"Głównym motywem przyjmowania dopalaczy okazała się chęć otwierania się na innych. W naszym badaniu blisko 90 proc. osób, które zażywały to były osoby w wieku 15-25 lat, studiujące, uczące się, zwykle z dużych miast" - mówi gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic psycholog z Uniwersytetu SWPS Dorota Wiszejko-Wierzbicka. Jest również współautorką badania "Pokolenie dopalaczy". "Zaskakujące, że blisko połowa osób zapytana co z zażyła ostatnim razem - mimo, że deklarowały, że przyjmują dopalacze - nie wiedziały co zażyły" - dodaje Wiszejko-Wierzbicka. "Blisko 93 proc. osób badanych w ogóle nie sięgała po pomoc medyczną w przypadku pojawienia się różnych skutków ubocznych" - komentuje psycholog.
Tomasz Skory: Pani należy do grupy naukowców, którzy bardzo wnikliwie zbadali liczną, bo 1400 osobową, grupę użytkowników dopalaczy. Tak najkrócej ujmując, kim są ci ludzie, młodzi ludzie?
Dorota Wiszejko-Wierzbicka: Jeżeli chodzi o grupę, która tu nam się wyłoniła, na podstawie tych badań, to są rzeczywiście przede wszystkim osoby młode. W naszym badaniu blisko 90 proc. to były osoby w wieku 15-25 lat, studiujące, uczące się, zwykle z dużych miast.
Medium, które ich łączy, poza kontaktami bezpośrednimi, tak jak pani powiedziała, są głównie fora internetowe a nie na przykład skwerek przy sklepie z dopalaczami, jak sobie niektórzy wyobrażali. To jest wskazówka chyba istotna do zwalczania fascynacji dopalaczami. Tych użytkowników forów podzieliliście na kilka grup. Co to za grupy?
Temu podziałowi przyświecała taka myśl, że motywy przyjmowania nowych substancji psychoaktywnych, czyli tak zwanych dopalaczy są bardzo różne. Głównym motywem okazała się chęć otwierania się na innych, socjalizacji, dobrej zabawy.
Czyli dopalacze jako, że tak powiem, atrybut życia towarzyskiego...
Tak to można ująć. I tę grupę nazwaliśmy taką grupą imprezowiczów.
A pozostałe grupy? Bo jak przyjrzałem się - dość zabawne skądinąd określenia: supermani, kamikadze, co to za grupy?
Te grupy, jeśli chodzi o zażywanie dopalaczy, można powiedzieć, że w przypadku tych osób dominują już inne motywy. To jest chęć, jak w przypadku tej przewrotnej nazwy supermani, gdzie osoby chcą za pomocą nowych substancji psychoaktywnych osiągnąć większą efektywność w pracy, albo na przykład zwalczać sen. Czyli to jest taka grupa, w której dominującym motywem jest to, żeby móc coś więcej, lepiej, szybciej....
Poprawić wydolność organizmu. To bardzo istotne jak rozumiem u ludzi pracujących, uczących się, młodych, którzy starają się zrobić karierę. Tak to należy rozumieć, że to jest poprawianie swoich możliwości na rynku pracy choćby?
Możliwości na przykład w zakresie szybkości przetwarzania informacji, albo na przykład po całym tygodniu pracy możliwości pójścia jeszcze na studia, przetwarzania tego materiału na bieżąco, czy też zdania egzaminu, ukończenia projektu...
To dość zaskakujące chyba, bo większość z nas myśli o użytkownikach dopalaczy jako o ludziach poszukujących jakichś doznań wewnętrznych, eksperymentujących na sobie... Tacy też są?
Sama nazwa, można powiedzieć, dopalacze to jest taka nazwa, która by wskazywała na chęć uruchomienia jakichś dodatkowych zasobów, dopalenia, sztucznego, bądź co bądź i kosztownego, jeśli chodzi o późniejsze efekty wyczerpania organizmu i różne skutki uboczne działania nowych substancji psychoaktywnych. Niemniej jednak, pozwalające w jakichś sposób, być może nadążać za współczesną rzeczywistością, która bardzo przyspieszyła.
Z badania wynika, że z jednej strony użytkownicy dopalaczy niespecjalnie interesują się tym, co przyjmują, w sensie składu chemicznego, ale z drugiej wiedzą, że skutki mogą być dla nich bardzo złe. Innymi słowy, świadomie podejmują ryzyko i liczą się ze skutkami nawet tragicznymi...Mają tę świadomość, że może być źle po użyciu tego?
Trudno powiedzieć, na ile jest ta świadomość rzeczywiście, że może być źle i czym to grozi, dlatego, że ryzyko w przyjmowaniu i zażywaniu dopalaczy można rozpatrywać na wielu różnych płaszczyznach. Jedna z tych płaszczyzn to jest sama substancja. To, co zawiera substancja.
Nie wiemy co, z reguły...
Często tak. Przyjmowana substancja, przyjmowana pod taką nazwą marketingową, typu Funky, Kosiarz, czy jeszcze jakaś inna.
Cocolino..
Nic nie mówiąca o składzie nazwa, to jest mieszanka różnych substancji, w formie takiej sprzedawanej jako jakiś produkt.
To jest jeden poziom ryzyka - nie wiemy, co przyswajamy. Kolejny?
Kolejny to jest to, w jaki sposób zadziała ta substancja na nasz organizm. Ponieważ każdy z nas ma własną konstytucję, można powiedzieć organizmu - w jaki sposób ten organizm działa.
Ktoś więcej waży, ktoś jest sportowcem...
Tak jest. W związku z tym, to w jaki sposób ta substancja zadziała też niesie ryzyko, jest niewiadomą. Kolejny poziom ryzyka to jest to, jak osoba po zażyciu substancji się zachowa. Czyli co będzie działo się w jej reakcjach. I tutaj dużo z takich skutków po zażyciu wymieniano chociażby ataki agresji, które mogą prowadzić do bardzo różnych, złożonych zachowań. Kolejne takie ryzyko, to jest to, jaki efekt przyniesie nasze zachowanie dla otoczenia, czyli jak to się będzie później rozgrywało w naszym otoczeniu.