"Nie prosimy o nic niemożliwego" - pisze włoska prasa, licząc na zwycięstwo swoich piłkarzy w meczu z Polską. Według komentatorów reprezentacja Cesare Prandellego jest "piękna, sympatyczna, dająca nadzieję i odmłodzona", ale " nie jest wielka, a tym bardziej najlepsza".
"La Repubblica" odnotowuje, że minęło 16 miesięcy od "upadku" na Mundialu w RPA, po którym bramkarz Gianluigi Buffon mówił, że Włosi mogą mieć problem z zakwalifikowaniem się na Euro 2012.
To się udało - zaznacza gazeta - ale "Prandelli wciąż nie ma zbyt wielu piłkarzy o wielkim międzynarodowym doświadczeniu". Dlatego w opinii dziennika towarzyski mecz z Polską we Wrocławiu będzie niezwykle istotnym testem dla drużyny "Azzurri", osłabionej nieobecnością Antonio Cassano, który przeszedł niedawno operację serca.
"La Gazzetta dello Sport" poświęca meczowi z Polską trzy strony. Przytacza słowa Cesare Prandellego: "to ważny test przed mistrzostwami Europy". Według włoskiego trenera jego podopieczni muszą bardzo uważać na Roberta Lewandowskiego.
Bohaterem dnia będzie Mario Balotelli. Widzę, że jest spokojny, a jego forma rośnie. Jest w fazie dojrzewania. Nie musi mieć zbyt wielkiej odpowiedzialności ani starać się o gola za wszelką cenę - mówi selekcjoner. Największa sportowa gazeta dodaje, że w polskiej reprezentacji "tylko dwóch piłkarzy gra w miejscowej lidze, pozostali w Bundeslidze i w Turcji".
Dziennik odnotowuje też niezadowolenie polskich kibiców ze zniknięcia z koszulek kadry białego orła. Zerwano w ten sposób tradycję, która sięgała 1924 roku, a decyzja o tym podjęta została na krótko przed meczem z Włochami, który rozgrywany jest w dniu święta narodowego - zaznacza "La Gazzetta" i informuje, że "spodziewane są protesty w czasie spotkania".
Gazeta poświęca też dużo miejsca sytuacji w PZPN. Pisze o kłopotach jego prezesa Grzegorza Lato - "niezapomnianego bohatera Mundialu w 1974", który "walił we Włochów jak w bęben" i został królem strzelców.
Zbigniew Boniek, który będzie komentować piątkowy mecz w telewizji publicznej RAI, zapytany został przy okazji przez wysłannika, czy zgodziłby się na kierowanie PZPN. " Zibi" odpowiedział: "Nie wiem. Na dzisiaj nie. Mieszkam w Rzymie, gdzie mam dzieci i wnuki. Byłoby to dla mnie uciążliwe, musiałbym przewrócić moje życie".