Zmarł Franciszek Smuda. Był jednym z najlepszych i najbardziej utytułowanych polskich szkoleniowców. W latach 2009-12 pełnił funkcję selekcjonera reprezentacji Polski w piłce nożnej.
Od kilku lat chorował na nowotwór krwi. Zmarł w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.
Franciszek Smuda urodził się 22 czerwca 1948 roku w Lubomi (obecnie miejscowość ta znajduje się w powiecie wodzisławskim w województwie śląskim).
Swoją karierę piłkarską - jako zawodnik - zaczynał pod koniec lat 60. XX wieku w Unii Racibórz i Odrze Wodzisław. Po drodze grał w w wielu klubach, w Polsce, Stanach Zjednoczonych i Niemczech.
Smuda kopał w: Unii Racibórz, Odrze Wodzisław, Stali Mielec, Piaście Gliwice, Legii Warszawa (Polska), Wiśle Garfield, Harford Beicentennials, Oakland Stompers, Los Angeles Aztecs i San Jose Earthquakes (USA), a także SpVgg Fuerth i VfR Coburg (Niemcy).
To w niemieckim VfB 07 Coburg w 1983 roku Franciszek Smuda po raz pierwszy pracował w roli trenera.
Przez wiele lat mieszkał w Norymberdze i prowadził także ASV Forth oraz FC Herzogenaurach. Na przełomie lat 90. w Turcji był trenerem Altay Izmir i Konyaspor Konya, a po powrocie znalazł zatrudnienie w FFV Wendelstein.
Od 1993 roku pracował w Polsce, z krótkim epizodem na Cyprze. Rozpoczął od Stali Mielec, w której pomoc finansową zaangażował się niemiecki biznesmen Thomas Mertel. Smuda utrzymał dwukrotnie ekipę w ekstraklasie, wprowadził niemieckie wzorce, a przy okazji ciągle utrzymywał bliskie kontakty z tym krajem.
W kwietniu 1995 roku został trenerem Widzewa Łódź i to był początek jednej z najpiękniejszych historii w polskiej piłce klubowej. Trener dwa razy sięgnął z łódzkim klubem po mistrzostwo. Udało mu się także, w sezonie 1996/1997, wprowadzić go do Ligi Mistrzów, po pamiętnym dwumeczu z duńskim Broendby.
Później było mistrzostwo wywalczone z Wisłą Kraków czy krajowy puchar z Lechem Poznań. Smuda prowadził także m.in. Legię Warszawa.
W 2009 roku został selekcjonerem reprezentacji Polski. Dostał prestiżowe zadanie - poprowadzenia reprezentacji na Euro2012. Ta misja okazała się nieudana. Prowadzony przez Smudę zespół zremisował po 1:1 z Grecją oraz Rosją, przegrał 0:1 z Czechami i nie zdołał awansować do fazy pucharowej turnieju.
Ostatnim klubem w karierze trenera była Wieczysta Kraków. Prowadził ją od lipca 2021 roku do sierpnia 2022 roku i wywalczył awans do 3. ligi.
Franciszek Smuda to także niezwykle barwna postać. Wiele jego wypowiedzi zapisało się w historii naszej piłki. Ofensywna gra, trenerski nos. Odszedł jeden z najlepszych polskich trenerów ostatnich 30 lat.
Miałem możliwość pracy z bardzo dobrymi trenerami jako asystent (...) każdy miał swój styl. Franek miał swój styl (...) przeniósł troszeczkę wzorów z niemieckiej Bundesligi (...) zawsze preferował styl doskoku do zawodników, blisko. Na pewno był to trener "top" - powiedział dla RMF FM Jerzy Kowalik, który współpracował z Franciszkiem Smudą w Wiśle Kraków.
Zawsze mówił, że nie laptopy, jakieś urządzenia, ale ważny jest człowiek na boisku - wspominał Kowalik, odnosząc się do historii o tym, że trener Smuda z dystansem traktował nowinki technologiczne w procesie szkolenia piłkarzy. Zarażał optymizmem - stwierdził rozmówca RMF FM, zaznaczając, że trener umiał dogadywać się i ze słabszymi zawodnikami, i z gwiazdami.
Przez lata mówiono o Smudzie, że ma wyjątkową umiejętność mobilizowania zawodników, wyzwalania w nich dodatkowej motywacji. "Trener musi mieć serce na dłoni, ale bat w ręku" - tak sam przedstawiał filozofię swojej pracy.
Od piłkarzy na boisku dużo wymagał. Miał być pressing, miała być ciągła praca. Nie tolerował lenistwa. Piłkarzom pozwalał na przykład na wspólne wyjścia - choćby do restauracji. Ale warunek był jeden - musiał o tym wiedzieć i musiał dać zgodę. Otwarty człowiek. Z większością z nas żył bardzo dobrze - wspomina Radosław Michalski, który w latach 90. grał w Widzewie prowadzonym przez trenera Smudę.
Słowa pożegnania Franciszka Smudy wystosowały w niedzielę m.in. kluby, z którymi był związany polski trener.