Piłkarze Turcji świętowali wyrównującą bramkę w poniedziałkowym meczu z Francją (1:1), salutując kibicom. Ten sam gest wykonali w piątek w spotkaniu z Albanią (1:0), mimo że UEFA zabrania wszelkich manifestacji politycznych na stadionach.
Na Stade de France Turcy wyrównali w 82. minucie po golu Kaana Ayhana. Co najmniej siedmiu tureckich piłkarzy podbiegło potem do narożnika boiska i salutowało kibicom, dając w ten sposób wyraz swojego wsparcia dla armii tureckiej, która w ubiegłym tygodniu rozpoczęła ofensywę w północnej Syrii przeciwko Kurdom.
Na zakończenie meczu Turcy znów wykonali wojskowy gest.
Obu incydentów nie pokazano podczas transmisji telewizyjnej ani we Francji, ani w Turcji, ale zdjęcia ze stadionu w Saint-Denis obiegły internet. Zamieścił je m.in. obecny na trybunie honorowej Stade de France minister sportu Mehmet Kasapoglu.
Mecz, zorganizowany przy wzmocnionych środkach bezpieczeństwa, przebiegał spokojnie (kibice tureccy klaskali podczas "Marsylianki"), a jedynym incydentem było wywieszenie w ostatnich minutach na trybunie transparentu z napisem: "Przestańcie zabijać Kurdów", który szybko został usunięty przez służby porządkowe.
Już w niedzielę rzecznik prasowy Europejskiej Unii Piłkarskiej Philip Townsend zapowiedział, że UEFA zbada piątkowy incydent w Stambule, gdzie tureccy piłkarze salutowali kibicom po strzeleniu zwycięskiego gola w meczu z Albanią. Zdjęcie z tej sytuacji zostało potem umieszczone na koncie tureckiej reprezentacji na Twitterze z podpisem, że zawodnicy dedykowali zwycięstwo "naszym dzielnym żołnierzom i współobywatelom, którzy ponieśli męczeńską śmierć".