Mistrz świata sprzed roku Krzysztof Ignaczak uważa, że w poniedziałkowym meczu Pucharu Świata Polacy mają 50 proc. szansy na wygranie z Amerykanami. Jak na razie obie ekipy po ośmiu kolejkach są niepokonane.
Amerykanie grają bardzo równo, nie mieli jeszcze ani jednego słabszego dnia. Stracili jedynie dwa sety w ośmiu meczach. To wszystko świadczy o ich sile. My jednak tworzymy zespół, który nakręca się po zwycięstwach. Jesteśmy żądni sukcesu i rozpędzeni, dlatego właśnie uważam, że będziemy świadkami bardzo wyrównanego spotkania. A szanse? Oceniam 50 na 50 - powiedział Ignaczak.
Amerykanie i Polacy to jedyne zespoły, które w japońskim turnieju nie przegrały jeszcze meczu. W tabeli jednak wyżej jest USA, bo biało-czerwoni ledwo wygrali z Iranem 3:2.
Drużyna Stanów Zjednoczonych jest znakomicie przygotowana. Widać, że przyjechała do Azji z jednym celem - wywalczeniem kwalifikacji olimpijskiej. My jednak dokładnie tak samo. Może mieliśmy trudniejsze momenty. Początkowo nie wszystkie mecze wyglądały tak, jak powinny i jak byśmy sobie tego życzyli, ale liczy się efekt końcowy. Chłopaki wiedzą o co grają i są bardzo zdeterminowani - podkreślił zeszłoroczny mistrz świata.
Ignaczak uważa, że nawet ewentualna porażka z USA nie przekreśla jeszcze szans biało-czerwonych na awans do igrzysk. Ważne jest, by nie stracić koncentracji. To spotkanie będzie na pewno kluczowe dla końcowego zwycięstwa w Pucharze Świata, ale nie przesądzi jeszcze o awansie lub jego braku do Rio de Janeiro. Na razie polski walec brnie do przodu i oby nikt go nie zatrzymał - powiedział.
Podopieczni Stephane’a Antigi nie mają szczęścia do meczów z Amerykanami. W zeszłym roku przegrali z nimi w mistrzostwach globu, a w tegorocznej edycji Ligi Światowej wygrali zaledwie jeden z pięciu meczów.
USA ma patent, jak wygrywać z nami, ale na szczęście jesteśmy takim zespołem, który nie patrzy wstecz. Każde spotkanie to nowe rozdanie. Mamy charakter i na takie starcia potrafimy się szczególnie mobilizować. Wystarczy przypomnieć sobie pojedynek z Rosjanami. Chłopaki też na pewno pałają żądzą rewanżu i każdy da z siebie 110 procent - przypomniał Ignaczak.
Biało-czerwonych czeka, oprócz meczu ze Stanami Zjednoczonymi, jeszcze starcie z Japończykami i Włochami. Dwie najlepsze drużyny całego turnieju zapewnią sobie udział w przyszłorocznych igrzyskach.
Spotkanie z USA rozpocznie się w poniedziałek o godz. 10.10 czasu warszawskiego. Z Japonią Polacy zagrają we wtorek o 7.10, zaś z Włochami w środę o 3.30 nad ranem.
(az)