Pogoń Szczecin zremisowała w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy z duńskim Broendby 1:1. Rewanż za tydzień w Kopenhadze.
Kilkuset kibiców klubu z przedmieść Kopenhagi od czwartkowego poranka opanowało centrum Szczecina. Upodobali sobie puby na deptaku. Na dwie godziny przed meczem, ze śpiewem i okrzykami na ustach, przemaszerowali przez miasto na stadion. Przez nikogo nie zaczepiani, niekiedy wręcz oklaskiwani przez mieszkańców. Już dla takich scen warto było zagrać w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy, by zobaczyć, że piłka może łączyć i cieszyć kibiców obu rywalizujących zespołów. Takiego pochodu Szczecin nie widział dobrych kilkanaście lat.
Duńczycy na konferencji prasowej zapowiadali, że ich celem na ten sezon są rozgrywki grupowe LKE. Aby udowodnić swoje ambicje od pierwszego gwizdka Serba Nenada Minakovicia zagrali bardzo agresywnie. Na premierowe 10 minut zamknęli gospodarzy na ich polu karnym.
Już w 3. minucie Marko Divkovic miał doskonałą okazję do zdobycia gola, ale jego strzał z ostrego kąta zdołał obronić Dante Stipica.
Z czasem Pogoń otrząsnęła się z dominacji rywali i w 20. min po raz pierwszy musiał się refleksem wykazać 22-letni bramkarz Mads Hermansen. Sprawdził go Jean Carlos Silva, którego mocny strzał z prawej strony pola karnego celował pod poprzeczkę. Duńczyk sparował piłkę na róg.
Kiedy wydawało się, że gra się wyrównała, goście przeprowadzili akcję bramkową. Długi przerzut na prawe skrzydło trafił do Simona Hedlunda, ten z końcowej linii wycofał na środek pola karnego, a Blas Riveros w pełnym biegu trafił do siatki gospodarzy. Stipica nie miał szans tego obronić.
Pod koniec pierwszej połowy Duńczycy mogli podwyższyć prowadzenie, jednak dwukrotnie Stipica uratował swój zespół przed stratą kolejnych goli. Najpierw Chorwat sparował na róg kolejne uderzenie Riverosa, a chwilę później obronił rzut wolny wykonywany z linii pola karnego.
Na druga połowę Pogoń wyszła odmieniona. To gospodarze kreowali grę i zamykali gości na ich połowie boiska. Na bramkę Duńczyków strzelali: Damian Dąbrowski, Jean Carlos (trzykrotnie), Kamil Grosicki czy Kamil Drygas. Obrońcy lub bramkarz Broendby - mimo wszystko - nie dali się zaskoczyć.
Najbliżej powodzenia był Jean Carlos, którego strzał spoza pola karnego tuż przy słupku wyłapał Mads Hermansen. Portowcy nacierali, nacierali i w końcu dopięli swego. W 85. min na lewym skrzydle Kamil Grosicki piętą dograł do Luki Zahovicia, ten zwodem wymanewrował obrońców Broendby i silnym strzałem w długi róg trafił do duńskiej siatki.
Dziwny to był mecz, w którym Broendby w pierwszych 45 minutach "stłamsiło" Pogoń, a w drugiej role się odmieniły. Duńczycy po przerwie nie mieli ani jednej okazji do zmiany wyniku. Musieli się skupić na obronie własnej bramki. Często całą jedenastką przebywali we własnym polu karnym.
Bramki: 0:1 Blas Riveros (27), 1:1 Luka Zahović (85).
Żółte kartki: Pogoń - Jean Carlos Silva, Luka Zahovic; Broendby - Mads Hermansen.
Sędzia: Nenad Minakovic (Serbia).
Pogoń: Dante Stipica - Jakub Bartkowski (85. Paweł Stolarski), Benedikt Zech, Mariusz Malec, Luis Mata - Damian Dąbrowski, Kamil Drygas (64. Pontus Almqvist) - Kamil Grosicki, Sebastian Kowalczyk (64. Wahan Biczachczjan), Jean Carlos Silva (86. Mariusz Fornalczyk) - Luka Zahovic
Broendby: Mads Hermansen - Henrik Heggheim, Sigurd Rosted, Kevin Tshiembe - Sebastian Sebulonsen, Joe Bell (67. Mathias Greve), Josip Radosević, Christian Cappis (82. Peter Bjur), Blas Riveros - Simon Hedlund (89. Yosuef Saleh), Marko Divković (67. Matthias Kvistgaarden)