​Cristiano Ronaldo po sobotnim debiucie w Juventusie Turyn w pierwszej kolejce włoskiej ekstraklasy piłkarskiej przeprosił bramkarza Chievo Werona Stefano Sorrentino, który po starciu z Portugalczykiem wylądował w szpitalu ze złamanym nosem.

Do zdarzenia doszło w 86. minucie, przy stanie 2:2. Ronaldo z impetem wpadł na włoskiego bramkarza. Ten długo nie podnosił się z murawy. Od razu trafił do szpitala ze złamanym nosem, siniakiem na ramieniu i urazem kręgów szyjnych. W niedzielę opuścił klinikę.

Przed wejściem na boisko powiedziałem sobie, że będę chciał zatrzymać Cristiano na wszelkie możliwe sposoby. Dokonałem tego w dosłownym znaczeniu - żartował Sorrentino i przekazał: Otrzymałem od Ronaldo wiadomość podtrzymującą na duchu i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.

W wyniku tej akcji do bramki gospodarzy trafił Chorwat Mario Mandzukic, ale sędzia nie uznał bramki, bo Portugalczyk, wpadając na Sorrentino, dotknął piłki ręką.

W doliczonym czasie zwycięstwo gościom zapewnił rezerwowy Federico Bernardeschi. Wcześniej bramkę dla zespołu z Werony strzelił natomiast Mariusz Stępiński.

Mamy fantastyczną drużynę i byliśmy blisko sukcesu. CR7 też był blisko, ale w końcu mnie dopadł. Dziękuję wszystkim za wsparcie - podsumował w mediach społecznościowych 39-letni bramkarz.

Cały mecz w bramce Juventusu rozegrał natomiast Wojciech Szczęsny. Na ławce rezerwowych Chievo siedział obrońca Paweł Jaroszyński.


(ph)