każdego ucznia", to zapytał pan autorów tego pomysłu: "Dobrze, dobrze, ale ile to będzie kosztowało i czy nas na to stać?"?

Zawsze na ten temat rozmawiamy i panie redaktorze, jeżeli mówimy o 4,5 mln uczniów i wystarczy to przemnożyć przez różnego rodzaju tablety...

Na przykład jaką kwotę?

No nie wiem, o jakim przykładzie możemy mówić.

No nie wiem, tysiąc złotych niech pan policzy, tysiąc pięćset.

Na przykład tysiąc złotych.

To 4,5 mln uczniów razy tysiąc. Jaka kwota panu wychodzi?

450 mln.

450 mln? Pamięta pan jak to było z laptopami dla każdego ucznia, kto zgłosił taki projekt?

Chyba Donald Tusk, o ile dobrze pamiętam. Nie byłem wtedy posłem.

I co się stało z tym projektem?

Proszę mi przypomnieć, nie pamiętam. Mimo, że jestem historykiem, ale nie historii najnowszej.

No tak się stało, że tych tabletów nie było. To miały być tablety dla gimnazjalistów. Nie zostały zakupione, nie było ich w szkołach.

Jasne, ale panie redaktorze, ja nie zamierzam się tłumaczyć za Donalda Tuska.

Nie, nie będzie się pan tłumaczył za Donalda Tuska, panie prezesie.

Jeżeli mamy rozmawiać, to o propozycjach PSL-u. A najlepiej o tych od początku tej kadencji, bo od wtedy jestem posłem i mogę generalnie z czystym sumieniem odpowiadać na te pytania.

No to wyprowadzę pana z błędu, panie prezesie, bo to byłoby wygodne powiedzieć: "To Tusk, to nie ja, to nie PSL". Tylko problem polega na tym, że rządziła wtedy koalicja Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Koalicja, która w umowie zapisała m.in. takie zdanie: "Partie koalicji deklarują pełną współodpowiedzialność za całość działań rządu i wszystkich jego resortów".

No tak, ale nie porównuję 200 posłów do 30. Myślę, że każdy, kto nas słucha, wie, że nie wolno wymagać od PSL-u tego, czego trzeba było wymagać od tego większego koalicjanta.

Rząd PO-PSL obiecał te laptopy wtedy, panie prezesie. Wasz rząd.

Dobrze, to jak pan zaprosi pana Donalda Tuska albo Waldemara Pawlaka, proszę ich o to ścigać. Mnie pan będzie ścigał, jeżeli ja będę ministrem i będę to obiecywał.

Nikogo nie ścigam, tylko dopytuję, dlaczego wtedy się nie udało, a teraz miałoby się udać? Różnica jest taka, że wtedy byliście odpowiedzialni w rządzie, dziś jesteście w opozycji, więc pewnie łatwiej obiecać. Ale w tym pakiecie dla szkół jest też np. propozycja - mniejsze klasy, takie, żeby maksymalnie było 20 uczniów w jednej klasie. Jakie to by rodziło konsekwencje? O ilu więcej nauczycieli potrzebowalibyśmy zatrudnić teraz, żeby to było możliwe?

No, to w zależności od tego, jakiej wielkości mamy klasy. Niektóre są poniżej 20, w mniejszych miejscowościach. W większych miastach to sięgają 30 albo nawet i więcej. Jeżeli w Polsce mamy 27, prawie 28 tys. szkół, na pewno w każdej szkole przynajmniej 10 nauczycieli trzeba zatrudnić więcej.

W każdej szkole dziesięciu nauczycieli. W skali kraju o jakich pieniądzach tym razem rozmawiamy?

Mieliśmy to obliczone. Nie mam przed sobą projektu, panie redaktorze. Nie chciałbym podawać cyfr, których nie pamiętam.

To by umawiamy się tak, że zerknie pan do notatek i podrzuci mi pan te dane.