Polski Związek Narciarski oficjalnie potwierdził, że Thomas Thurnbichler będzie nowym trenerem polskiej kadry skoczków narciarskich. Podpisał umowę na cztery lata. To już trzeci Austriak na stanowisku głównego trenera naszej reprezentacji w XXI wieku. Czego możemy się po nim spodziewać, co o nim wiemy, o tym Aleksandra Filipek w radiu RMF24 rozmawiała z Jakubem Kotem, ekspertem skoków z Eurosportu.
Aleksandra Filipek: Austriak w czerwcu skończy 33 lata. Zaznaczam to dlatego, że jest młodszy od naszych czołowych zawodników, od Kamila Stocha czy Piotra Żyły. Czy uda mu się pozytywnie wpłynąć na naszych skoczków, jednak starszych i bardziej utytułowanych od siebie?
Jakub Kot: No właśnie to będzie chyba jego największy problem w tych najbliższych miesiącach współpracy z polską kadrą. Zakładam, że do młodych zawodników powinien trafić, nie tylko poprzez swój wygląd właśnie, taki jaki prezentuje.
Luzacki.
Dokładnie. Natomiast wiemy w jakiej otoczce wszystko się kończyło z trenerem Michałem Doleżalem. Gdzieś tam ci starsi zawodnicy nie byli chętni, żeby zmieniać i stanęli murem za trenerem. Teraz zostają tak naprawdę trenera, którego też oni dobrze nie znają, bo jest to jednak człowiek - nie użyję słowa znikąd - bo on gdzieś tam pracował w klubie, potem z kadrą juniorską austriacką, potem był asystentem trenera Widholzla, więc dziś jest to człowiek z cienia wyjęty, najstarsi zawodnicy niekoniecznie muszą go znać. Teraz pytanie jakie metody znajdzie ten młody trener, żeby tutaj młodych ze starszymi zawodnikami scalić i zrobić jedną, fajną drużynę, przekonać tych starszych do siebie, do swojej wizji szkoleniowej. Według mnie to jest dobry krok. To jest krok bardzo ciekawy, odważny, ale używam tych słów w tym pozytywnym słowa znaczeniu. Kiedyś trzeba przyryzykować. Mamy kolejną olimpiadę. Te cztery lata teraz będą leciały bardzo szybko do kolejnych igrzysk olimpijskich, więc jeśli coś zmieniać, próbować, to kiedy, jak nie teraz?
A może z drugiej strony, to jest właśnie taka zapowiedź, że ta młodość idzie do polskich skoków, prawda? No bo chyba zgodzimy się, że trzeba już zacząć szukać godnych następców dla naszych mistrzów. Uda mu się to?
To jest tak, że my młodzież zdolną mamy. Naprawdę mamy - może niewielu - ale naprawdę mamy młodych, zdolnych zawodników. Problem jest taki, że albo oni przedwcześnie kończą kariery, bo nie mogą się odnaleźć w tym takim rytmie poza kadrą, bez sponsora, bez finansowania i idą po prostu do pracy, zajmują się rodzinami. Albo po prostu zostają w skokach, ale nie mogą wykonać tego najtrudniejszego kroku, czyli przejść z poziomu FIS Cup Continental do poziomu Pucharu Świata, do wygrywania igrzysk olimpijskich, do wygrywania mistrzostw świata. I tu mam nadzieję, że taka świeżość, ta austriacka młodzież, która przyjdzie pozwoli uwolnić potencjał tych naszych młodych zawodników, bo my mamy zdolnych zawodników, tylko brakuje tej kropki nad i, żeby oni postawili ten najważniejszy krok w swojej karierze, czyli przenieśli swój potencjał na te wyniki na najwyższym szczeblu i mam nadzieję, że temu austriackiemu teamowi to się uda.
Czy ta świeżość to jest to, co mogło zadecydować o tym pomyśle na zatrudnienie Austriaka u nas? Czy może coś jeszcze za nim przemawia?
To już pytanie do Polskiego Związku Narciarskiego czym się kierowali. Na pewno to nie były łatwe negocjacje, bo na stole była kandydatura Miki Kojonkoskiego, Aleksandra Pointnera. Gdzieś tam ludzie, którzy żyją w świecie skoków wiedzieli, że są to może mało realne kandydatury, ale jednak powiedzmy były. Potem się okazuje, że z kim teraz rozmawiać? No nie bardzo z kim, nie mamy za bardzo kart na stole - my jako Polski Związek. Tutaj nie do końca zostały na stole też inne kandydatury, jakieś mocne czy ciekawe. I nagle pojawia się Thomas Thurnbichler. Ale, jak zobaczymy sobie na austriacką myśl szkoleniową: trenerem Norwegów - Alexander Stockl - Austriak, trener Austriaków - Andreas Widholzl, trenerem Niemców - Stefan Horngacher, Werner Schuster - trener Schlierenzauera. To wszystko są Austriacy, więc naprawdę mają świetną myśl szkoleniową, świetne ośrodki, świetnych juniorów, świetne wyniki u kobiet. To tylko pokazuje, że chyba idziemy w dobrym kierunku, szukamy w dobrym kierunku.
To jest informacja, która dziś pojawiła się dopiero w mediach. Czy są już jakieś pierwsze komentarze w waszym świecie, świecie ekspertów? Tutaj słyszę z Pana ust nadzieję na to, że będzie dobrze, ale co mówi się jeszcze więcej w waszym środowisku?
Nie wiem co mówią inni, natomiast wiadomo, każdy gdzieś tam może mieć swój punkt widzenia i jeden będzie za tym, żeby zostało to co było, drugi będzie chciał zmiany. Ja ze swojego punktu widzenia patrzę na to jak ten sezon wyglądał. Zarówno jak chodzi o wyniki na mistrzostwach świata juniorów, na igrzyskach olimpijskich, na pucharach świata, jak chodzi o skoki kobiet, skoki mężczyzn - to widzimy, że nie jest dobrze. Nie możemy się czarować, udawać że jest dobrze. Nie jest dobrze. Mamy zdolne dziewczyny, zdolnych chłopaków, trzeba coś zmienić, dofinansować, zmienić jakiś sposób myślenia, działania, żeby te wyniki przyszły i według mnie, to jest krok w dobrym kierunku. Mam nadzieję i trzymam kciuki za Austriaka i jego asystentów, że gdzieś tam w połączeniu z kadrą B Maćka Maciusiaka, z połączeniem z kadrą młodzieżową Daniela Kwiatkowskiego, czyli z połączeniem z polską myślą szkoleniową, naprawdę te wyniki prędzej czy później przyjdą, na różnych szczeblach i kobiecych, i męskich, i tych niższych szczeblach, i tych wyższych.
Tak jak Pan powiedział - potrzeba nam zmian - oby więc ta była dla nas po prostu dobra. Jakub Kot był naszym gościem. Bardzo dziękuję pięknie za rozmowę i za przybliżenie nam sylwetki nowego trenera. Będziemy obserwować w takim razie, dziękuję bardzo i do usłyszenia.
Dziękuję, do widzenia.