Snowboardzistka Aleksandra Król przyznaje, że na Igrzyska Olimpijskie w Pekinie jedzie po medal. Zawodniczka wygrała niedawno w Austrii zawody Pucharu Świata w slalomie gigancie równoległym. To jej największy sukces w karierze. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim Aleksandra Król opowiedziała o swoich oczekiwaniach i obawach związanych z igrzyskami. Co daje jej spokój i pewność siebie, a co kładzie się cieniem na olimpijskich przygotowaniach?

Aleksandra Król to doświadczona snowboardzistka. Już dwukrotnie reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich. W 2014 roku w Soczi zajęła 30. lokatę. W Pjongczangu była już 11.

Jadę na te igrzyska osiem lat starsza niż w debiucie. Jestem zupełnie inną osobą, mam więcej doświadczenia.  Dużo korzystałam z pomocy psychologa sportu. Sama mam takie wykształcenie więc wiem jakie techniki na mnie działają. To bardzo pomocne - podkreśla Aleksandra Król w rozmowie z RMF FM. Na pierwszych igrzyskach byłam zestresowana, sztywna jak kołek. Nie wiedziałam, jak jeść taką wielką imprezę. W Pjongczangu było już dużo lepiej, a teraz mam poczucie, że to mój czas - ocenia.

Niedawne zwycięstwo w Pucharze Świata przyszło w dobrym momencie. Jesienią Polka z powodu kontuzji straciła czas w okresie przygotowawczym. Teraz dostała cenny sygnał, że forma idzie w górę i to w najlepszym momencie. 

Na pewno jest dużo spokojniejsza i w takim stanie pojadę do Chin. Na treningach jestem szybka, ale zawsze pojawiały się jakieś błędy na zawodach. Teraz w końcu udało się pokazać pełnię możliwości. Jesteśmy zadowoleni z trenerem jak przebiegają przygotowania. Trzeba to tylko utrzymać do dnia startu, czyli do 8 lutego. Rozmawialiśmy o tym w reprezentacji, że po tej ciężkiej pracy w ostatniej chwili może pojawić się Covid. Robimy wszystko by uniknąć zakażenia, ale mogę powiedzieć, że teraz bardziej od rywalek boję się właśnie Covidu. Staram się jednak o tym za dużo nie myśleć - mówi dwukrotna olimpijka.

Aleksandra Król opowiedziała nam także, czym różni się europejski śnieg od tego w Chinach, bo warunki do rywalizacji na igrzyskach będą z tego powodu znacząco różniły się od codzienności Pucharu Świata.

W Azji ogólnie jest zupełnie inny śnieg. Bardziej agresywny. Ma inną wilgotność. Są też zupełnie inne temperatury. Kilka dni zajmie zaadaptowanie się do tych warunków. Trudno określić, co znaczy ten agresywny śnieg. On bardzo trzyma deskę w skręcie. Nie pozwala jej wrzucić w ześlizg. Ważne jak zaczniemy zakręt, żeby go dobrze ukierunkować. Trzeba bardzo dobrze jechać na krawędzie deski. To bardzo zbity śnieg. Trudno to do czegoś porównać - opisuje nasza snowboardzistka. 

Opracowanie: