Nieco w cieniu rywalizacji Milanu z Barceloną pozostaje dwumecz Galatasaray Stambuł z Schalke 04 Gelsenkirchen. Być może niesłusznie, bo Turcy po zimowych wzmocnieniach mogą w Lidze Mistrzów sporo namieszać, a przejście niemieckiej ekipy wydaje się nie być zbyt trudnym zadaniem.
W Bundeslidze Schalke gra ostatnio po prostu fatalnie. W ostatniej kolejce udało mu się tylko zremisować z FSV Mainz 2:2, wcześniej zespół z Gelsenkirchen przegrał 0:4 z Bayernem Monachium i 1:2 z zamykającym tabelę Greuther Furth. Ostatnie ligowe zwycięstwo drużyna Jensa Kellera odniosła miesiąc temu (5:4 z Hannoverem). Efekty słabej formy są bardzo wymierne. Schalke w tabeli jest na 9. miejscu, a do lidera traci 27 punktów.
W Stambule nastroje są zgoła odmienne, bo Galatasaray w ostatnich 10 meczach w lidze tylko raz zeszło z boiska pokonane. Jeśli do tego dodamy poważne zimowe transfery, czyli przenosiny do Turcji Wesleya Snejidera i Didiera Drogby, to łatwo przewidzieć, kto jest faworytem tej rywalizacji. Zresztą warto przyjrzeć się reszcie składu "Galaty". Na bramce Fernando Muslera z Urugwaju, w obronie Emmanuel Eboue z Wybrzeża Kości Słoniowej, w pomocy jeszcze Hamit Altintop czy Brazylijczyk Felipe Melo. Schalke może im przeciwstawić Klaasa-Jana Huntelaara, który po przejściach ostatnio trafia rzadziej, Jeffersona Farfana, czy nowy nabytek - Michaela Bastosa. To porównanie też wypada dla Niemców blado.
W Turcji marzą o odrodzeniu piłkarskiej potęgi i powoli robią kolejne kroki w stronę sukcesu. Na razie największym sukcesem Galatasaray jest ćwierćfinał rozgrywek w sezonie 2000/2001, w którym Turcy przegrali z Realem Madryt.