"Czegoś mi brakuje i to mnie denerwuje" - przyznał Kamil Stoch po kwalifikacjach do trzeciego konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. Trzykrotny mistrz olimpijski zajął w nich 18. miejsce.
Bardzo lubię skakać w Innsbrucku. Szkoda tylko, że nie przyjechałem z taką dyspozycją, jaką bym chciał, z takimi naprawdę solidnymi skokami - komentował Stoch po piątkowych kwalifikacjach.
Regularności nie można mu odmówić. W dwóch pierwszych konkursach obecnej edycji TCS w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen zajął 19. miejsce. Jego wyniki w tej prestiżowej imprezie są przykrą niespodzianką, bo bardzo dobrze spisał się w poprzedzających ją zawodach w Engelbergu. W Szwajcarii jeden konkurs wygrał, a w drugim był dziewiąty. Jak zauważa Onet, fani nie mogą się doczekać na tym turnieju skoków, do jakich przyzwyczaił Stoch.
Wydaje mi się, że w tych piątkowych skokach zrobiłem wszystko poprawnie technicznie, ale nie było dobrych odległości. Ten kwalifikacyjny skok wyglądał naprawdę solidnie. Był on, od strony technicznej, najczystszy, ale nie było dobrej energii i odejścia z progu. Przez to straciłem trochę dynamiki z locie - mówił skoczek dla Onetu. Czegoś mi brakuje i to mnie denerwuje - dodał.
W sobotę w pierwszej serii, rozgrywanej systemem KO, Kamil Stoch zmierzy się z Gregorem Schlierenzauerem. Spiker na Bergisel zapowiedział ich starcie jako pojedynek gigantów. Austriak to bowiem jeden z najbardziej utytułowanych skoczków w historii, ale już od kilka lat nie jest w wielkiej formie.
To nie będzie żaden pojedynek. Każdy z nas skoczy, ile potrafi i mam nadzieję, że obaj awansujemy do serii finałowej - zaznaczył Stoch.
Początek konkursu w sobotę o godz. 14