Zajęli całe podium podczas rajdu w Dubaju. Teraz liczą na to samo na Dakarze. Ekipa Energylandia Rally Team powiększyła się o jedną załogę. Do kierowców Marka i Michała Goczałów dołącza najmłodszy członek rodziny - Eryk. Osiemnastolatek będzie też najmłodszym kierowcą w stawce najtrudniejszego rajdu świata. Wszyscy trzej kierowcy wystartują w klasie lekkich samochodów SSV. Czy może liczyć na specjalną opiekę lub taryfę ulgową? Z rodziną Goczałów tuż przed wylotem do Arabii Saudyjskiej rozmawiał Paweł Pawłowski.
Paweł Pawłowski RMF FM: Jak to jest zająć wszystkie miejsca na podium na jednej imprezie i jedną ekipą?
Michał Goczał: Fantastyczne uczucie. Nawet ostatnio do Marka mówiłem, że jeździmy razem trzy lata i nigdy nie staliśmy wspólnie na podium. Natomiast Eryk jest chyba naszym jakimś amulet, bo to był pierwszy rajd z nim, no i tak się złożyło, że zajęliśmy całe podium zarówno w klasie jak i w generalce rajdu Baja International Dubai. Tak że mam nadzieję na powtórzenie tego wyniku na Dakarze.
Podobno impreza w Dubaju to najlepsza okazja do treningu przed Dakarem.
Eryk Goczał: Wybraliśmy jeżdżenie w tym rajdzie, bo daje on najlepsze przygotowanie pod kątem wydm. To jest rajd w stu procentach pustynny; czyli cały czas jedziemy po piasku. Tak też było w ostatnich edycjach Dakaru w Arabii Saudyjskiej. To też krótszy rajd, w którym można przetestować zawieszenie.
To w takim razie pytanie do Eryka - czy nie ma w tobie strachu przed startem w Dakarze, który jest rajdem trudnym, wymagającym i niebezpiecznym? Ty będziesz w nim debiutował jako najmłodszy kierowca.
Eryk Goczał: Od małego oglądałem Dakar. Od kilku lat naprawdę dobrze się do niego przygotowujemy, więc razem z przygotowaniem ten strach troszeczkę schodzi. Oczywiście zawsze próbuję pamiętać o tym, że to jest jeden z najdłuższych i najtrudniejszych rajdów, więc trzeba naprawdę go szanować. Natomiast z takim przygotowaniem i z tym, że jedziemy tam we trójkę naprawdę, to bardziej zamieni się to w przyjemność. Będę tam najmłodszym zawodnikiem; myślę, że to też będzie dobra przygoda.
Trudność Dakaru wymusza też określone zachowania. Kierowcy często pomagają rywalom, jeśli pojawia się jakiś problem. Zastanawiam się czy ty - jako najmłodszy kierowca - możesz spodziewać się jakiejś szczególnej przychylności ze strony innych zawodników?
Eryk Goczał: Zakładamy, że tej opieki nie będę potrzebował. Na pewno plusem dla nas jest, że jedziemy faktycznie rodzinnie, jedziemy jako zespół. Myślę, że będziemy się trzymać jak najbliżej siebie i pomagać sobie na tej trasie. Mamy przewagę trzech samochodów.
Marek i Michał - wy na ostatnim Dakarze byliście poza podium. Po Dubaju rozumiem, że zgłaszacie kandydaturę do zwycięstwa?
Marek Goczał: Wydaje mi się, że brakło nam właśnie tego amuletu szczęścia, które podczas ostatniego rajdu zapewnił nam Eryk. Cały ostatni Dakar przebiegał pod nasze dyktando. My narzucaliśmy tempo; my wygrywaliśmy bardzo dużo odcinków. Na samym końcu okazało się jednak, że troszeczkę tego szczęścia nam brakło. Mimo bardzo dużej straty na samym początku, potrafiłem wszystko odrobić. W ostatni dzień po prostu nie zastanawialiśmy się w ogóle nad trzecim miejscem i nad tym, że ktoś nam zagraża. Zaatakowaliśmy pierwsze miejsce. No i troszeczkę nam nie wyszło. Tak samo był w mistrzostwach świata, gdzie na ostatnim odcinku też brakło nam trochę szczęścia. Dlatego mam nadzieję, że ten Dakar potraktujemy troszeczkę inaczej. Liczymy, że wcześniej zrobimy przewagę, by po prostu nie zostawić wszystkiego na ostatni dzień.
Czy to prawda, że w Dakarze nie opłaca się jechać jako pierwszy? Chodzi o przecieranie trasy, nawigację itp. Natomiast w tym roku czekają nas zmiany z tym związane.
Marek Goczał: W tym roku bardzo dużo się zmieniło, bo już nie ma kar finansowych. Za wszystko płaci się minutami. Dakar w tym roku będzie dużo cięższy, bo rywalizujemy o dwa dni dłużej; jest też więcej kilometrów do przejechania. Ja myślę, że ten Dakar jest pod wielkim znakiem zapytania, bo będzie bardzo trudny techniczne. Doszły całe dwa dni wydm. Pokazaliśmy, że na wydmach czujemy się bardzo dobrze. Miejmy nadzieję, że osiągniemy nasz cel, którym jest zajęcie całego podium.
W tym roku 70 procent trasy rajdu to nowe odcinki.
Michał Goczał: Nie ma to tak naprawdę znaczenia, ponieważ i tak nie jesteśmy w stanie ich zapamiętać. Może jedynie jesteśmy w stanie z zeszłych lat określić jakiś teren, który mniej więcej będzie w danym terytorium, w którym będziemy gdzieś jechali. Chciałbym też jeszcze podkreślić, jak wiele czynników wpływa na ten ostateczny wynik. To tak naprawdę nie jest tylko dyspozycja kierowcy, bo to jest tak samo dyspozycja pilota, całego teamu, mechaników, wszystkich ludzi związanych z naszym startem. Naprawdę bardzo dużo czynników wpływa na to, jaki na końcu uzyska się rezultat.
Wybieracie się tam jedną ekipą, ale trzema zespołami, jadącymi w trzech samochodach. Czy to oznacza, że musicie zabrać ze sobą więcej sprzętu i więcej ludzi do obsługi?
Marek Goczał: Według przepisów wygląda to tak, że może być tylko dwóch mechaników. Mogą być dodatkowo osoby koordynujące; mogą być menadżerowie teamu; mogą być logistycy, kierowcy ciężarówek, kierowcy komputerów, ale my mamy tylko do dyspozycji dwóch mechaników i całą otoczkę, infrastrukturę. My jedziemy z dużą firmą, która nazywa się South Racing. Jest to największa firma, która obsługuje samochody z naszej kategorii. Są też producentem tych samochodów. Wszystkie samochody, które startują na tym rajdzie, są w 90 procentach ich produkcji. Generalnie nie ma czegoś takiego w naszej kategorii, że ktoś ma lepszy samochód, gorszy samochód. My wszyscy mamy jednakowe maszyny. Możemy tylko i wyłącznie nadrobić umiejętnościami. Ścigamy się po prostu wszyscy równo, a nasza kategoria jest największa.
Pilotem w jednym z waszych aut będzie Szymon Gospodarczyk. To na co dzień pilot Miko Marczyka w rajdach WRC2. Jak długo zajmuje mu przestawienie się z dyktowania trasy w rajdach płaskich na nawigowanie po dakarowych bezdrożach?
Michał Goczał: Szymon przed Dakarem codziennie biega i schudł już 2 kilogramy. Mówię: Szymon nie przesadzaj, bo już i tak jesteś wystarczająco szczupły. Lepiej idź na siłownię, żeby miał kto koła nosić... Ale w ostatniej rozmowie ustaliliśmy, że on się zajmuje nawigacją, a ja będę ruszał kluczami. Wydaje mi się też, że WRC2 a Dakar to są zupełnie dwie inne dyscypliny. W WRC jest zapoznanie z trasą; u nas jedziemy tak naprawdę na takim freestyle'u. To, co jest w książce, to Szymon dyktuje. I tak naprawdę oceniamy trasę przez pryzmat tego, co widzimy. Szymon świetnie sobie z tym radzi. Jest wielozadaniowy.
Rozmawiamy tuż przed waszym wylotem. Kiedy będziemy publikować rozmowę, będziecie już w drodze. A co z waszym sprzętem?
Eryk Goczał: Sprzęt jest budowany i przygotowywany w Portugalii. Nasze trzy samochody już wyjechały wcześniej na rajd Dubaju. To był też rajd przygotowawczy dla tych samochodów. Chcieliśmy wszystko sprawdzić i potwierdzić, że działa. Teraz auta są w Arabii i już na nas czekają. Jeśli chodzi o nasze przygotowanie, to próbujemy się przygotować fizycznie już kilka miesięcy wcześniej. Tak naprawdę po ostatnim Dakarze już zaczęliśmy się przygotowywać do tej najbliższej imprezy. Teraz jesteśmy na takiej końcówce tego przygotowania. Teraz trzeba dużo jeść, żeby nabrać troszeczkę masy i energii. Na miejsce jedziemy kilka dni wcześniej, żeby zaaklimatyzować się. Na miejscu będzie także shakedown, czyli sprawdzenie samochodów i stuprocentowe dostosowanie ich do Dakaru.