Bardzo się cieszę że właśnie w 35. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, w wyniku którego życie straciło wielu niezłomnych patriotów, a Polska pogrążyła się na wiele lat w zapaści gospodarczej, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz podjął kroki prawne w celu pozbawieniu stopni generalskich Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, o co od dawna zabiegało wiele środowisk patriotycznych, w tym Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Wielokrotnie apelowaliśmy o to jeszcze za życia obu tych wiernych realizatorów sowieckiej racji stanu, cieszymy się więc, że doszło wreszcie do tego aktu sprawiedliwości dziejowej, zwłaszcza że 11 Listopada prezydent Andrzej Duda mianował do rangi generała brygady śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego - jednego z najdzielniejszych Polaków w najnowszej historii świata, który z narażeniem życia własnego oraz swojej rodziny podjął się samotnej patriotycznej misji i znacznie przyczynił do upadku imperium zła.
To właśnie Jaruzelski powiedział kiedyś: "jeśli uznamy Kuklińskiego za bohatera, to znaczy że my wszyscy jesteśmy zdrajcami". Teraz, kiedy "pierwszy polski oficer w NATO" został właściwie uhonorowany (aczkolwiek czekamy jeszcze na zaliczenie go w poczet kawalerów Orderu Orła Białego) przez niepodległą Rzeczpospolitą, a sowieccy namiestnicy w Warszawie zostaną wkrótce pozbawieni generalskich szlifów można - paradoksalnie - przyznać rację temu, który nie wahał się przelewać krwi swoich rodaków aby zasłużyć sobie na uznanie ze strony obcego mocarstwa.