Agnieszka Radwańska uważa, że o jej porażce w trzeciej rundzie wielkoszlemowego US Open z reprezentantką gospodarzy CoCo Vandeweghe zadecydowało zaledwie kilka punktów. "Każdy z setów mógł zakończyć się inaczej" - oceniła polska tenisistka.
Rozstawiona z "10" Radwańska przegrała w Nowym Jorku z Vandeweghe (20.) 5:7, 6:4, 4:6. W spotkaniu nie zabrakło zarówno długich efektownych wymian, jak i błędów po obu stronach.
Mecz rozstrzygnął się za sprawą kilku punktów. Tak naprawdę każdy set mógł zakończyć się inaczej. Czasem potrzebujesz po prostu trochę więcej szczęścia, ja go dziś nie miałam - podsumowała w rozmowie z dziennikarzami Radwańska.
Potężnie zbudowana Vandeweghe słynie z potężnego uderzenia. Pomaga jej to w zdobywaniu punktów bezpośrednio z serwisu oraz przy returnach. CoCo dziś świetnie returnowała. Robi to zawsze, więc wiedziałam, że tego muszę się spodziewać - dodała Polka.
Jej sobotnie spotkanie z Amerykanką trwało prawie trzy godziny. Był to siódmy pojedynek tych tenisistek, a drugi w tym roku. Bilans jest wciąż korzystny dla krakowianki, która wygrała pięć z tych konfrontacji, w tym w dwóch setach (6:3, 6:2) niespełna miesiąc temu w pierwszej rundzie turnieju WTA w Toronto.
Aga to dla mnie trudna rywalka, właściwie dla każdego. Stwarza wiele problemów, przebija na drugą stronę wiele piłek, stosuje wiele trudnych zagrań. To ciężko wywalczone zwycięstwo. Nie pozostaje mi nic innego jak być dumną z tego jak rywalizowałam i walczyłam. Myślę, że doda mi to pewności siebie - zaznaczyła Vandeweghe.
Jeden z dziennikarzy zapytał ją, jakie wyciągnęła wnioski z wcześniejszych meczów z Radwańską. 25-letnia zawodniczka z USA już przed meczem trzeciej rundy w Nowym Jorku podkreślała, że do Toronto pojechała zmęczona udziałem we wcześniejszym turnieju w Stanford, gdzie dwa dni wcześniej grała w finale.
Nie zaliczam tego spotkania do tych, z których mogłabym się coś nauczyć. Wiem, że Agnieszka potrafi postawić mnie nieraz w niewygodnej sytuacji. Bardziej chodziło o to, co ja zamierzam zrobić, by się temu przeciwstawić. Postanowiłam, że będę przede wszystkim starała się wytrzymać długie wymiany. Sprawiłam, że wiele jej gemów serwisowych było długich, wydłużały się one wraz z przebiegiem spotkania - analizowała.
Polka po raz 12. z rzędu startowała w US Open. To jedyny turniej wielkoszlemowy, w którym jeszcze nigdy nie znalazła się w "ósemce". Na 1/8 finału zatrzymała się pięciokrotnie - w latach 2007-08 i 2012-13 oraz w poprzednim sezonie.
Trenująca pod okiem słynnego przed laty Australijczyka Pata Casha Vandeweghe w styczniu dotarła do półfinału Australian Open, a w lipcu do ćwierćfinału Wimbledonu. W US Open do tego roku jej najlepszym wynikiem była druga runda.
Bardzo się cieszę, że udało mi się dostać do drugiego tygodnia turnieju. Jestem o krok bliżej tego, czego chciałabym tutaj dokonać. Pat dał mi konkretne wskazówki, jak mam spożytkować energię i przełożyć ją na to, co dzieje się na korcie. Uważam, że działa to bardzo dobrze - oceniła tenisistka urodzona w Nowym Jorku.
(mal)