Na sobotni mecz eliminacji mistrzostw Europy z Azerbejdżanem do Baku przyjechała grupa kibiców z Londynu.
Kibice przylecieli do Baku przez Moskwę. Na Kaukazie zostaną przez tydzień. Po meczu z Azerbejdżanem czeka ich kolejowa podróż do Armenii - przez Gruzję.
Same przejazdy to koszt około trzech tysięcy złotych. To dużo jak na polskie warunki. My jesteśmy jednak fanatykami i jeździmy na każdy mecz - zgodnie przyznają kibice.
Organizatorzy sobotniego spotkania poinformowali, że mecz obejrzy ponad 15 tysięcy widzów (maksymalnie może to być 30 tysięcy). Kibiców z Polski będzie około 100. Przedstawiciele federacji liczą również, że na stadion wybiorą się Polacy mieszkający w Baku. Fani znad Wisły zapowiadają gorący doping, a od piłkarzy oczekują zwycięstwa.
Grupa kilkunastu kibiców pojawiła się w piątek na treningu reprezentacji. Gromkimi okrzykami powitali trenera Beenhakkera, który jako pierwszy wszedł na murawę stadionu im. Tofika Bachramowa.
Kilka minut później miał miejsce niewielki zgrzyt - wchodzący na trening zawodnicy nie zareagowali na śpiewy kibiców. Fanom odrobinę puściły nerwy i donośnym śpiewem skomentowali, "gwiazdorskie" ich zdaniem, zachowani piłkarzy.