Pierwszą w tym roku kolejkę ekstraklasy zamknie mecz Cracovii z Górnikiem Zabrze. Zespół z Górnego Śląska bardzo chce się zrewanżować za porażkę 0:2 u siebie w poprzedniej rundzie. Mecz w pierwszej jedenaste zabrzan rozpocznie pewnie Szymon Włodarczyk. Chociaż dużo mówiło się o propozycjach transferowych, jakie dostaje młody napastnik, to piłkarz nadal pozostaje w Górniku. "Jeżeli ja nie mam konkretów, to o tym nie myślę. Jeżeli się nie ma czegoś na papierze, to nie ma się nad czym zastanawiać" - mówi krótko Szymon Włodarczyk, z którym o możliwym transferze, współpracy z Lukasem Podolskim, ale też piłkarskim odcięciu się od ojca rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Jak twoje nastawienie i samopoczucie przed pierwszym meczem o punkty w tym roku?

Szymon Włodarczyk: Bardzo dobrze. Jestem pozytywnie nastawiony do rozpoczęcia nowej rundy. Cieszę się, że nasze oczekiwanie już się skończyło i zaczynamy grać.

Masz takie poczucie, że jesteś dziś najgorętszym nazwiskiem w PKO Ekstraklasie?

Czy najgorętszym to nie wiem... Wiem na pewno, że dużo się teraz dzieje wokół mojej osoby. To jednak na mnie nie wpływa - ja jestem sobą i nie mam wpływu na to, że o mnie mówią.

A jesteś zaangażowany w rozmowy dotyczące twojego transferu i ewentualnego odejścia z Górnika? Dużo słychać o różnych propozycjach dla ciebie. Kibice z Zabrza pewnie mocno się zastanawiają nad tym, czy zostaniesz w klubie.

Konkretów dotyczących transferu nie mam żadnych. Zainteresowanie jest duże, tak jak piszą w mediach. Trudno tego nie czytać i nie dziwię się kibicom, że o to pytają. Jeżeli ja nie mam konkretów, to o tym nie myślę. Jeżeli się nie ma czegoś na papierze, to nie ma się nad czym zastanawiać. Interesuje mnie tylko to, co dzieje się na treningu i jaki będzie najbliższy mecz. To się dla mnie liczy.

Czyli odcinasz się od tych transferowych spraw, a skupiasz się tylko na boisku.

Zdecydowanie tak. Ważne jest dla mnie to, na co mam wpływ. Nie zawracam sobie głowy tym, na co nie mam wpływu.

Zimowa przerwa i m.in. obóz w Turcji to - mam wrażanie - czas, którego potrzebowaliście jako drużyna. Przed sezonem nie było zbyt wiele czasu na wspólną pracę z trenerem Bartoschem Gaulem, a później przyszła już gra o punkty.

Teraz ten okres na pracę był zdecydowanie dłuższy niż ten latem. Mieliśmy więcej czasu, żeby poprawić nasze niedociągnięcia, które były w rundzie jesiennej. Przed sezonem mieliśmy obóz w Opalenicy, ale było na nim sporo graczy, którzy później od nas odeszli. Teraz można więc powiedzieć, ze zimą mieliśmy nowy zespół na obozie. Zimowa przerwa to był intensywny czas i mieliśmy możliwość spokojnej pracy. Z każdym treningiem coraz lepiej wyglądamy i rozumiemy filozofię trenera.

Wielu byłych napastników podkreśla, że ważna jest pewność siebie w grze na tej pozycji i pewne prawo serii. Ty dyspozycję strzelecką podtrzymujesz. Strzelałeś w sparingach, dobrze się w nich prezentowałeś. Masz poczucie, że wchodzisz na fali w rundę wiosenną?

Na pewno mam dużą pewność siebie po rundzie jesiennej. Zwłaszcza, że w październiku zaczęła się u mnie ta seria i właściwie co dotykałem piłkę, to ona wpadała do bramki. W sparingach też trafiałem. Z Miedzią Legnica w ostatnim meczu w ubiegłym roku udało się trafić. Teraz w ostatnim teście też dwie bramki strzeliłem. To cieszy, że cały czas strzelam. To znaczy, że runda jesienna to nie był przypadek. Ja zwykle dużo strzelałem, czy to w juniorskich zespołach czy w poprzednich klubach - o ile grałem. To znaczy, że to czuję. Oby tak pozostało też w rozpoczynającej się rundzie.

Słyszałem, że twoim boiskowym ojcem w Górniku został Lukas Podolski. To prawda czy nie?

To prawda. Widać to.

Dużo pomaga taki człowiek obok? O takim doświadczeniu, wiedzy i umiejętnościach?

Bardzo pomaga. Lukas ma ogromne doświadczenie. Też jest napastnikiem i ma ogromną chęć, żeby mi pomóc. Ja się z tego bardzo cieszę i staram się czerpać z tego garściami. Jak ma się taką osobę obok, to trzeba jej słuchać. Korzystam z jego rad. Rozwijam się dzięki temu i też poprawiam swoją grę. To jest najważniejsze.

Myślisz, że przestaną za niedługo o tobie mówić "syn Piotra Włodarczyka", a będziesz już tylko Szymonem Włodarczykiem?

Bardzo bym tego chciał. Cieszę z tego, jakie mam geny, jakie mam nazwisko i kto jest moim tatą. Jestem dumny z tego, ale mój tata przestał już grać w piłkę, a ja dopiero zaczynam. Ja zawsze w rozmowach z tatą podkreślałem, że chcę odciąć nasze piłkarskie drogi. Jego kariera już się skoczyła. Ja zaczynam swoją i nie zrobimy "kopiuj, wklej". Bardzo bym chciał być Szymonem Włodarczykiem, a nie tylko "synem Piotra". Bardzo do tego dążę i mam nadzieję, że prędzej czy później to się stanie. Podkreślam jednak, że nie wstydzę się ojca, bo czegoś takiego nie ma. Chciałbym jednak, żeby dwie nasze piłkarskie historie toczyły się oddzielnie.

Mam wrażenie, że jesteś jednym z zawodników w ekstraklasie, którzy w ciągu ostatniego pół roku zrobili największy progres. Ty też tak czujesz? Czy po prostu zawsze miałeś takie możliwości, ale nie mogłeś ich pokazać, bo właściwie nie grałeś?

Myślę, że i to, i to. Czuję ogromne zaufanie od chłopaków z drużyny, sztabu trenerskiego i klubu, a to na pewno pozytywnie na mnie wpływa. Dużo daje też regularna gra i do tego ciężko trenuję, a to sprawia, że jestem lepszym zawodnikiem. To mnie bardzo cieszy, że mogę wyjść na boisko, dać z siebie maksimum i jeszcze pomóc drużynie. To jest dla mnie bardzo ważne.

Tak pytając już o ten najbliższy mecz. Jest w was jakaś taka chęć rewanżu na Cracovii za tę porażkę 0:2 z lipca ubiegłego roku u siebie?

Oczywiście, że tak. Źle wtedy weszliśmy w sezon. Teraz trzeba to odwrócić i dobrze wejść w nowy rok. Teraz każde zwycięstwo będzie dla nas bardzo ważne, a do pierwszego meczu w rundzie czujemy się bardzo dobrze przygotowani. Jest w nas dużo optymizmu.

Opracowanie: