"Wszyscy myślą, że jak jest minus 100 stopni C., to powinno być zimno. Okazuje się, że jest inaczej. Przez pierwsze godziny miałem nadprodukcję ciepła" - mówi w rozmowie z Urszulą Gwiazdą dziennikarką RMF FM, Valerjan Romanovski, człowiek, który o skrajnie niskiej temperaturze wie niemal wszystko. Ma na swoim koncie m.in. jazdę na rowerze na Syberii w temperaturze minus 40 stopni C., i eksperymenty podczas których temperatura spadała do ponad minus 50 stopni C.
Ostatni pomysł m.in. Valerjana Romanovskiego oraz Wawrzyńca Kuca z projektu "Oswajamy Mróz" to próba pobicia rekordu Guinnessa w jeździe na rowerze stacjonarnym, w ekstremalnie niskiej temperaturze.
Valerjanowi Romanovskiemu udało się wytrzymać osiem godzin. Momentami, w specjalnej komorze na Stadionie Narodowym w Warszawie, temperatura spadała do minus 150 stopni C., oraz minus 164 stopni C.
W komorze miałem też zwykły rower górski, który testowałem przed przyszłorocznym wyjazdem do Jakucji. Pękła w nim opona przy minus 130 stopniach C. - opowiada gość RMF FM.
W komorze, przez kilka godzin jechałem bez rękawic. To jest niepojęte - opowiada Valerjan Romanovski. Najważniejsze zadanie jakie stało przed nami, to nie przegrzać organizmu - dodaje. Chodzi o to, żeby nie mieć nadprodukcji ciepła, żeby się nie spocić. Jak człowiek się spoci, to wtedy zamarza. Musieliśmy tego pilnować - tłumaczy.
W takiej temperaturze nawet trudno się rozpiąć. Jeśli doszłyby do tego potrzeby fizjologiczne, to teoretycznie nie są do zrealizowania. Trzeba się wstrzymać, albo radzić sobie jakoś inaczej - opowiada gość RMF FM. Jeżeli chodzi o jedzenie to nie było żadnego problemu. Można np. zjeść żel energetyczny - podkreśla.
Aby wytrzymać osiem godzin w ekstremalnie niskiej temperaturze, Valerjan Romanovski opracował nowatorskie rozwiązanie w dziedzinie... obuwia. Na nogach miał kilka warstw m.in. buty z filcu, specjalnego, żołnierskiego materiału z demobilu, do tego doszła też warstwa ze skóry królika oraz warstwa puchowa.
Miałem dosyć dużo ubrań i ciężkie buty, więc pedałowanie w takich warunkach jest trudne. Jechałem z prędkością od 20 do 30 kilometrów na godzinę. Pokonałem w ten sposób 200 kilometrów - opowiada.
W styczniu chcemy jechać do Jakucji. To jest najzimniejsze miejsce, gdzie mieszkają ludzie. Często, na początku roku, temperatura spada tam do minus 50 stopni C. Na rowerze chciałbym przejechać pewien odcinek. Około tysiąca kilometrów. Bez żadnego wsparcia, skazany tylko na siebie - zaznacza.
Ekipa "Oswajamy Mróz" czeka teraz na potwierdzenie, czy udało się pobić rekord. Ale jak podkreślają Valerjan Romanovski oraz Wawrzyniec Kuc, nie to jest najważniejsze. Eksperyment z ośmioma godzinami, w skrajnie niskiej temperaturze, dostarczył mnóstwo danych na temat tego, jak ludzki organizm reaguje na "zimno" i jak potrafi się do niego dostosować.