"Nigdy nie myślałem o prezydenturze Polski" – przyznał w Popołudniowej rozmowie w RMF FM europoseł Jarosław Wałęsa. "To zbyt wysoki kaliber jak na mnie" – oświadczył. Kogo w takim razie wystawi w wyborach opozycja? "Mamy kilku kandydatów, którzy mogliby podjąć tę walkę" – ujawnił Wałęsa. Czy jest to Donald Tusk? W tym roku nie dowiemy się, czy zamierza startować w wyścigu o fotel prezydenta – twierdzi Jarosław Wałęsa. "Nie podejrzewam, by Donald Tusk złożył jakiekolwiek deklaracje w tym roku”" – mówił rozmowie z Marcinem Zaborskim. "Pamiętajmy, że Donald Tusk jest szefem Rady Europejskiej. Jego misja kończy się w przyszłym roku" – dodał europoseł z ramienia PO.
W internetowej części Popołudniowej Rozmowy w RMF FM Jarosław Wałęsa był pytany m.in. o wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego "Liberte!", na Uniwersytecie Warszawskim, które poprzedziło wykład Donalda Tuska. "To, co usłyszeliśmy w pierwszym wystąpieniu, było za mocne. Wydaje mi się, że możemy się pochylić nad obecną sytuacją Kościoła. Wszyscy wierni tworzymy Kościół, możemy mieć uwagi i pewne wątpliwości, taka debata powinna się odbyć, także z udziałem hierarchów" - mówił europoseł PO, ale jak dodał "od rana zastanawiam się, dlaczego muszę się tłumaczyć ze słów człowieka, którego nie znam. Dlaczego mam się tłumaczyć ze słów, których nie wypowiedziałem (...). Nie czuję się na siłach i nie mam ochoty, żeby tłumaczyć się ze słów, które nie są moje". "Wydaje mi się, że Kościół ma zbyt duży wpływ na polską politykę i moglibyśmy się zastanowić, jak uzdrowić tę sytuację. Bo to jest ze szkodą nie tylko dla państwa, ale także dla wspólnoty, dla Kościoła" - podkreślał Jarosław Wałęsa, pytany przez Marcina Zaborskiego o to, czy coś powinno się zmienić w relacjach państwo-kościół. "Nie mam problemu, żeby budżet państwa wykładał na lekcje religii, tylko żeby te lekcje wnosiły dodatni walor do wychowania młodego katolika" - zaznaczył. Europoseł PO odniósł się także do zaangażowania Fransa Timmermansa w polską kampanię wyborczą "wolałbym, żeby skupił się na swojej pracy jako wiceszef Komisji Europejskiej, ale nie ma też przeciwskazań, żeby to robił" - odpowiedział.
Jarosław Wałęsa był pytany także o korzystanie z nazwiska, a także popularności Lecha Wałęsy, bo do studia RMF FM przyszedł z wizerunkiem ojca w klapie marynarki. "W tej chwili mój ojciec jest największym obrońcą obecnego stanu rzeczy i polskiej konstytucji i ja go wspieram w tej walce. I to nie on mnie wspiera, ale ja go wspieram" - mówił Wałęsa. "Biorę to pod uwagę" - tak z kolei odpowiedział na pytanie, czy zdaje sobie sprawę, że mandat do Parlamentu Europejskiego może mu odebrać Magdalena Adamowicz.
Marcin Zaborski, RMF FM: Europoseł Platformy Obywatelskiej - Jarosław Wałęsa. Umiałby pan wygrać wybory prezydenckie?
Jarosław Wałęsa: To jest dobre pytanie.
Dlatego je zadaję.
W zeszłym roku się nie udało, ale najważniejsze, że wyciągnąłem z tego pozytywne wnioski.
Ale ja nie pytam o gdańskie wybory, tylko o te duże - polskie.
To jest trochę za wysoki kaliber jak dla mnie.
Dlaczego? Andrzej Duda był europosłem, a gdy miał 42 lata został prezydentem. Pan jest wciąż europosłem i ma pan 42 lata. Gotowy do walki?
Nigdy nie myślałem o prezydenturze Polski, ale może ma pan wróży. Może pan wie coś, czego ja nie wiem.
Nie, raczej zastanawiam się, czy to nie jest dziwne, że w Platformie Obywatelskiej, największej partii opozycji, nie ma polityków, którzy chcieliby powalczyć o najwyższy urząd w państwie.
Wydaje mi się, że jeszcze się taka debata nie odbyła. Na pewno mamy co najmniej kilku kandydatów, którzy mogliby podjąć tę walkę.
I gdzie oni są?
Są członkami naszej partii.
I wciąż słyszę "Donald Tusk, Donald Tusk!"
Pamiętajmy, że Donald Tusk jest w tej chwili szefem Rady Europejskiej, jego misja kończy się w przyszłym roku i do tamtej pory takie spekulacje są nieuprawnione, bo jednak ma wielką misję przed sobą, zwłaszcza w kontekście brexitu.
Tym bardziej pytanie o to, gdzie są ci potencjalni kandydaci na prezydenta w PO, należy postawić.
Panie redaktorze, czy to jest odpowiedni moment, żeby zastanawiać się nad tym, kto będzie naszym kandydatem na urząd prezydenta?
Dlaczego nie? Pamięta pan, że kiedyś PO była tą partią, która organizowała prawybory prezydenckie.
Pamiętajmy, że w tym roku 26 maja mamy wybory do PE, na jesień mamy wybory parlamentarne, może skoncentrujemy się na tym, co jest przed nami, a dopiero później myślmy o kolejnych wyborach prezydenckich w przyszłym roku. Nie ma sensu teraz spekulować.
Czyli jeśli jesienią Donald Tusk ogłosi, że nie jest zainteresowany wyścigiem do Pałacu Prezydenckiego, Platforma Obywatelska nie będzie w kłopocie, że jest już za późno?
Nie podejrzewam, żeby Donald Tusk złożył jakiekolwiek deklaracje w tym roku.
Czyli w tym roku nie dowiemy się, czy Donald Tusk chce startować?
Nie sądzę.
I Platforma w tym roku nie będzie miała kandydata na prezydenta?
Panie redaktorze, jeszcze raz podkreślę to, co powiedziałem przed chwileczką. W tej chwili koncertujemy się na wyborach do PE, na jesieni mamy bardzo ważne wybory - parlamentarne. To jest teraz kluczowe, żeby skoncentrować się na tych dwóch wyborach.
Wedle życzenia. Mamy kampanię europejską i słyszymy w niej Grzegorza Schetynę, który obiecuje np. tak: "Termin oczekiwania do specjalisty - lekarza, będzie nie dłuższy, niż 21 dni, bo to jest standard europejski. Czekanie miesiącami, latami na poradę musi się skończyć". Pytanie do pana, kiedy będziemy mieli taki raj na ziemi? Trzy tygodnie czekania na wizytę u lekarza specjalisty?
Mam nadzieję, że jak najszybciej.
Nie, ale konkretnie. Co obiecuje PO?
Panie redaktorze, już panu mówię. To co się wydarzyło w ostatnich kilku latach, nie skróciło tych kolejek, tylko je wydłużyło, więc wydaje mi się, że nie należy już w tej chwili koncertować się tylko na propozycjach ministerstwa. Należy przeprowadzić szerokie konsultacje społeczne ze środowiskiem. Z dyrektorami szpitali, ale też z lekarzami, którzy...
Grzegorz Schetyna konkretny projekt kładzie na stole: 21 dni maksymalnie czekamy na wizytę u lekarza specjalisty. Rozumiem, że to przekonsultowaliście, sprawdziliście, policzyliście. Kiedy tak będzie?
Wie pan od czego trzeba zacząć? Od tego, żeby było więcej pieniędzy na naszą służbę zdrowia, jeżeli to się uda załatwić, wtedy jakiekolwiek uszczelnienie systemu też jest potrzebne. Ale też przyspieszenie tych wszystkich procedur też jest niezbędne. Poczekajmy tylko i zobaczmy, jak można uszczelnić ten system, żeby miał ręce i nogi. W tej chwili mamy sytuację taką, że likwiduje się łóżka szpitalne, te kolejki do specjalistów i na specjalistyczne badania i zabiegi się wydłużają. Można w tej chwili zapytać, dlaczego tak się stało w ostatnich 3-4 latach?
Grzegorz Schetyna mówi: Oczekiwanie na SOR-ze nie może trwać dłużej niż 60 minut.
I nie zgadza się pan z tym?
Oczywiście, że się zgadzam, ale chciałbym, jako wyborca wiedzieć, kiedy tak będzie?
Jeżeli PO wygra wybory na jesieni, to przedstawimy propozycję już następnego dnia.
Ale od kiedy to jest możliwe, panie pośle?
Jak to od kiedy?
Od kiedy jest możliwe to, jeśli rządzi PO, że na wizytę u specjalisty czekamy maksymalnie 3 tygodnie, a na SOR-ze 60 minut?
No to panu mówię. W tej chwili trzeba zrewidować budżet tak, żeby te pieniądze zabezpieczone na służbę zdrowia były wystarczające. Chyba wszyscy rozumiemy, że służba zdrowia boryka się z permanentnym brakiem pieniędzy. Tutaj trzeba zabezpieczyć środki, które będą spełniały te wszystkie wymogi. Jeżeli to się stanie, będzie po prostu łatwiej.
Wciąż nie mamy odpowiedzi na moje pytanie...
Ale panie redaktorze, zmiana budżetu jednak coś w tym pomoże.
Panie pośle, mam inne pytanie. Dlaczego dzisiaj mam uwierzyć Grzegorzowi Schetynie, słuchając tych zapowiedzi, skoro o skracaniu kolejek już w 2007 roku mówił w swoim pierwszym exposé Donald Tusk, a my wciąż czekamy w kolejkach tygodniami, miesiącami.
Panie redaktorze, Grzegorz Schetyna przedstawił konkretny program tego, żebyśmy zabezpieczyli odpowiednie środki unijne, środki finansowe, które w tej chwili ekipa obecnie rządząca zaprzepaszcza, bo nie potrafi negocjować odpowiednich kwot, które powinny zabezpieczyć dodatkowy rozwój naszego kraju. I o tym mówił Grzegorz Schetyna. O tym, żeby odpowiednio walczyć i bronić polskich interesów na arenie międzynarodowej. Głównie europejskiej. Jeżeli 26 maja przygotujemy dobrą ekipę posłów do PE, to wysyłamy sygnał dla naszych partnerów, pozostałych krajów Unii Europejskiej, które będą widziały, że w Polsce się po prostu zmienia.
A ja myślałem, że kampania wyborcza to jest czas, kiedy mówi się wyborcom konkretnie, wtedy doczekacie się tego i tego.
Panie redaktorze, ale czy pan nie widzi, że pan zaprosił mnie i pyta o kwestie polityki krajowej, a tymczasem odbywają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Może mnie pan zapytać o kwestie dotyczące polityki europejskiej.
A dlaczego pytam o kwestie dotyczące polityki krajowej, wie pan może?
Dlatego że ...
Że w sobotę była europejska konwencja Platformy Obywatelskiej, na której wyszedł Grzegorz Schetyna i mówił o sprawach dotyczących zdrowia, polityki krajowej.
Tak, ale on przecież mówił o środkach europejskich, o 100 mld złotych, o które możemy jeszcze walczyć w kolejnej perspektywie finansowej europejskiej.
A ja pytam, kiedy dzięki tym pieniądzom w Polsce będę czekał krócej na wizytę u lekarza?
Panie redaktorze, a kiedy zaczyna się kolejna perspektywa finansowa?
Panie pośle, mamy pewne role w tym programie i proszę wybaczyć, ale nie będę z tej roli wychodził. Które zdanie z wystąpienia Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim pana najbardziej porwało?
Te słowa, że nie powinniśmy zastanawiać się, czy dać sobie wmówić, że musimy myśleć jednakowo. Jednak każdy z nas ma prawo do swojego zdania i powinniśmy wykłócać się o jak najlepsze programy. Wydaje mi się, że to było dobrym przesłaniem, które jest mi bliskie.
"W polityce nie może chodzić o to, żeby ktoś kogoś pokonał i unicestwił" - tak mówił Donald Tusk, mówiąc też, że mamy coraz gorętszą polityczną wojnę domową. Ma pan pomysł, jak przerwać polityczną wojnę domową w Polsce?
Najważniejsze, żeby sobie nie przerywać w pół zdania i żebyśmy odeszli od tej retoryki wojny i nienawiści. Wydaje mi się, że to co teraz krąży pomiędzy politykami, jest sytuacją bardzo niezdrową, bo zamiast kłócić się na argumenty, konkretne fakty i wyliczenia, to spychamy nasze relacje i nasze dyskusje na bardzo emocjonalne tony, a wiadomo, że emocje są złym partnerem do negocjacji czy dyskusji, głównie na poziomie politycznym. Wydaje mi się, że gdybyśmy ostudzili tę debatę publiczną w Polsce, to wszyscy byśmy na tym zyskali. I to było też jedno z głównych przesłań Donalda Tuska.