29 maja w Gelsenkirchen Witalij Kliczko zmierzy się z Albertem Sosnowskim w walce o tytuł mistrza świata federacji WBC. Ukraiński bokser już dziś odpowiedział na pytania naszego dziennikarza.
Patryk Serwański:Swojej przygody ze sportem nie zacząłeś od boksu. Pierwszy był kickboxing.
Witalij Kliczko:Jako nastolatek ćwiczyłem boks i karate, ale najwięcej czasu poświęcałem kickboxingowi. To była dla mnie zupełna nowość, ale przypadła mi do gustu. Byłem między innymi mistrzem świata amatorów. Później przeszedłem na zawodowstwo, ale zdecydowałem się na karierę bokserską.
Patryk Serwański: Walczyłeś z Przemysławem Saletą.
Witalij Kliczko: Tak, ale to było wiele lat temu - w 1988 roku. Jak byłem młokosem, a Przemysław miał tytuł mistrzowski na koncie. Walka z nim była dla mnie dobrym, wartościowym doświadczeniem.
Patryk Serwański: Dziś dużo mówi się w Polsce o twojej walce z Albertem Sosnowskim, ale Polacy marzą także o mistrzowskim pasie dla Tomka Adamka. Jak oceniasz tego boksera?
Witalij Kliczko: To bardzo dobry bokser. Doświadczony. Najlepszy dowód: był mistrzem świata w wadze półciężkiej. Zdecydował się na przejście do wyższej kategorii. To zawsze jest trudna decyzja i nie jest łatwo się przestawić. Przed nim ciężka walka z Chrisem Arreolą. Życzę mu szczęścia w tej walce. Z całą pewnością ma potencjał.
Patryk Serwański: Czy w przyszłości możliwa jest twoja walka z Adamkiem?
Witalij Kliczko: Na dzień dzisiejszy liczy się dla mnie jedynie walka z Albertem Sosnowskim. Dopiero później będę zastanawiał się nad przyszłością. Przed Adamkiem walka z Arreolą. Zobaczymy, jak się spisze i czy uda mu się wygrać. Na razie jednak wszystko to spekulacje. Po pierwsze muszę pokonać Sosnowskiego. Tylko to się liczy.
Patryk Serwański: W latach 90. w świecie dominowali bokserzy z USA, dziś jesteś ty, twój brat, Czagajew czy Wałujew. Co stało się z amerykańskim stylem boksu?
Witalij Kliczko: Sport jest nieprzewidywalny. Eksperci mówią o kryzysie w świecie boksu, o dominacji braci Kliczków, o tym, że na razie nikt nie może nas pokonać. Ale wszystko może się zmienić. Istnieje jednak szkoła wschodniego boksu, mamy dobrych trenerów, mamy talenty, mamy bokserskie tradycje. Nauczyliśmy się wykorzystywać nasz potencjał i teraz to w naszej części świata są najlepsi zawodnicy w wadze ciężkiej.
Patryk Serwański: Kto jest twoim zdaniem najlepszym bokserem w historii, twoim wzorem do naśladowania?
Witalij Kliczko: Wielkim bohaterem jest dla mnie Max Schmerling. Był nie tylko świetnym bokserem, ale także niesamowitym człowiekiem. Poznałem go - to był dla mnie niesamowity zaszczyt. Pomógł mi, zmotywował. Darzę go ogromnym szacunkiem i jestem wdzięczny za jego pomoc. Oczywiście Mohammed Ali, Mike Tyson, Lenox Lewis - wszyscy wnieśli coś do światowego boksu. Nie sposób ich porównywać. Nie sposób jednoznacznie ocenić, który był najlepszy. Zresztą to chyba nie ma sensu - za to ich wkład w historię boksu jest niepodważalny.
Patryk Serwański: W boksie osiągnąłeś niemal wszystko. Masz ciągle jakieś marzenie związane z karierą bokserską?
Witalij Kliczko: Oczywiście. Chcę, żeby wszystkie mistrzowskie pasy znalazły się w rękach rodziny Kliczków. Brakuje nam tylko jednego. Ma go David Haye. Amerykanin zwodzi mnie i mojego brata. Ustawia walkę, kiedy ma już dogadane szczegóły z Wałujewem itd. itd. Bardzo chciałbym walczyć przeciwko niemu, ale celem nie jest tu pokonanie Haye'a tylko zdobycie ostatniego pasa. To nasze marzenie i byłby to historyczny wyczyn w świecie boksu. Wszystkie pasy w rękach Kliczków.
Patryk Serwański: Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś - chcę być mistrzem, chcę być najlepszy?
Witalij Kliczko: Nie ma mistrzów. Nikt nie jest najlepszy. W każdej walce musisz pokazać maksimum swoich możliwości. Jesteś tak dobry jak twoja ostatnia walka - powiedział mi to kiedyś Mohammed Ali i w pełni się z nim zgadzam. Zawsze, w każdej walce musisz potwierdzać swoją dominację.
Patryk Serwański: Przed laty trenowałeś także szachy i zapasy. Mówisz, że szachy i boks wiele ze sobą łączy. Możesz wskazać te podobieństwa?
Witalij Kliczko: Szachy naprawdę są podobne do boksu, choć może się to wydawać mało adekwatne porównanie (śmiech). Przecież już szachownica swoim kształtem przypomina ring. W obu przypadkach decyduje strategia, przygotowanie, początek walki. W boksie podobnie jak w szachach trzeba planować kilka kroków do przodu. Trzeba szukać słabych storn rywala i umieć je wykorzystywać. Bardzo lubię szachy i dużo w nie gram. Także moje dzieci. Z bratem toczymy nawet całodniowe szachowe batalie. Bardzo to lubię.
Patryk Serwański: Studiowałeś filozofię, masz tytuł doktora. Czy takie wykształcenie pomaga ci w karierze sportowej?
Witalij Kliczko: Tak, zdecydowanie. Życie jest o wiele bardziej interesujące od boksu. To ważne, żeby czerpać wiedzę ze świata, z tego, co nas otacza. To pomaga planować własną przyszłość, także tą bokserską.
Patryk Serwański: Lubisz filmy o tematyce bokserskiej?
Witalij Kliczko: "Rocky" - ten film bardzo lubię. Oglądałem go jako mały chłopak i to wtedy pomyślałem, że chcę zostać bokserem. Wiele lat później spotkałem na jednej z moich walk Sylwestra Stallone i opowiedziałem mu o tym. Poczułem się wtedy, jakbym sam grał w filmie. Ja na ringu, a na trybunach Rocky Balboa. Ten film był dla mnie wielką motywacją. Po jego obejrzeniu miałem cel - zostać bokserem - i udało mi się spełnić to marzenie. Podziękowałem za to wszystko Stallone'owi, kiedy go spotkałem. Życie jest ciekawe, przynosi wiele niespodzianek. Trzeba używać wyobraźni, swoich umiejętności i nigdy nie przestawać. Nie rezygnować z marzeń i być zmotywowanym. Warto mieć marzenia i dążyć do ich realizacji. Jestem na to najlepszym przykładem.