W meczu 10. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Wisła Kraków pokonała na własnym stadionie Legię Warszawa 2:0. W 2 minucie spotkania bramkę dla "Białej Gwiazdy" zdobył Tomasz Kłos, w drugiej połowie wynik poprawił Maciej Żurawski.
Przed spotkaniem kibice i piłkarze obu drużyn uczcili minutą ciszy pamięć zamordowanego fana Wisły Kraków. W związku z tym wydarzeniem zawodnicy wyszli na murawę stadionu przy ulic Reymonta w koszulkach z wydrukowanymi hasłami "Stop bandytom!" i "Nie przemocy".
Trio trenerskie Jacek Zieliński, Krzysztof Gawara i Lucjan Brychczy starało się zaskoczyć wiślaków ustawieniem ekipy Legii. Sposobem na korzystny wynik z mistrzami Polski miała być "piramida", czyli ustawienie 4-5-1. Zaskoczeni nową taktyką byli chyba sami legioniści, bo od pierwszego gwizdka sędziego Lubosa Michela ze Słowacji zdecydowaną przewagę posiadali obrońcy mistrzowskiego tytułu.
Po niespełna dwóch minutach krakowianie wykonywali dwa rzuty rożne, a po jednym z nich Tomasz Kłos uzyskał prowadzenie dla Wisły. Marek Zieńczuk krótko rozegrał piłkę z Tomaszem Frankowskim. Pomocnik "Białej Gwiazdy" posłał dokładną centrę w pole karne, gdzie najwyżej wyskoczył Kłos i strzałem głową z 6 metrów trafił do siatki Legii.
Krakowianie dążyli do podwyższenia wyniku. Pod bramką legionistów co chwilę dochodziło do groźnych sytuacji. W 5. minucie Maciej Żurawski bardzo dobrze dośrodkował z prawego skrzydła do niepilnowanego w polu karnym Zieńczuka. Były gracz Amiki Wronki zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki, jednak minimalnie chybił. Chwilę później Wojciech Szala w prosty sposób stracił piłkę w pobliżu własnego pola karnego na rzecz Frankowskiego. Napastnik Wisły pomknął na bramkę Legii, ale w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Arturem Borucem.
W odpowiedzi na bramkę strzeżoną przez Radosława Majdana strzelał z rzut wolnego z 25 metrów Tomasz Kiełbowicz. Futbolówka o dobry metr przeleciała nad poprzeczką. W 11. minucie znów Boruc popisał się dobrą interwencją. Mirosław Szymkowiak wpadł w "szesnastkę" Legii i wycofał piłkę na 16 metr do Żurawskiego. Snajper "Białej Gwiazdy" uderzył mocno, ale w środek bramki. Boruc nawet nie próbował łapać piłki.
Następnym piłkarzem gospodarzy, który próbował zaskoczyć Boruca był Damian Gorawski, ale i z jego strzałem poradził sobie bramkarz stołecznej jedenastki. Po kwadransie gry znów najskuteczniejszy strzelec ekstraklasy stanął w"oko w oko" z Borucem i znów przegrał. Świetnym podaniem popisał się Marcin Baszczyński. "Franek" wyprzedził Marka Jóźwiaka, ale interwencja Boruca poza polem karnym uratowała legionistów od straty gola.
Najlepszą okazję do wyrównania stworzyli legioniści w 23. minucie. Bardzo dobrze do zagrania Tomasza Sokołowskiego II za plecy obrońców wyszedł Marek Saganowski, ale w idealnej sytuacji przeniósł piłkę nad interweniującym Majdanem i poprzeczką.
W ostatnich minutach pierwszej połowy wiślacy ponownie przycisnęli. W 36. minucie Mauro Cantoro zdecydował się na strzał z 20 metrów, ale znów Boruc stanął na wysokości zadania. Chwilę później Kłos mógł wpisać się po raz drugi na listę strzelców, ale piłka po jego strzale głową minimalnie minęła słupek bramki Legii. Swoją okazję miła jeszcze Frankowski, ale zabrakło dokładności.
Zieliński, Gawara i Brychczy widząc, że "piramida" nie przynosi rezultatu jeszcze przed przerwą zrezygnowali z tej taktyki. W 43. minucie na placu gry pojawił się drugi napastnik Piotr Włodarczyk, który zastąpił Tomasza Wróblewskiego.
W ostatniej minucie znakomitą okazję dla Legii zmarnował Sokołowski II, którego strzał obronił nogami Majdan.
Po zmianie stron tempo gry wyraźnie siadło. Podopieczni Henryka Kasperczaka czekali na dogodną okazję do przeprowadzenia skutecznej akcji. Legioniści starali się doprowadzić do wyrównania, jednak w ich grze brakowało dokładności, zwłaszcza w pobliżu pola karnego gospodarzy.
Pierwszą dogodną okazję do zmiany rezultatu miał Frankowski. Jóźwiak źle podawał do kolegi z formacji defensywnej. Do piłki ruszył "Franek", ale uprzedził go czujny w bramce Boruc. Nie minęła minuta, a Szymkowiak rzucił prostopadłe podanie do Żurawskiego. Naciskany przez Sokołowskiego II "Żuraw" zdołał oddać płaski strzał, a piłka minimalnie przeszła obok słupka.
Dziesięć minut później Maciej Żurawski został w "szesnastce" powalony na murawę przez Łukasza Surmę. Słowacki sędzia bez wahania wskazał na "wapno". W meczu z Odrą Wodzisław Żurawski pomylił się wykonując rzut karny. Tym razem nie popełnił błędu. Strzelił mocno przy słupku i nie dał żadnych szans Borucowi.
Zadowoleni z bezpiecznej przewagi wiślacy nie forsowali tempa. Strata drugiej bramki spowodowała, że legioniści stracili wiarę w uzyskanie korzystnego rezultatu.
Po tym zwycięstwie Wisła umocniła się na prowadzeniu w tabeli. Piłkarze prowadzeni przez Henryka Kasperczaka mają osiem punktów przewagi na Legią.