Vuelta Espana to zdaniem byłego kolarza Cezarego Zamany najlepszy wyścig kończącego się sezonu. "Tam w zasadzie na każdej górze mogło dojść do przewrotu w klasyfikacji generalnej i tak właśnie było" - mówi Zamana w rozmowie z RMF FM. Zwycięzca Tour de Pologne z 2003 roku chwali też tegoroczne występy Pokaków.
Patryk Serwański: Co prawda w tegorocznym kalendarzu UCI World Tour pozostały jeszcze trzy wyścigi, ale już mniej ważne. Jaki więc wyścig w 2013 roku uznałby pan za najciekawszy?
Cezary Zamana: Chyba Vuelta a Espana. Wygrywa 42-letni Chris Horner, kilka sekund przed Vincenzo Nibalim. Kolejnych zawodników też dzieli niewielka ilość czasu. Tam w zasadzie na każdej górze mogło dojść do przewrotu w klasyfikacji generalnej i tak właśnie było. Vuelta robi się takim najbardziej widowiskowym wyścigiem, ale dla koneserów, którzy lubią śledzić takie kolarskie detale. Poza tym klasą dla siebie jest Tour de France. Pod względem popularności to niezagrożony numer jeden.
Na Giro d’Italia czy Tour de France mieliśmy zdecydowanych liderów, na Vuelcie - jak pan powiedział - walka była bardziej wyrównana, ale jednak wyścig w Hiszpanii wydaje się stosunkowo mało popularny.
Prawdziwi kibice doskonale znają ten wyścig. Ci, którzy chcą oglądać ciekawe rzeczy w kolarstwie, śledzą Vueltę. Może media trochę ją pomijają, nie tylko w Polsce. W Hiszpanii to wielkie wydarzenie, we Francji też jest popularna, ale im dalej od Hiszpanii tym większa popularność Tour de France, także kosztem Vuelty. Choć ten wyścig daje możliwość oglądania prawdziwego kolarskiego kunsztu. Tam liczą się umiejętności indywidualne, a nie świetne zespoły, jak choćby grupy Sky ustawiona pod Chrisa Froome'a podczas Wielkiej Pętli.
A kogo możemy uznać bohaterem sezonu? Hornera, mistrza świata Rui Costę, Nibalego, który wygrał Giro, czy może jednak Froome’a za wygraną Tour de France?
Ja do tej wyliczanki dołożyłbym Fabiana Cancellarę, który wiosną wygrywał najważniejsze wyścigi klasyczne w tym Paryż-Roubaix. Myślę, że taki złoty kolarski kask moglibyśmy przyznać całej tej piątce. To są zawodnicy, którzy w tym roku pokazali charakter, doświadczenie, inteligencję kolarską. Poza Tour de France indywidualności są ważniejsze niż taktyka drużyn, wpływ sponsorów itd.
Contador, Valverde, Schleck - oni w tym roku nie błyszczeli.
Ja zawsze wolę mówić o tych wygranych, niż przegranych, których co naturalne na koniec roku zawsze jest sporo. Na przykład Contador. Cały czas walczy, ale na ten najwyższy poziom na razie nie potrafi wrócić. Warto zwrócić uwagę na mistrzostwa świata. Anglia, świetny zespół, ale przecież cała drużyna w elicie wycofała się z wyścigu we Florencji. To jest duża porażka na koniec sezonu, choć wcześniej Anglicy jeździli świetnie.
Dla nas najwspanialsza była wiosna. Świetna postawa Michała Kwiatkowskiego w klasykach. Rafał Majka i Przemysław Niemiec w czołowej "10" Giro.
Przed laty były sukcesy Zenona Jaskuły, Czesława Langa, czy Zbigniewa Sprucha. Ja też gdzieś tam istniałem, ale to często były pojedyncze sukcesy w pojedynczych latach. Teraz mamy całą falę młodych, zdolnych zawodników w czołowych grupach świata: Majka, Kwiatkowski, Niemiec, Paterski. Mistrzostwa świata pokazały jednak, że to jeszcze nie jest poziom tych największych gwiazd. Biało-czerwoni byli widoczni, choćby długa ucieczka Bartosza Huzarskiego była imponująca, ale do medali jeszcze nam trochę brakuje. W najbliższych latach może być jednak tylko lepiej.
A co pana zdaniem powinien zrobić Michał Kwiatkowski? Nastawić się na wieloetapowe wyścigi, czy jednak na klasyki?
Michał powiedział, że łatwiej byłoby mu przygotowywać się do krótszych imprez - klasyków, czasówek. Jednak Tour de France pokazał, że Michał ma wielkie możliwości. Zakończył ten wyścig na 11. miejscu. Ma wielkie ambicje, mierzy wysoko i wiadomo, że kiedyś chce stanąć na podium Wielkiej Pętli. Mówi się o nim, że to najlepszy młody kolarz świata. Wyznacza sobie jasne cele i chce być najlepszy.
W tym roku kolarski świata trochę sobie o Polsce przypomniał, ale pojawiła się też nowa grupa Kolumbijczyków - Quintana czy Betancur.
To jedna z tych nacji, która zrobiła w tym roku największy postęp w rankingu UCI. Kwiatkowski i Majka walczyli właśnie z Kolumbijczykami o koszulki młodzieżowców na Giro i Tourze. W najbliższych latach Kolumbia będzie bardzo groźna.
A jaka przyszłość czeka Sylwestra Szmyda? Przez lata to on gwarantował nam największe emocje na wielkich wyścigach, ale ten rok spędzony w grupie Movistar można uznać za stracony.
Ja będę mu kibicował, ale nie wiem, czy wybór hiszpańskiej ekipy był dobrym pomysłem. We Włoszech miał już wyrobioną markę. W Hiszpanii nie wszystko ułożyło się tak jak chciał. Być może popełnił błąd, a w tym samym czasie reszta naszych kolarzy trafiła do drużyn, w który mogli się pokazać i ci młodsi to wykorzystali.
Kolarski sezon się kończy - i szosowy, i MTB. W podwarszawskim Wieliszewie z przytupem. W sobotę zostanie tam otwarta pierwsza w regionie ścieżka MTB o długości 12 kilometrów i na otwarcie przyjedzie wielka gwiazda kolarstwa górskiego Norweżka Gunn-Rita Dahle, która wiele razy walczyła z Mają Włoszczowską.
To najbardziej utytułowana dziewczyna na świecie w kolarstwie terenowym. Przyjeżdża na otwarcie ścieżki w Wieliszewie, wystartuje też w finale Mazovia MTB Maraton. To świetna dziewczyna, ma 40 lat, rodzinę i ciągle jest w formie. Chciałbym, żeby jej przykład pokazał, że naprawdę każdy może dbać o formę. Będzie można z nią porozmawiać, stanąć z nią na starcie i porównać swój czas z mistrzynią. Jej przykład pokazuje, że sport można połączyć z życiem codziennym.
A takie systemy jak warszawskie Veturilo też pomagają propagować kolarstwo?
Na ostatnich mistrzostwach świata we Florencji najwięcej medali we wszystkich konkurencjach zdobyli Holendrzy i Duńczycy. Chyba wszyscy wiedzą, że tam jeżdżenie na rowerach jest bardzo popularne. Ścieżki rowerowe to po prostu świetna promocja rekreacji, ale także kolarstwa jako dyscypliny sportowej.
(MRod)