Marcin Zaborski zapytał swojego gościa o to, co sądzi o zmianie kandydata KO na prezydenta Polski. „Uważam, że Małgorzata Kidawa-Błońska została jednak trochę instrumentalnie potraktowana. Uważam, że tę kampanię można było podnieść” – komentowała Gronkiewicz-Waltz. Pytana o to, czy Rafał Trzaskowski został wybrany po to, żeby realnie wygrać wybory, czy przegrać z honorem, przekonywała: „Trzeba walczyć zawsze. Ważny jest entuzjazm, i zapał. Mam wrażenie, że Andrzej Duda już nie ma takiego zapału, jak 5 lat temu”.
Marcin Zaborski pytał byłą prezydent Warszawy o jej obawy, związane z tym, że w razie wygranej Rafała Trzaskowskiego, obecnego prezydenta stolicy, rządy w stołecznym magistracie obejmie komisarz, skierowany tam przez PiS. Ja przyszłam po dwóch komisarza i wtedy to jest rok stracony dla miasta. Ponieważ nie byli prezydentami nie podejmowali strategicznych decyzji dla miasta. Matczyne serce po 12 latach ma prawo się zatroszczyć.
Zadbałabym o tzw. województwa swingujące, a nie o przekonywanie przekonanych. Wszędzie trzeba się zaprezentować i trzeba pokazywać się z dobrej strony tam, gdzie się mogą "skusić" i zagłosować - komentowała Hanna Gronkiewicz-Waltz, pytana o rady dla Rafała Trzaskowskiego.
Jak przekonywała Gronkiewicz-Waltz, jej zdaniem nie było widać dużego zaangażowania Platformy Obywatelskiej w kampanię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Nie było widać tak ogromnego zaangażowania, jakie było widać w innych kampaniach. To już druga kampania, w której nie widać dobrej komunikacji między kandydatem, a sztabem - takie było wrażenie z zewnątrz - mówiła była prezydent Warszawy, komentując dotychczasową kampanię Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Nie mam wątpliwości, że nie są koledzy partyjni, ogólnie, gotowi na kobietę - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Pani Szydło była użyta bardzo instrumentalnie - jednego dnia była obroniona w Sejmie, a drugiego musiała opuścić stanowisko - dodała była prezydent Warszawy. Na uwagę, że sama przyznała, że teraz instrumentalnie potraktowana została Małgorzata Kidawa-Błońska, Gronkiewicz-Waltz odparła: Powiedziałam to bardziej elegancko, ale rzeczywiście trochę instrumentalnie, bo może trzeba było inaczej to prowadzić. Ja nie jestem w kierownictwie. Myślę, że Małgosia miała szansę na wygranie. Na pewno pandemia utrudniła tę dobra kampanię i konwencję. Ona była coraz lepsza w każdym wystąpieniu, wyrabiała się, bo też trzeba się nauczyć takiego języka kampanijnego. Ona zawsze była taka delikatna, kulturalna, nauczyła się w końcu. I w tym momencie musiała zrezygnować, bo szanse jej były małe.
Była prezydent Warszawy stwierdziła też, że rola kobiet w batalii prezydenckiej postrzegana jest stereotypowo: Łatwiej jest wyznaczyć sobie premiera, bo to będzie lubiana osoba. Kobieta na premiera - myślę, że z tym jest trochę taki trik, a nie tylko docenienie walorów tej kobiety. Natomiast rzeczywiście na prezydenta to już uważa się, że ona się nie nadaje - a to na zwierzchnika sił zbrojnych, a to na inne sytuacje. Jest jeszcze taki stereotyp w Polsce. Zresztą nie tylko, bo w Stanach Zjednoczonych Clinton też przegrała.
Gronkiewicz-Waltz skomentowała też niejasności związane z nowym kalendarzem wyborczym. Na razie nie wiadomo, ile czasu nowi kandydaci będą mieli na zebranie podpisów. To co? Będzie 15 minut na zebranie podpisów? To wtedy chyba trzeba będzie te wybory zbojkotować - powiedziała Gronkiewicz-Waltz.