"To co rząd nam proponuje, dając ustawę o minimalnym wynagrodzeniu ze stwierdzeniem: przyjmijmy tę ustawę, zaraz usiądziemy do poprawy i będziemy dalej negocjować... Nie wierzymy i już nie uwierzymy żadnemu rządowi w takie obietnice" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Bernarda Machniak, przewodnicząca Regionu Lubelskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. "Nie widzimy tych większych pieniędzy (wydawanych na służbę zdrowia - przyp. red.) ze względu na inflację, zakupy, które trzeba zrobić w zakładach pracy" - dodaje.


Jaka część pielęgniarek na Lubelszczyźnie chce strajkować? W naszym regionie około 50 proc. zakładów jest w sporach zbiorowych - odpowiada gość Marcina Zaborskiego przyznając, że "oczywiście są takie pielęgniarki, jak w każdej grupie, które nie chcą protestować".

Jak miałby wyglądać strajk pielęgniarek? Do strajku jest droga daleka. Na razie jesteśmy w sporach zbiorowych - odpowiada Machniak dodając: Sytuacja jest dynamiczna, wymaga przedyskutowania, przygotowania. Zapewnia także: Pacjent jest najważniejszy. W imieniu pacjentów też walczymy. (...) Jeśli będzie taka konieczność, odejdziemy od łóżek pacjentów.


Bernarda Machniak: Rząd ignoruje pielęgniarki i położne. Deficytowy zawód nie jest szanowany

Rząd ignoruje pielęgniarki i położne. Zawód będący na liście zawodów deficytowych, nie jest szanowany przez rząd. To rząd jest odpowiedzialny za to, że pielegniarki podejmą decyzję o strajku - stwierdza Bernarda Machniak. 

Czy wykształcenie pielęgniarki nie powinno być kryterium branym pod uwagę w ustalaniu pensji pielęgniarek? W tej chwili przy wynagradzaniu pielęgniarek brane jest tylko pod uwagę wykształcenie. A tak być nie powinno. Powinny być wyznaczniki takie jak doświadczenie zawodowe, uciążliwość pracy, wysiłek psychofizyczny, przeogromna odpowiedzialność... - odpowiada gość Marcina Zaborskiego.

Machniak: Propozycje wynagrodzeń dla pielęgniarek to obraza dla naszego zawodu

Jeżeli pielęgniarce i położnej, która skończy licencjat proponuje się wynagrodzenie na wysokości opiekuna medycznego, rejestratorki medycznej, sekretarki medycznej - to jest obraza dla naszego zawodu - mówi Bernarda Machniak w internetowej części Popołudniowej rozmowy w  RMF FM.

Szefowa lubelskiego oddziału OZZPiP mówi, że pielęgniarki i położne mają własną propozycję wysokości wynagrodzeń. Taka jest propozycja - półtorej średniej krajowej w gospodarce z ostatniego kwartału roku poprzedniego. To daje ok. 8 tys. zł brutto. Tyle zdaniem OZZPiP miałaby zarabiać początkująca pielęgniarka i położna. Pensja miałaby rosnąć wraz ze stażem. Po 20 latach pielęgniarka zarabiałby "połtóra tego, ile było na początku, czyli ok. 12 tys. zł". Ale według Machniak ministerstwo nie odniosło się do tej propozycji: Nie ma odpowiedzi. Rząd nie odpowiada na takie pytania.

Machniak wyliczała też, że wiele pielęgniarek zostało zignorowanych przy przyznawaniu dodatków covidowych. Pominięte zostały w dodatkach covidowych pielęgniarki w szpitalach psychiatrycznych, w szpitalach pierwszego poziomu zabezpieczenia, w DPS-ach, w ZOL-ach, w izolatoriach. Pan Niedzielski stwarza wielki mur i nie ma rozmowy z nim. Nie ma żadnych rozmów, negocjacji, nie przyjmuje tego do wiadomości - mówi przewodnicząca Regionu Lubelskiego OZZPiP.

Marcin Zaborski, RMF FM: Szczególny sposób świętowania sobie pani wybrała w międzynarodowym dniu pielęgniarek, bo wybrała się pani na wycieczkę do Warszawy. Ale to nie była wycieczka po suweniry ze stolicy.

Bernarda Machniak: Niestety, nie była to wycieczka. Przykro nam, że musimy w ten sposób świętować, ale niestety to, co rząd nam proponuje, dając ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, z takim stwierdzeniem, że przyjmijmy tę ustawę, a proszę państwa zaraz usiądziemy do poprawy i będziemy dalej negocjować - nie wierzy, już nie uwierzymy żadnemu rządowi w takie obietnice. Chcemy teraz, od razu.

To po kolei, pani przewodnicząca. Upominacie się o pieniądze - i na pensje i dla systemu ochrony zdrowia. Ale mówicie tak: "Rządzący ignorują ochronę zdrowia, ignorują problemy pielęgniarek i położnych". Tyle że rządzący odpowiadają np., że od lat wydajemy coraz więcej na ochronę zdrowia. Pani tych większych pieniędzy nie widzi?

Nie widzimy tych większych pieniędzy, ze względu na inflację, która poszła. Ze względu na zakupy, jakie trzeba w zakładach pracy zrobić.

No, nie, ale 2018 rok - 95 mld zł wydanych na ochronę zdrowia w Polsce. Ten rok, to ma być 120,5 mld. To jest różnica dosyć istotna.

Jest różnica i to dosyć istotna, ale widocznie niewystarczająca, bo cały czas udział procentowy w PKB jest niewystarczający.

Ten udział procentowy w PKB wzrósł w tym okresie 2018-2021 o niecały punkt procentowy. Panie przewodnicząca, jaka część pielęgniarek na Lubelszczyźnie chce strajkować?

Na dziś w naszym regionie w około 50 proc. zakładów jesteśmy w sporach zbiorowych.

Czyli są takie miejsca na Lubelszczyźnie, gdzie pielęgniarki mówią: "Nie, my strajkować nie będziemy, nie chcemy"?

Oczywiście, że są takie pielęgniarki, jak w każdej grupie, że nie chcą strajkować, nie chcą protestować, uważają, że jeżeli protest będzie prowadzony przez pozostałe, to one też osiągną to, co wywalczy ta część i ta grupa osób. No fakt jest faktem. Z faktami się nie dyskutuje.

OK, to o strajku jakiego rodzaju myślicie? Na czym miałby polegać strajk pielęgniarek, dzisiaj, teraz, w najbliższych tygodniach, miesiącach?

Do strajku to jeszcze jest droga daleka, ze względu na to, że na dzień dzisiejszy mamy spory zbiorowe, mamy mediacje, mamy rokowania.

Ale o tym strajku, pani przewodnicząca, słyszymy od listopada. Od listopada mówicie: "Przygotowujemy się do strajku". Mamy maj, to minęło sporo czasu.

No, sam strajk w swojej definicji jest to powstrzymanie się od wykonywania obowiązków pracowniczych. Czyli nie chcielibyśmy doprowadzić do tego strajku, ale jeżeli rząd postawi nas pod ścianą, to na pewno będzie rozważany w każdym zakładzie indywidualnym, bo decyzja o strajku dla każdego pracownika jest dobrowolnością.

No tak, na coś się musicie umówić jako związek zawodowy. Nie wiem, na to, że organizujecie "białe miasteczko" w Warszawie przed kancelarią premiera, albo że robicie strajk okupacyjny. Albo że robicie strajk głodowy?

Na dzień dzisiejszy takich informacji panu ani państwu nie przekażę, bo to jest sytuacja dynamiczna, która wymaga przedyskutowania, która wymaga przygotowania szczegółowego. I nie można tak ad hoc dzisiaj powiedzieć, że ja odejdę od łóżka, czy zrobię "białe miasteczko". Dwa razy do tej samej rzeki się chyba raczej nie wchodzi.

To inaczej zapytam. Co mówicie pacjentom, np. na Lubelszczyźnie, kiedy pytają pielęgniarki, czy wy odejdziecie od łóżek chorych?

Proszę państwa, pacjent był ważny, jest ważny i będzie ważny. I on jest najważniejszy. W imieniu pacjentów też walczymy. Bo jeżeli nie będzie zwiększonych nakładów...

Rozumiem, to mówicie za każdym razem. Ale pytanie jest inne. Pacjent przychodzi i pyta, pani przewodnicząca - odejdziecie od łóżek chorych, w ramach strajku?

Jeżeli będzie taka konieczność, tak.

I co się z tym pacjentem stanie?

Rząd na pewno ma pomysł na rozwiązanie sytuacji. Bo jeżeli rząd tak ignoruje pielęgniarki i położne, bo praktycznie w tej chwili zawód, który jest na liście zawodów deficytowych, nie jest szanowany przez rząd, to rząd jest odpowiedzialny za to, że pielęgniarki podejmą taką decyzję. Nie pielęgniarki.

No i w tych rozmowach z rządem rozmawiacie m.in. o pieniądzach. No i słyszę, jak liderki związkowe mówią tak: "Na jednym oddziale pracują dwie pielęgniarki i mają podobny zakres obowiązków. Jedna ma stopień magistra i specjalizację. Druga nie. I ta pierwsza zarabia dużo, dużo większe pieniądze". W takim razie, czy wykształcenie pielęgniarki nie powinno być kryterium branym pod uwagę w tym, jak ustalane są pensje pielęgniarek?

Tutaj pan się zdziwi, panie redaktorze, bo rzeczywiście w tej chwili brane jest tylko pod uwagę, przy wynagradzaniu pielęgniarek, wykształcenie. A tak nie powinno być powinny. Oprócz wykształcenia wyznacznikami powinno być doświadczenie zawodowe, uciążliwość pracy, wysiłek psychofizyczny, złożoność pracy, odpowiedzialność przeogromna.