Austriacy wygrali drużynowy konkurs lotów narciarskich w Planicy. Na drugim miejscu uplasowali się Norwegowie, a na trzecim Niemcy. Biało-czerwoni, który skakali bardzo równo, zajęli piątą lokatę.
Jako pierwszy w naszym zespole skakał Maciej Kot, który potwierdził, że dobrze czuje się na mamucie w Planicy, osiągając 188,5 m. Dzięki temu zajmowaliśmy - bardzo wysokie - 3. miejsce. Dobrze spisał się także drugi z naszych reprezentantów Piotr Żyła (198,5 m), co pozwoliło nam utrzymać miejsce w czołówce. Aleksander Zniszczoł i Kamil Stoch także nie zawiedli. Młody zawodnik zanotował 194,5 metra, a lider naszej kadry 209,5 metra. Równe skoki dały naszym zawodnikom 5. miejsce po pierwszej serii.
Na półmetku rywalizacji prowadzili Austriacy przed Norwegami (zaledwie o 0,2 punktu) i Niemcami. Słoweńcy mimo świetnego skoku Kranjca (231,5 m) plasowali się tuż za podium.
Kot - rozpoczynający w polskiej ekipie drugą część rywalizacji - miał w czasie lotu poważne problemy. Polak bronił się przed niebezpiecznymi podmuchami wiatru. Mimo problemów udało mu się dolecieć do granicy 193 m. Utrzymaliśmy 5. miejsce, ale Japończycy po dobrej próbie Taku Takeuchi odrobili do nas większość strat. Półtora metra dalej od Kota skoczył Żyła i obie drużyny dzieliło 8 punktów. 17-letni Zniszczoł w trzeciej kolejce skoczył 183,5 m. Doświadczony Kasai lądował 1,5 metra dalej i Japonia odrobiła kilka "oczek". O tym, kto wywalczy 5. miejsce, miał rozstrzygnąć pojedynek Stocha i Ito. Japończyk skoczył 206,5 m, a Stoch 203,5 m. Otrzymał jednak lepsze noty i obronił 5. pozycję.
W finałowej serii Austriacy nie pozostawili rywalom złudzeń. Norwegowie, choć po pierwszej serii tracili do liderów tylko 0,2 punktu, szybko zaczęli tracić dystans. Co więcej, musieli się bronić przed atakami Słoweńców i Niemców. Przed ostatnią serią Austria miała 60 punktów przewagi nad Norwegią. Trzecie miejsce zajmowali Niemcy (20 punktów straty do Norwegii), za podium plasowała się Słowenia (15 punktów za Niemcami). W ostatniej kolejce sytuacja nie zmieniła się.