Agnieszka Radwańska pokonała Amerykankę Varvarę Lepchenko 7:5, 6:1 i awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA na twardych kortach w Dausze. Kolejną przeciwniczką 22-letniej krakowianki będzie jutro także zawodniczka z USA - Christina McHale, która pokonała w trzeciej rundzie Izraelkę Shahar Peer 4:6, 6:3, 6:4.
Radwańska po raz drugi trafiła na Lepczenko. Poprzednio pokonała ją w styczniu 2007 roku w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Australian Open 5:7, 6:3, 6:2. Od początku spotkania nieregularna gra Amerykanki utrudniała Polce złapanie właściwego rytmu. Do stanu 4:4 zawodniczki dość pewnie utrzymywały swoje podania, zanim w dziewiątym Radwańska nieoczekiwanie pozwoliła się przełamać.
Odrobiła jednak straty, a gdy objęła prowadzenie 6:5 miała miejsce nieplanowana kilkuminutowa przerwa, wymuszona awarią mocowania kamery telewizyjnej zawieszonej nad kortem. Po wznowieniu meczu Polka zdobyła drugiego "breaka".
W drugiej partii Lepchenko wyraźnie się pogubiła i można było odnieść wrażenie, że nie potrafiła przejąć nawet na chwilkę inicjatywy w wymianach. Przegrała pierwsze trzy gemy, zanim zdołała zdobyć jedynego, przy swoim serwisie. Po godzinie i 31 minutach gry wyrzuciła na aut piłkę z forhendu przy pierwszym meczbolu.
Ona potrafi mocno uderzać piłkę i kiedy trafia jest naprawdę groźna, co pokazała w pierwszym secie. Dlatego od początku drugiego musiałam się zmobilizować, by nie złapała swojego rytmu. Cieszę się, że znów tu gram, bo bardzo lubię to miejsce. Cieszę się też, że jestem już w ćwierćfinale - powiedziała przed zejściem z kortu Agnieszka Radwańska.
Polska startuje w turnieju w Dausze po raz trzeci. W 2008 roku dotarła do półfinału, przegrała jednak z Rosjanką Marią Szarapową. W tym tygodniu Radwańska startowała jeszcze w deblu, razem ze Słowaczką Danielą Hantuchovą. Para rozstawiona z trójką miała w pierwszej rundzie wolny los, a w drugiej przegrała z Niemkami Kristiną Barrois i Anną-Leną Groenefeld 1:6, 2:6.