Kilka dni po aresztowaniu na Majorce, tym razem niemiecka policja zatrzymała znanego przed laty tamtejszego kolarza Jana Ullricha. Według mediów, zaatakował prostytutkę, z którą spędził noc w luksusowym hotelu we Frankfurcie.

Przed tygodniem 44-letni Ullrich, jedyny niemiecki triumfator wyścigu Tour de France (1997 rok), został aresztowany na Majorce za wtargnięcie na posesję swojego sąsiada Tila Schweigera. Popularny aktor i reżyser zeznał, że Ullrich zachowywał się agresywnie, przeskoczył przez płot i groził jego znajomemu kijem od szczotki. Dziennikowi "Bild" Ullrich tłumaczył, że chciał po prostu pożegnać się z sąsiadem.

W ogrodzie miał natknąć się na kogoś nieznajomego, kto "stracił nad sobą kontrolę". Doszło do ostrej wymiany zdań. Także z Tilem, być może było też popychanie za ramię. Nagle ten drugi wyprowadził jakiś cios kung-fu. Upadłem na ziemię, a potem przyjechała policja - relacjonował.

Niedługo po tym incydencie znów zrobiło się głośno o Ullrichu. Tym razem został zatrzymany za uderzenie i zranienie prostytutki, z którą spędził noc w luksusowym hotelu we Frankfurcie. Rzeczniczka policji poinformowała, że był pod wpływem alkoholu i narkotyków.

Wcześniej Niemiec przyznał w wywiadzie dla "Bilda", że ma kłopoty osobiste. Rozstanie z żoną Sarą i brak kontaktu z dziećmi od grudnia spowodowały, że robię rzeczy, których później żałuję.

Po niedawnym opuszczeniu Majorki, przyjechał do Niemiec rzekomo poddać się terapii...

Ulrich to jeden z najwybitniejszych niemieckich kolarzy w historii. Odniósł wiele sukcesów, ale karierę kończył w 2007 roku będąc oskarżonym o stosowanie dopingu. W 2013 przyznał się, że korzystał z niedozwolonych środków. Wszystkie jego wyniki począwszy od 2005 roku zostały anulowane, zaś były kolarz dla wielu swoich rodaków stał się "czarną owcą".

(nm)