Przykuwa uwagę niemal każdego kierowcy jadącego drogą wojewódzką 432 przez Środę Wielkopolską. To właśnie w bezpośrednim sąsiedztwie tej trasy znajduje się stacja kolejowa Środa Miasto. Przy peronie utrzymanym w oryginalnym wyglądzie stoją wagoniki – takie, jakimi mieszkańcy Środy Wielkopolskiej przed pięcioma dekadami podróżowali po okolicy.
Tuż obok nich wagoniki towarowe, drezyny i niezwykłe lokomotywy. Jedna z nich jest napędzana przerobionym silnikiem z radzieckiego czołgu T-34. Prawdziwy "rarytas" stoi jednak pod dachem. To jedyny sprawny parowóz obsługujący Średzką Kolej Powiatową. W ramach cyklu Twoje Niesamowite Miejsce w RMF FM, w tym tygodniu zaglądamy do zakamarków jej siedziby.
Średzka Kolej Powiatowa lata świetności przeżywała w latach 50 ubiegłego stulecia. Starsi mieszkańcy okolicy pamiętają, jak podróżowali nią nad jezioro do Zaniemyśla, albo w odwiedziny do rodziny z okolicznych miejscowości. Każdego ranka jej wagony wypełniały się też osobami dojeżdżającymi do Środy, by stąd wyruszyć w dalszą drogę np. do Poznania, albo zostać tu w pracy. W "złotych czasach" średzkiej kolei w parowozowni bez przerwy pracowały trzy parowozy. Dziś sprawny jest jeden, ale pasjonaci kolei, którzy po latach przerwy reaktywowali to miejsce - już pracują nad uruchomieniem kolejnego. Stopniowo remontują jego "serce" czyli kocioł i układ jezdny.
Dziś Średzka Kolej Powiatowa działa od maja do listopada. Wozi turystów między Środą Wielkopolską, a położnym nad kilkoma jeziorami Zaniemyślem. Tory kolejki przecinają drogę krajową11 między Poznaniem a Środą Wielkopolską. Prowadzą przez Słupię Wielką, Płaczki i okolice Dobroczyna Pierwszego. Jak zapewniają maszyniści - tereny niezwykle malownicze także jesienią. Ostatnie jej kursy w tym roku zaplanowano na 11 i 18 listopada. Zima, mimo przerwy w kursowaniu wagoników i lokomotyw, wcale nie będzie jednak przerwą od pracy przy taborze i torach.
Do budynku lokomotywowni, która jest jednocześnie warsztatem, prowadzą wąskie tory. Po otwarciu wrót wiekowego budynku - w oczy rzucają się błyszczące elementy podwozia parowozu. Nie wypucowane na glanc, ale wyrobione od codziennej eksploatacji. Powoli rozgrzewające się lampy oświetlają kolejne elementy lokomotywy. W powietrzu unosi się niezwykły zapach - charakterystyczny dla takich miejsc. To oliwa połączona z węglem i parą. Jak na dłoni widać to, o czym pisał Tuwim w znanej chyba każdemu polskiemu dziecku bajce: " Stoi na stacji lokomotywa. Wielka, ogromna i pot z niej spływa. Tłusta oliwa".
To jest parowóz PX 48 z 1951 roku, od roku jest naprawiony - mówi Marcin Kriger, naczelnik Średzkiej Kolei Powiatowej.
Tym co oczywiście jest w nim najważniejsze, jak w każdym parowozie to ten cylindryczny element nad podwoziem. To jest serce parowozu tak naprawdę, czyli kocioł(...) Tu obok nas stoi drugi nasz parowóz, rozpoczęła się jego naprawa główna. Jest cztery lata młodszy, to PX 48 1920. Osobno będzie naprawiany kocioł, osobno podwozie. - tłumaczy Marcin Kriger.
Żeby parowóz mógł zostać uruchomiony potrzebuje dwóch najważniejszych elementów - wody i węgla. Oba uzupełnia tuż obok budynku parowozowni, w którym PX 48 jest na co dzień garażowany. Zarówno wodę jak węgiel uzupełnia się w tzw. tendrze, czyli specjalnym wagoniku dołączonym do centralnej części lokomotywy. W Środzie Wielkopolskiej zachowały się dwa oryginalne żurawie, które służą do "tankowania" parowozu.
Zanim jednak parowóz jest gotowy, by wyjechać na tory - cały zespół ludzi musi się przy nim sporo napracować. Oprócz rozpalenia w kotle, trzeba nasmarować kluczowe elementy podwozia i sprawdzić ich działanie. Każdy komu wydaje się, że to krótkotrwały proces... jest w dużym błędzie.
W kabinie parowozu oprócz masy pokręteł i dźwigni, w oczy rzucają się dwa bardzo ważne elementy. Maszynista w trakcie jazdy musi zerkać na nie praktycznie co chwilę. Jeden z nich to szkło wodowskazowe, które pokazuje poziom wody w tendrze. Drugie to główny licznik, pokazujący ciśnienie pary w kotle. Widać na nim czerwoną kreskę. To wyraźny znak, że nie można jej przekroczyć. Skok ciśnienia mógłby doprowadzić do rozszczelnienia kotła, a w efekcie jego eksplozji.
W ten sposób naczelnik Średzkiej Kolei Powiatowej Marcin Krygier odpowiada na pytanie o niezbędne prace, które będzie trzeba przeprowadzić zimą, kiedy kolejka nie będzie kursować na trasie. Pierwszy ich etap już ruszył. Pasjonaci kolei zabrali się za wymianę układu zwrotnic i tzw. łupków łączących poszczególne szyny. Przez pięć dekad te elementy zdążyły już przerdzewieć. Żeby je wymienić - trzeba skuć kilofem wierzchnią warstwę, dokopać się do śrub, rozkręcić je i odseparować od szyn. Schody zaczną się później, bo takich elementów nikt już nie produkuje. Trzeba będzie więc zlecić ich wykonanie. Kiedy zostaną już przykręcone - torowisko w rejonie stacji Środa Miasto, doczeka się też nowej podsypki. Czyli kamieni pod drewnianymi podkładami.
Będziemy się na tym rzeczywiście skupiać zimą, ale wszystko zależy też od pogody. Będziemy się też zajmować bieżącą naprawą taboru. Pracy mamy na tyle dużo, że zima rzeczywiście mogłaby trwać cztery lata, a i tak potrzebowalibyśmy jeszcze trochę więcej czasu - mówi z uśmiechem Marcin Kriger.
Po zimowej przerwie Średzka Kolej Powiatowa wróci na tory pierwszego maja. Turystów będzie woziła w soboty i niedziele.
(ag)