"Już dawno nie patrzyłem w stronę zegara i nie mierzyłem się ze stoperem. Trzeba będzie znowu poczuć ten stres" - mówi Michał Kościuszko w rozmowie z Piotrem Salakiem. Kierowca rajdowy wraca do rywalizacji po 11 latach przerwy - po tym, jak jego karierę przerwała kontuzja. Teraz zamierza startować w rajdach terenowych. O wyzwaniach, uczeniu się nowej dyscypliny i aucie, którym będzie jeździł, sportowiec opowiedział w internetowym Radiu RMF24.
Jedenaście lat temu, podczas Rajdu Niemiec, Michał Kościuszko doznał poważnej kontuzji - złamania kręgosłupa. Wypadek na długo wykluczył go z aktywnego uczestnictwa w rajdach. Teraz jednak kierowca powraca do uprawiania sportu - z czego wynika ta decyzja?
Ta 11-letnia rozłąka dała mi się we znaki i chyba po prostu znowu dostałem taką możliwość i propozycję, żeby wrócić za kierownicę i postanowiłem z niej skorzystać. Paradoksalnie, przez ten okres niestartowania jeździłem więcej różnymi samochodami wyścigowym, rajdowymi na szutrze, asfalcie, śniegu, lodzie, wszędzie gdzie się tylko da, szkoląc kierowców i organizując eventy - opowiadał Kościuszko.
Cały czas byłem w gazie i nie zatęskniłem za prowadzeniem samochodu, ale już dawno nie patrzyłem w stronę zegara i nie mierzyłem się ze stoperem - stwierdził rajdowiec. Kościuszko przyznał, że stres towarzyszy mu zawsze. Jak jednak dodał, z wiekiem zmieniło się jego podejście do sportowej rywalizacji.
Już nie jestem młodą strzelbą i nie spalam się na starcie, tylko chcę mieć jak najwięcej fun-u, radości z tego, że prowadzę ten pojazd. Nie boję się o swoje umiejętności techniczne, o swoją prędkość taką zero-jedynkową w kwestii technicznej prowadzenia pojazdu, bo wiem, że potrafię to robić - mówił kierowca.
Powracający do uprawiania sportu Kościuszko tym razem wybiera rajdy terenowe. 38-latek dołączył do zespołu Polaris Polska Racing Team, potwierdzając start w pełnej kampanii Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych. To dyscyplina, która różni się od dotychczasowych doświadczeń w karierze Polaka, co generuje dodatkowe wyzwania.
Wyzwaniem dla mnie na pewno będzie inny rodzaj nawigacji, który jest w tym sporcie. Do tej pory byłem przyzwyczajony do tego, że pilot dyktował mi dokładnie, jak wygląda kolejny zakręt, jaki jest jego stopień, jaka jest jego długość, jaka jest odległość do kolejnego zakrętu. Wiedziałem dokładnie, co się zaraz wydarzy - tłumaczył sportowiec.
Tutaj pilot mi mówi np., że za trzy kilometry będzie lekki zakręt w lewo z drogi. Ja przez te trzy kilometry jadę, co widzę, a tam są szczyty, hopy, drzewa, dziury, wszystko dookoła i trzeba samemu podjąć decyzję, co z tym fantem zrobić, więc tego będę musiał się nauczyć - wyznał Kościuszko. Kierowca podkreślał, jak ważna w rajdach samochodowych jest rola pilota.
Pilot cały czas powinien być aktywny i wspierać swojego kierowcę, wiedząc, gdzie jechać i też czytając zachowanie kierowcy za kierownicą. Dotarcie z nowym pilotem Arturem Kordalą, z którym będę startował i debiutował w tym roku, będzie dla mnie też czymś zupełnie nowym - przyznał rajdowiec. Jak dodał, razem z pilotem przejechali już wspólną trasę, jednak były to jedynie testy, które różnią się od rzeczywistego wyścigu.
Książkę drogową, czyli naszą Biblię mówiącą o tym, jak będzie wyglądał kolejny odcinek, dostajemy na 15 minut przed startem do OS-u, więc ani pilot, ani ja nie wiemy, którą drogą będziemy jechać i jak ona będzie wyglądać. W rajdach płaskich sytuacja jest inna, bo z każdym odcinkiem możemy zapoznać się dwukrotnie, zrobić własne notatki, na własny sposób opisać tę trasę, a tu dostajemy już bardzo ogólny opis zrobiony przez organizatora - tłumaczył Kościuszko.
Rajdowiec wskazywał na kolejne różnice pomiędzy rajdami płaskimi a terenowymi. Nową trudnością okazuje się konieczność rozłożenia sił, zarówno przez kierowcę, jak i całą załogę.
Rajdy płaskie są sprintem, a rajdy terenowe maratonem. Tutaj trzeba rozłożyć siły. Również chodzi o to, żeby jak najszybciej przejechać z punktu A do punktu B, również jest kierownica i są cztery koła, więc zasady ogólne są bardzo zbliżone, ale trzeba rozłożyć siły sprzętu, bo nie wytrzyma stuprocentowego tempa od startu do mety, raczej nie wytrzyma - porównywał kierowca.
Również załoga musi rozłożyć całą swoją koncentrację i przygotowanie fizyczne na odcinki dużo dłuższe, które trwają po kilkadziesiąt minut albo i czasami godzin, więc tutaj jest się z czym mierzyć. Powiem więcej po pierwszym rajdzie, bo sam trochę wkraczam w nieznany ląd, co nie ukrywam, jest bardzo ekscytujące - przyznaje sportowiec. Rozmówca Piotra Salaka wymienił również różnice pomiędzy samochodami do obu rodzajów rajdów.
To jest zupełnie coś innego niż samochód rajdowy - mówi Kościuszko, opisując możliwości pozbawionego szyb pojazdu SSV Polaris PRO R, w tym ogromny skok zawieszenia i możliwość do przejeżdżania przez nierówności z niezwykłą prędkością.
Jak dojechałem na pierwszych testach do ogromnych dziur, to byłem przekonany, że muszę się wręcz zatrzymać, przejechać, delikatnie zjechać, wyjechać na szczyt kolejnej górki i dopiero odkręcić gaz. Pilot mnie pyta - "co ty robisz?" Ja mówię "Przecież to jest dziura, tutaj się nie da tak przejechać", a on: "Gaz do dechy, w ogóle się nie zastanawiaj" - opowiadał kierowca. Jak podsumował, sprzęt jest zupełnie inaczej przygotowany niż w rajdach płaskich.
Piotr Salak, przywołując postać Carlosa Sainza i Krzysztofa Hołowczyca, zwrócił uwagę na fakt, że kierowcy często wybierają rajdy terenowe. Jak podkreślał Michał Kościuszko, oferują one nie tylko adrenalinę, ale też bliskość z naturą i konieczność nieustannej improwizacji.
To jest wolność, pęd, wiatr we włosach, oczywiście jeździmy w kasku, ale te pojazdy w ogóle nie mają szyby, więc jak jest dobra pogoda, to jest w ogóle bajecznie. Jak jest zła pogoda, to jest trochę mniej bajecznie, bo jesteśmy cały czas ubłoceni, więc różnie z tym bywa, ale cały czas obcujemy z naturą, jeździmy w pięknych miejscach, no i trzeba wykazać się ogromną improwizacją, a ja to lubię - przyznał kierowca.
Kościuszko nie wyklucza również startu w Rajdzie Dakar. Jak jednak dodaje, cel ten wydaje się rozciągnięty w czasie.
Chciałbym kiedyś, czemu nie, ale muszę się nauczyć trochę pływać w tej nowej rzece, nie chcę tutaj hucznych zapowiedzi składać. To naprawdę jest inna dyscyplina sportu - podkreśla rajdowiec. Nie ukrywa jednak, że treningi na Saharze utwierdziły go w przekonaniu o niezwykłości pustynnych warunków.
Już 19 kwietnia Michał Kościuszko stanie na starcie Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych w Drawsku Pomorskim.
Planujemy razem z Polaris Polska Racing Team wziąć udział w całym cyklu i w wybranych dodatkowych startach, jeżeli nam się to uda, poza granicami Polski. Kroczek po kroczku chcemy zbudować samochód, dozbroić go, zbudować pewność siebie, załóg, które startują w zespole i wyjść poza nasze podwórko - powiedział kierowca.
Przygotowania do rajdów terenowych różnią się od tych znanych z płaskich tras. Trzeba mieć więcej wytrzymałości - podkreśla Kościuszko. Długie odcinki specjalne, wymagające dobrej strategii rozłożenia sił i koncentracji, to dla sportowca zupełnie nowe zadanie.
Podchodzę w sposób bardzo profesjonalny do powierzonego mi zadania i chcę się wywiązać z niego najlepiej, jak potrafię. Tak, jak zawsze byłem uczony. Jeżeli coś mam zrobić to robię to na 100 proc. i profesjonalnie - mówił Michał Kościuszko.
Opracowanie: Milena Brosz